2022/4 - Planowana trasa : TURCJA

                                                                                                                                                                                                                                                          2022 Rok


"Sukces jest najgłośniejszym mówcą świata"

                                                           Napoleon Bonaparte

 

 

Ten dziwny dla świata (kolejny po pandemii) rok, upływał pod znakiem nieprawdopodobnej  wojny  w Ukrainie. Tuż obok nas, zaledwie kilkaset kilometrów na wschód, rozgrywała się ludzka tragedia, rozpacz kobiet, płacz dzieci i bohaterstwo Ukraińców. Od dawna marzyli o swoim kraju, od dawna walczyli o swoją wolność. Nie było im łatwo. Ani Polacy ani Niemcy ani Rosja Sowiecka nie dała im wolności choć oczekiwała od nich krwawej ofiary karmiąc ich obietnicami o wolnej Ukrainie i wykorzystując do swoich celów.


I wreszcie znalazł się ON : niejaki Wladimir Putin, by swoją samobójczą, maniakalną i obłąkańczą ideą Wielkiej Rosji podać im pomocną dłoń. By bestialsko atakując ich domy, siejąc śmierć, płacz, rozpacz, ruinę i niespotykane od 80-ciu lat spustoszenia, zjednoczyć ten naród, wzbudzić w nich niespotykaną w dziejach Ukrainy tożsamość narodową, wzniecić niespotykane bohaterstwo a w oczach świata wzbudzić podziw i zapewnić ogromną pomoc.

 

Tak często w tym okresie zadawałem sobie pytanie : DLACZEGO ? Jak to jest możliwe w XXI wieku ? I chyba znalazłem odpowiedź rozmawiając z młodymi  ludźmi. Naszymi 20-to i 30-to letnimi przyjaciółmi, którzy kompletnie nie mieli pojęcia dlaczego w PRL-u puste były półki sklepowe, czym był nazizm, komunizm, faszyzm czy socjalizm. Nazwiska Hitler, Stalin, Lenin, Marks i Engels na trwałe zniknęły ze społecznej świadomości a nazwiska Kaczyński, Orban, Salwini i Le Pen okazały się synonimem patriotów "myślących inaczej". Dyktatura, autorytaryzm, przysłowiowy zamordyzm, cenzura, wolność słowa i niezależne sądownictwo zupełnie zniknęły z ich świadomości. Nie znają już znaczenia tych słów i nie zadają sobie trudu aby je poznać. Tak, mogą tego nie pamiętać bo nie było ich na świecie w czasach kwitnącego, polskiego socjalizmu. Ale dlaczego dziś nie interesują się światem w którym żyją ? Dlaczego ich wiedza ogranicza się do tego co zjeść, jak się ubrać, jak spędzić radośnie weekend i jak ewentualnie zarobić trochę więcej grosza. Dlaczego nie czytają książek tak bardzo wzbogacających człowieka. Dlaczego nie chcą uwierzyć, że historia się powtarza i tylko poznając ją do głębi jesteśmy w stanie zażegnać takim tragediom jak ta, która aktualnie dzieje się w Ukrainie i która może również dosięgnąć nasz kraj. Dlaczego, dlaczego, dlaczego???

 

Kiedyś, opowiadając z pasją o jakiejś historii zadano mi pytanie skąd ja to wszystko wiem. Czy ja to studiowałem, czy studiowałem historię... Otóż NIE... wystarczy czymkolwiek interesować się z otaczającego nas świata. Wystarczy czytać książki ale z pasją, ze zrozumieniem, z analizą ich treści, z utożsamianiem się z autorem, starając się zrozumieć tok jego myśli i jego rozumowania. Wystarczy oglądać wiadomości telewizyjne i czytać czasopisma i gazety a nie tylko "lukać" do internetu i oglądać filmy trzymające w bezmyślnym napięciu wpływając na nasze emocje.  Tak... Ta ukraińska tragedia otworzyła mi oczy na ludzką ignorancję i utwierdziła w przekonaniu, że procesu historycznej sinusoidy nie da się zatrzymać. Że zawsze będą wojny by ukarać bezmyślną i leniwą ludzkość. By nakazać jej  przejrzeć na oczy i przez pewien choć czas zapamiętać o wojennych tragediach. By przez kilkadziesiąt choć lat pilnowała pokoju, demokracji, praworządności i eliminowała dyktatorów, aż do momentu, kiedy kolejne pokolenia zapomną o wojennych tragediach, poddadzą się lenistwu i ignorancji i po raz kolejny doprowadzą w swojej bezmyślności  i głupocie do  kolejnych wojen.

