2023/1 - Planowana trasa : ARGENTYNA, CHILE (PATAGONIA)


                                                                                                                    2023 Rok  

 

 

"Istnieje wiele zabawnych rzeczy na świecie. Wśród nich wyobrażenie białego człowieka, że jest mniej dziki od innych dzikusów"

                                                                                                          Mark Twain





ARGENTYNA – CHILE (PATAGONIA)


PATAGONIA. Tak. Słyszałem o niej. Podobno piękna, ale…zimno. Gdzie bezmierne plaże białego piasku, gdzie błękitna i ciepła woda, gdzie rafy koralowe i kłaniające się palmy kokosowe ?

Tak, myślałem o niej, ale bez entuzjazmu: wietrzno, mglisto, płasko i pusto, z krótką historią Białej imigracji…. I zdarzył się cud.

 

Zaproponowano mi wynajęcie jachtu właśnie w tej zimnej Patagonii a konkretnie w egzotycznym Chile. Ale wszystko było nie tak… Konieczne jest solidne żeglarskie CV, „zachodni patent” i znajomość hiszpańskiego. Lubię wyzwania, a więc OK - spróbuję. Najpierw zaakceptowali mój życiorys i patent. Potem pojawił się hiszpański którego znajomość sam określiłem na 20%... - Mało, rzekła chilijska firma czarterowa…- Chwila, chwila. - Mam I-go Oficera, prawdziwego Niemca ! - Aaaa… To trzeba było tak mówić... Wszak część Patagonii, w której będziemy żeglować nazwana jest „Niemieckim Imperium”. Ale o tym przeczytacie później.

 

No i zabrałem się do czytania, szukania, szperania. Ślęczałem nad internetem i w księgarniach. TAK, zafascynowałem się tym regionem i… uznałem go za "warty grzechu podróżowania":


- nieprawdopodobna historia Indian Mapuche, którzy jako jedyni w Ameryce Południowej oparli się hiszpańsko-katolickim oprawcom zwanymi łagodnie Konkwistadorami,

- Pedro de Valdivia (kumpel Francisca Pizzario) i jego odważna i bezkompromisowa kochanka Ignes de Suarez,

- powtarzająca się historia kolonizacji, którą poznaliśmy w Brazylii i Peru,

- nieprawdopodobna Ziemia Ognista,

- nasi "kumple" z innych rejsów jak Ferdynand Magellan, Francis Drake, Amerigo Vespucci i Sebastian Cabot,

- Francis Beaufort, którego skalę siły wiatru, po raz pierwszy sprawdzał kapitan Fitz Roy na okręcie Beagle

- Karol Darwin na tym samy okręcie i początek teorii ewolucji,

- Evanita, czyli Maria Ewa Duarte PERON jako argentyńska mieszanka Kleopatry i Marii Teresy,

- gaucho („sierota” w języku Mapuchy) czyli kowboje, którym przypada po 1000 krów do wypasu,

- estancje i podłe knajpy pulperie, które należy koniecznie odwiedzić,

- oczywiście tango, krwiste steki i czerwone wino,

- lodowce Perito Moreno "spływające" do morskich zatok,

- otwarci ludzie - imigranci z całego świata.


PATAGONIA. Kropkę nad „i” postawiła Madziuchna, która podarowała mi 3 książki, z których dowiedziałem się, że : 

 

- W 1860 roku, Darwin odwiedził Ziemię Ognistą na statku Beagle (Bruce Chatwin „W Patagonii”), a spotkawszy tubylców Yaghan uznał ich za „najbardziej nikczemne i odrażające istoty. Ci ludzie lub nienadające się opisać zwierzęta o czerwonej ludzkiej twarzy i ramionach porośniętych długim, zielonym włosem przypominali diabłów”. Byli tak zafascynowani jego (Darwina) białą skórą „jak orangutany w zoo”. Darwin szydził z ich łodzi („jakby z kory drzew”), kpił z ich języka („który trudno uznać za mowę artykułowaną”) i wyznał, że „trudno uwierzyć, że są bliźnimi i mieszkańcami tego samego świata”. Prawdopodobnie widok tubylców z Ziemi Ognistej był źródłem idei Darwina o teorii, wg której człowiek powstał w procesie ewolucji z gatunku małpokształtnych. 

 

- Polski misjonarz (Wiesława Regel „Patagonia – pojedynek z wiatrem”), Ludwik Dąbrowski podróżował po Patagonii już na początku XX wieku by „nawracać” Indian na „słuszną’ wiarę i dzięki niemu rodacy z Krosna i Jasła wiercili pierwsze otwory naftowo-gazowe (ale o tym napiszę później), 

 

- I raz jeszcze Karol Darwin (Alan Moorehead „Podróż, która zmieniła świat”), który uraczył mnie cytatem do mojej kolekcji cytatów mądrych ludzi : „Człowiek, który ośmiela się marnować choćby godzinę swego czasu, nie odkryje nigdy wartości życia”. Kapitanem na pokładzie Beagle był Fitz Roy, który z kolei tak wyrażał się o tubylcach z plemienia Tekeenica : „To satyra człowieczeństwa. Ich mieszkanki, z uprzejmości nazywane kobietami, liczą ok 130 cm. Ich twarze są barwy mocno starego mahoniu. Skudlone, szorstkie i niezwykle brudne włosy, skrywają a jednocześnie podkreślają nikczemny wyraz twarzy najpodlejszych dzikusów”, a będąc głęboko wierzącym twierdził, że to dlatego, że tak daleko mieszkają od Ziemi Świętej (sic!!). I jeszcze jedna rzecz, którą podzieliłem z Karolem Darwinem. Rzecz, o której pisałem już w 2019 roku tuż przed podróżą do Peru. Darwin był przerażony widząc, że „chrześcijańscy żołnierze są o wiele bardziej dzicy niż bezradni poganie, których unicestwiają. Mimo to chrześcijanie byli przekonani o słuszności swoich postępków”. Darwin upierał się : „to oszczędźcie chociaż kobiety”. - "Po co ? Oni i tak się mnożą" - padała odpowiedź. "Jednym słowem, dla chrześcijańskich zbójów, Indianie byli robactwem gorszym od szczurów, koniec, kropka…" - pisał Darwin ze swojej wyprawy… No comments… To jakby Post Scriptum do mojego wywodu z 2019 roku : „Chrześcijanie a barbarzyńscy poganie”…

 

Ale wróćmy do Patagonii… Niejaki Hudson napisał w latach 1860-ch, że…”poruszając się po patagońskiej pustyni, człowiek odnajduje w sobie pierwotny spokój (znany także prymitywnym dzikusom) będący prawdopodobnie tym samym co pokój Boży”. 

 

WYSTARCZY by zaszczepić Was światłem przygody i podróży ? 

 

PATAGONIA… I tak zakochałem się w niej tak jak Wy się zakochacie i tak jak zakochali się wszyscy, którym chciało się przejechać 7000 kilometrów często szutrowymi drogami by uścisnąć szorstką dłoń pilnowaczy owiec, zjeść langusty wyłowione prosto z wody i podziwiać nieprawdopodobną przyrodę. A do tego wyroby srebrne i tekstylne będące towarem eksportowym lokalnych Indian Mapuczy…(*)


 

(*) Napisałem to w 2019 roku, kiedy mieliśmy pojechać z Madziuchną i moim wspaniałym nawigatorem Peterem. Niestety Pandemia pokrzyżowała wszystkim plany a obecna sytuacja geopolityczna zmusza mnie do szukania nowych dostawców dla Amago. Dlatego  tylko z Irenką wybieramy się w tę znakomitą, kolejną podróż bowiem nasze biznesowe spotkania z Buenos Aires i Santiago rozszerzymy jak zwykle o zwiedzanie i krótki rejs. Aby sprostać trudnym warunkom żeglarskim (cumowanie z lądem, pływy do 11 m, zimna woda) wynająłem młodego lokalnego skippera, który będzie jednocześnie naszym przewodnikiem. 

I ponownie… DZIĘKUJĘ CI KOCHANA MYSZKO za tę wspólną wyprawę TYLKO we dwoje -😊


---------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Opis trasy (ok. 6 500 km/170 MM) :



Nasza trasa




Trasa żeglarska

 

BUENOS AIRES to stolica i największe miasto Argentyny. Nazwa Argentyna pochodzi od łacińskiego słowa argentum (srebro) bowiem hiszpańscy konkwistadorzy widząc srebrne ozdoby u Indian, wierzyli, że w głębi interioru znajduje się Sierra de la Plata, czyli Srebrne Góry (plata to srebro po hiszpańsku). Historia podobna jest do historii El Dorado z Peru i Brazylii, czyli uganianie się za złotem i srebrem a nie nawracanie tzw. "pogan" i sianie jedynej słusznej na świeci religii jaką jest katolicyzm. Stolicę Buenos Aires założyli Hiszpanie i nazwali ją na cześć Marii Panny : „Nasza Pani Święta Maria (od) Dobrego Powietrza“. Zostało z tego tylko „Dobre Powietrze“ czyli Buenos Aires. Od początku XIX wieku miliony imigrantów przybywały tu z każdego zakątka globu ziemskiego tworząc swoisty tygiel kultur i języków choć oficjalnym pozostał język hiszpański. Jest to podobno (zobaczymy) najbardziej zróżnicowanie miasto na świecie. 