----------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Mama wyzdrowiała już zupełnie choć serce nie biło tak jak dawniej i męczyła ją każda przechadzka. Udało mi się zorganizować Jej cały tydzień : dochodzącą 3 razy panią Lucynkę do pomocy przy utrzymaniu domu, dochodzącą 3 razy w tygodniu panią Ewelinkę - rehabilitantkę/masażystkę i wpadającego od czasu do czasu ogrodnika Henia.

My bywaliśmy w Libiążu  około 2 dni w tygodniu, czasem podczas weekendów czasem w środku tygodnia.

To "wydobywanie" Mamy z otchłani tamtego świata ukazało mi odartą z pudru bezwzględność i biologiczną apatię ludzi w stosunku do STAROŚCI. Apatię i egoizm nie tylko tej najbliższej rodziny ale często dalszego otoczenia i nawet specjalistów lekarzy. To PESEL był często odzwierciedleniem stanu zdrowia. Często moje pytanie o pomoc spotykało się z odpowiedzią  : "czego pan oczekuje, widzi pan pesel ?"

 

To było wstrętne i okrutne. Sam jestem z peselem zasługującym być może na oczekiwanie w modlitewnych zaciszach kościołów na "zejście" z tego świata i na NIEBO.  Mam jednak taki sam apetyt na życie, taką samą pasję życia, tak samo chcę witać każdy słoneczny dzień, tak samo (a może lepiej niż wielu dwudziestolatków) planować kilka lat do przodu i cieszyć oczy wschodzącą wiosenną trawą tak, jak 50 (!) lat temu.  Dlaczego więc istnieje w ludziach przeświadczenie, że w tzw. starszym wieku należy mieć ograniczone apetyty na życie, że życie jest już na ukończeniu, że nie warto się leczyć, że profilaktyka nie ma sensu, że lekarstwa są zbyt drogie i niewiele już pomogą, że geriatria to nie jest specjalizacja, itp. A jednak znowu poszedłem pod prąd i Mama ponownie z radością powitała wiosnę i swój ogród. I ponownie wypala dwa papierosy dziennie jak przez całe swoje życie i ponownie degustuje kieliszek Martini Bianco...

 ----------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Amago prosperowało całkiem dobrze choć zupełnie już przy mojej biernej aktywności i pod dobrym przewodnictwem Bartka. Mnie, pomimo himalajskiej hipokryzji polityków partii PIS i nowego słowa "morawstwo", które odkryłem jako synonim słowa "kłamstwo", dalej wystarczyła radość i duma z Polski, w której mieszkałem. Pomimo inflacji, drożyzny i niepewności byłem dumny gdy w medycznej placówce widziałem młodziutką recepcjonistkę obsługującą Murzyna w języku angielskim lub gdy w pachnącej aptece farmaceutka obsługiwała Araba też po angielsku. Takiej Polski chciałem, do takiej Polski wróciłem i takiej, tolerancyjnej i nowoczesnej Polski chcę na zawsze...

----------------------------------------------------------------------------------------------------

 

I tak, przyszedł czas, na organizację kolejnej naszej wyprawy. Tym razem, drugi już raz, tajemnicza Turcja.

  ------------------------------------------------------------------------------------------------------



Kraj na granicy Azji i Europy. Kraj na granicy Wschodu i Zachodu. Kraj, na który łakomym okiem patrzył Car Wszechrosji, Stalin, Napoleon, ale też współczesne USA i Europa. Kraj tysiąca meczetów, ale też Bizancjum, czyli przysłowiowego przepychu. Kraj fajki wodnej i historii Konstantynopola. Kraj hotelu PERA PALACE, który jest żywą historią Istambułu i kwintesencją przemian w Turcji. Egzotyka, tajemniczość i przepych spowodują na pewno wibracje naszej wyobraźni. Turcja, to także kraj tajemniczych haremów, gdzie bywało nawet 1000 „żon” w zależności od potęgi Sułtana. Wszystkie, oprócz jego matki i córek, były nałożnicami (ach, jak piękne jest to słowo) i niewolnicami. Ostatnia z nich opuściła harem dopiero w 1909 roku. A skoro haremy to również historia czarnych eunuchów, tańców brzucha zgrabnych i pięknych słowiańskich branek, tureckich namiotów, masywnego złota, tureckich kobierców i krótkich zakrzywionych szabel. Turcja, to również bazary (suki), pachnidła, przyprawy i bajki tysiąca i jednej nocy…


Ale zacznijmy od początku. Turcy wywodzą się z plemion żyjących w Turkmenistanie. Przybyli na ziemie obecnej Turcji około 1230 roku, gdzie rządzili tam słabnący już Seldżukowie. Młodemu przywódcy koczowniczych Oguzów (taką nazwę przyjął związek tureckich plemion) o imieniu Osman, nie po drodze było z tymi, który przyjęli jego ojca „pod swój dach”. Rozpoczął bicie własnej monety, sprawnie zarządzał i w ambitny sposób poszerzał swoje terytorium dając podwaliny pod najdłużej na świecie panującą dynastię, którą była dynastia Osmanów (1299 do 1922, czyli 623 lata !!!). Dynastia ta stworzyła IMPERIUM, które w 1453 roku zajęło Konstantynopol, ustanowiło stolicę Stambuł i objęło swym zasięgiem większość Bliskiego Wschodu, Afrykę Północną i Południowo-Wschodnią Europę. To wówczas na schodach kościoła Haga Sophia, Mahomed II Zdobywca, wyraził słynne słowa : „nie ma Boga nad Allaha” i ogłosił się Władcą Królów (Padyszach), Sułtanem Rzymu i protektorem Wschodniego Chrześcijaństwa. To jego zapędy na Zachodnią Europę powstrzymał nasz Jan III Sobieski. To następcy Mahometa II-go marzyli by zdobyć Maltę jako wstępny krok do ataku na Sycylię i dalej na Rzym. I to właśnie Osmanów przestraszył się papież Innocenty XVIII, który podjął udaną próbę rozszerzenia chrześcijaństwa na Nowy Świat, gdzie podobno posłał Kolumba.

I to w takim nagromadzeniu historii, egzotyki, niecodziennego piękna, malowniczości położenia, wspaniałej roślinności i słonecznego klimatu, przyjdzie nam tym razem pożeglować…

Tym, którzy zatrzymają się z nami w hotelu Pera Palace, polecam fascynującą książę „O północy w Pera Palace” pióra Charles King, a tym, którzy dotrą do nas bezpośrednio do Fethiye, sugeruję zapoznanie się cokolwiek z tureckim tyglem, choćby studiując dokładnie poniższy Opis Planowanej Trasy…

Doczekamy się… Czas pędzi z zawrotną prędkością i nawet nie zauważymy, kiedy podniesiemy żagle naszego jachtu…

----------------------------------------------------------------------------------------------------



Okres wyjazdu : 20.07.22 – 07.08.22

 

Opis trasy (ok. 270 MM) : 


Trasa naszego rejsu



ISTAMBUŁ i słynny hotel Pera Palace, który wybudowany w 1892 roku, przeznaczony był głównie dla podróżnych nowo-powstałej, komfortowej i egzotycznej linii kolejowej Orient Express. Jego budowniczowie nie przewidywali, że odegra istotną rolę w upadającym imperium Osmanów i rodzącej się tureckiej Republice. Pełen życia, barw, zapachów i dźwięków jest wspaniałym odzwierciedleniem najbardziej europejskiego z muzułmańskich miast. Typowy dla przełomu XIX i XX wieku styl, oryginalne żyrandole i żelazno-drewniano-mozaikowe wykonanie, nie pozostają obojętne dla żadnego przybysza. Przepych, a zwłaszcza atmosfera ponad 100 letniej historii i „duch” wielu wyśmienitych gości, nie może nie wprowadzić i nas w jakiś inny, magiczny świat. Oprócz Białej Rosyjskiej Arystokracji, która uciekając przed sowiecką rewolucją właśnie tu oczekiwała na dalszą emigrację do Europy i USA, Pera Palace gościł tak znakomite głowy jak Agata Christie, Josephine Baker, Greta Garbo, Jacquline Kennedy, Mata Hari i oczywiście Ataturk. Zamieszkają tu także Marek Wiącek i Andrzej Matras wraz z małżonkami -;) 

Zwiedzimy Błękitny Meczet, Haga Sophia i Pałac Topkapi a także Wielki Bazar, Bazar Korzenny i z przystani Eminonu popłyniemy małą łodzią z przewodnikiem, zwiedzając cieśninę Bosfor.


FETHIYE, nazwane tak od nazwiska słynnego pilota i tureckiego bohatera, swoją historią sięga aż do 1000 roku pne. Jako greckie państwo-miasto Telmessis, było stolicą regionu Lycia. Z tamtego okresu zachowały się wykute w skałach groby, w tym najsłynniejszy, niejakiego Amintasa. Po wielu trzęsieniach ziemi, zwłaszcza największym w 1969 roku, niewiele starych budynków pozostało w Fethiye, które dziś wygląda jak nowe, betonowe miasto, gdyby nie starożytny rzymski teatr, typowe wschodnie bazary i wykute w skałach licyjskie groby.