Ale zacznijmy od początku bo przewija się tu wiele nazwisk, które znamy z innych naszych wypraw. Pierwszym żeglarzem który dotarł do tego miejsca już w 1502 roku był prawdopodobnie Amerigo Vespucci ale za oficjalnego odkrywcę uznaje się Hiszpana, Juan Diaz de Solis, który schronił się tu przed sztormem w 1516 roku. Niestety wraz z całą załogą, został zabity przez tubylców (jednemu darowali życie by ostrzegł innych Białych). W 1520 roku przybył Ferdynand Magellan szukając przejścia na Pacyfik. Sześć lat później, Sebastian Cabot dopłynął tu zwabiony opowieściami o górach z czystego srebra. To właśnie on nazwał rzekę wpadającą do Atlantyku, Rio de la Plata czyli Srebrna Rzeka. I to właśnie pogłoski o górach szczerego srebra, zmotywowały hiszpańskiego szlachcica Pedro Mendozę do założenia tu pierwszej osady w 1537 roku. Została ona kompletnie zniszczona przez Indian już w 1541 roku i dopiero w 1580 roku, jego ziomal, Juan de Garay, dał podwaliny pod aktualne miasto. Buenos Aires szybko zyskiwało na znaczeniu dzięki przepływającym statkom z Europy zmierzającym przez cieśninę Magellana na Pacyfik i Zachodnie Wybrzeże Ameryki Południowej (do Chile i Peru). 

W Buenos Aires zwiedzimy dzielnicę Centrum a w niej Plaza de Mayo, Casa Rosada, Avenida de Mayo, Cafe Tortoni uznawane za serce tanga i National Tango Academy. 

Dalej zobaczymy dzielnicę La City a w niej Cmentarz Recoleta z grobem Evanity i Colon Theater. 

W końcu powałęsamy się po San Telmo oglądając  targowisko, sklepiki w uliczkach z czasów kolonialnych i Ogród Botaniczny w Dzielnicy Palermo.

Wieczorem zaliczymy Tango-Diner-Spektakl a w ostatnim dniu zobaczymy dzielnicę La Boca (argentyński Montmartre) z Caminito Street Museum, kolorowymi domami i dzielnicą Puerto Madero.

 

BAHIA BLANCA. Nazwa „Białe Miasto“ pochodzi od soli, która w dużych ilościach odkłada się na tutejszych atlantyckich plażach. Zatoka, nad którą leży miasto była odkryta przez Ferdynanda Magellana podczas jego wyprawy dookoła świata w 1520 roku, kiedy szukał przesmyku łączącego Atlantyk z Pacyfikiem. Miasto założono dopiero w 1828 roku jako fort obronny przeciw Brazylijczykom szukającym poszerzenia swoich posiadłości. Dopiero 60 lat później fort nabrał znaczenia ekonomicznego po połączeniu linią kolejową z Buenos Aires. Kolejne fale emigracyjne z Europy zasiedlały coraz bardziej bezludny dotychczas teren. Głównie Hiszpanie, Włosi i Francuzi ale też Holendrzy, Niemcy i Żydzi z Europy Wschodniej, zwłaszcza w okresie międzywojennym i tuż po II-ej wojnie światowej. 

 

TRELEW  to miasto założone przez Walijczyków przybyłych tu pod koniec XIX wieku. 

 

COMODORO RIVADAVIA. To miasto nazwane nazwiskiem ówczesnego ministra transportu, założone zostało w 1901 roku jako port dla mieszkańców odległego o 100 km Sarmiento, które z kolei założone było przez Afrykanerów i… Polaków pod koniec XIX wieku. Problemem Comodoro Rivadavia był brak wody. Aż z Niemiec ściągnięto odpowiednią wówczas maszynę wiertniczą i dowiercono się do 500 m bez znalezienia śladu wody. Świadkiem tego wydarzenia był polski misjonarz Ludwik Dąbrowski, nawracający na „właściwą” wiarę okolicznych Indian i to on wyprosił dowiercenie jeszcze o 50 metrów. Będąc na granicy technicznych możliwości maszyny kontynuowano wiercenia gdy nagle, na 529 metrze, zamiast wody trysnęła ropa naftowa. Problem wody odszedł na drugi plan. Nasz dzielny rodak ściągnął z Krosna i Jasła polskich specjalistów – naftowców i tak Comodoro Rivadavia zapełniło się Polakami. Dziś pospacerujemy po Avenida Polonia i być może odwiedzimy Dom Polski u podnóża góry Chenque. Na pewno zwiedzimy Muzeum Ropy Naftowej.  