 

OLU DENIZ to piękna zatoka, otoczona białymi plażami i restauracjami, której fotografie zdobią wszystkie przewodniki po Turcji i materiały biur turystycznych.  

 

KALKAN. To byłe (do 1922 roku) greckie miasteczko, zamieszkane zostało na stałe, odkąd w 1950 roku ostatecznie wygrano wojnę z… komarami i całkowicie je wytępiono. Zniszczone trzęsieniem ziemi w 1958 roku, zachowało jednak wiele greckich budynków zacienionych kolorowymi bougainvilliers, choć nieco przytłoczonych nowoczesnym budownictwem i wielkimi willami bogatych Turków. 

 

RADE DE KEKOVA (TERSANE) – urokliwa zatoczka, z małą piaszczystą plażą, krystaliczną wodą i ruinami kościoła na tej muzułmańskiej ziemi.

 

FINIKE. Po starym portowym mieście Phenix, w którym z cedrów libańskich produkowano statki dla empiru osmańskiego niewiele już pozostało. Niewiele też wiadomo o starożytnym greckim mieście Olympos oprócz faktu, że to greckie miasto-państwo należało do Związku Licyjskiego. Dziś zobaczymy wszędobylskie plantacje cytryn, pomidorów i zielonej papryki.

 

CAVUS LIMANI to szeroka zatoka z plażą, restauracjami i być może wieloma już hotelami.

 

ANTALYA (Kaleci Marina). To stare miasto zbudowane w pięknej zatoce, zamieszkane było już około 8000 lat temu. W VII wieku pne przybyli tu pierwsi Grecy. Wg Homera, byli to uciekinierzy z Troji. 100 lat później, wyparci zostali przez Persów, którzy z kolei ugięli się pod stalowymi mieczami Aleksandra Wielkiego, około 300 roku pne. Pierwsze miasto zostało założone przez króla Attalusa II-go, od którego prawdopodobnie wywodzi się zmieniona dziejami nazwa miasta, Antalya. Bardzo krótko trwała władza Attalusa bo już kilkanaście lat później Antalyę zajęli Rzymianie. A potem historia potoczyła się jak wszędzie w basenie Morza Śródziemnego : Krzyżowcy, Otomanie i Turcy co wzbogaciło miasto najróżniejszą architekturą. Obecne miasto przyciąga turystów koronkowym położeniem wąskich uliczek, gwarem knajpek i restauracji, gdzie królują fajki wodne, a także bazarami, gdzie znajdziemy praktycznie wszystko. Nic więc dziwnego, że to właśnie tu przewidziałem dwa dni postoju.

 

TEKIROVA. Ta czarująca zatoczka rozdzielona jest półwyspem, na którym istniało w przeszłości małe portowe miasteczko. Znajdziemy tu pozostałości starego portu, akweduktu, uliczek, domów i antycznego teatru, z którego rozciąga się wspaniały widok na Górę Solimnus. Całość „zanurzona” jest w śródziemnomorskich sosnach (pin). Miasto założone było 690 roku pne przez kolonialistów z wyspy Rodos. W szybkim czasie stało się centrum handlu pomiędzy Wschodem i Zachodem. Budowano tu znane i bardzo szybkie statki zwane phaseli.

 

FINIKE - tu już byliśmy, ale to niezbędny „marinowy” etap przy powrocie.

 

GOKKAYA LIMANI to piękna zatoczka z kilkoma wyspami wewnątrz, bardzo popularna wśród żeglarzy. Podręczniki polecają wyprawę pontonem do jednej z istniejących tu grot. Na największej z wysp znajduje się restauracja/dyskoteka… Czy nie jesteśmy już na to za starzy ?

 

KAS. Ten czarujący port u stóp pionowej skały, który aż do 1922 roku był grecki, wygląda jak oaza utopiona w zieleni. Znajdują się tu ukryte w skałach stare groby a w niewielkiej odległości od miasta stary teatr, z którego rozciąga się wspaniały widok na okolicę.

 

OLU DENIZ - tu już byliśmy i FETHIYE na pożegnanie. 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Cieszymy się z tego ponownego rejsu wybrzeżem Turcji. Nie możemy już doczekać się na kolejne spotkanie z fajkami wodnymi, kolorowymi bazarami, całym tym egzotycznym krajem i sprawdzoną, zaprzyjaźnioną załogą... 😎

 

Komentarze