 

PUERTO SAN JULIAN to były Port St. Julian. Nazwa nadana została zatoce – naturalnemu portowi, w której Magellan przezimował w 1520 roku, tuż przed znalezieniem cieśniny łączącej Atlantyk z Pacyfikiem. To w tym miejscu Magellan spotkał autochtonów, opisanych jako wielkoludów odzianych w skóry i jedzących surowe mięso. Będąc pod wrażeniem ówczesnej książki hiszpańskiego autora, nazwał ów lud Patagończycy, czyli dzicy ludzie. 58 lat później, znany angielski korsarz Francis Drake, podczas podroży dokoła świata też zatrzymał się i przezimował w tej zatoce. Obaj wspomniani żeglarze, właśnie tu (czyżby sprzyjało im otoczenie), na tej samej szubienicy, powiesili buntowników swych okrętów, którym zachciało się wracać do pięknej Europy. W 1780 roku, 150 Hiszpanów założyło tu pierwszą osadę, która jednak została porzucona 4 lata późnej. Początek XIX wieku to powstanie portu i rozwój osady. W 1834 roku przybył tu i prowadził swoje badania Charles Darwin, twórca teorii ewolucji. Początek XX wieku to rozwój hodowli owiec a podczas wojny o Falklandy centrum argentyńskiego dowodzenia.

 

RIO GALLEGOS. W 1525 roku, hiszpański nawigator, Garcia Jofre de Loaisa był pierwszym Europejczykiem, który dotarł do rzeki o tej samej nazwie. Był drugim po Magellanie, który opłynął przylądek Horn, tym razem z Zachodu na Wschód. Dopiero znacznie później, bo w 1885 roku, region ten został zaludniony, kiedy rząd argentyński zbudował tu port wojenny chcąc wzmocnić zasiedlenie Patagonii. W latach 1912/1920, rząd argentyński ściągał imigrantów z Falklandów i z Chile oferując im doskonałe warunki ekonomiczne. Rozwinięto hodowlę owiec i miasto stało się głównym eksporterem owczych produktów. Zwiedzimy Pioneers Museum.

 

USHUAIA to stolica regionu Ziemia Ognista i najdalej na południu położone miasto na Ziemi. Indianie Yaghan, którzy są najbardziej na południu ziemi żyjącymi istotami ludzkimi, nazywali to miejsce „Głęboka Zatoka”. Motto Ushuaia to : „Ushuaia : koniec świata – początek wszystkiego”. Pierwszymi ludźmi, którzy osiedlili się na tej ziemi około 10 000 lat temu byli Indianie Selk’nam zwani również Ona, których na skrajnym Południu nad kanałem Beagle zwano Yaghan. Począwszy od połowy XIX wieku, czyli dużej fali imigracyjnej, ilość Yaghan spadła z 4 000 do 100 w 1937 roku. Czy dziś pozostał po nich jakikolwiek ślad ? Spróbujemy odnaleźć ich obecność chociażby w tamtejszych muzeach. Nazwę Ziemia Ognista nadał temu regionowi Magellan, który był pierwszym Białym odwiedzającym te strony w 1520 roku. Przepływając odkrytym przez siebie kanałem zobaczył wiele dymnych śladów i pierwotnie nazwał ją Ziemią Dymów, ale król Hiszpanii orzekł, że skoro jest dym to musi być też ogień i zmienił nazwę na mniej ponurą, czyli Ognistą. Wszyscy Europejczycy byli i są zafascynowani Ziemią Ognistą. Magellan nadał tej ziemi także inną nazwę : Patagonia, od imienia dzikiego, wielkiego, 3 metrowego stworzenia "Patagón", z hiszpańskiej powieści wydanej w 1512 roku, bowiem napotkani tubylcy byli właśnie wielkoludami przekraczającymi niejednokrotnie 2,5 wysokości. Po Magellanie przybywali do Patagonii piraci, wielorybnicy, misjonarze, naukowcy, poławiacze fok, poszukiwacze złota, kupcy i w końcu wiertnicy ropy naftowej i gazu. Jako pierwsi Biali, osiedli się tu angielscy misjonarze, dopiero w 1869 roku. Niejaki Thomas Bridges nauczył się języka Yaghan i w tym języku nauczał Indian. Ushuaia znana jest także z surowego więzienia gdzie zamykano najgroźniejszych bandytów z całej Argentyny.  Zwiedzimy Beagle Chanal (nazwany tak od statku HMS Beagle, na którym Darwin prowadził tu swoje badania) i Museo Maritimo del Presidio. Pojedziemy pociągiem Tren del Fin del Mundo i wpadniemy do farmy Estancia Harberton, założonej w 1886 roku.

 

EL CALAFOTE to miasto, którego nazwa wywodzi się od Czarnej Jagody (borówki) masowo rosnącej w tym regionie. El Calafote było bezmiernie pustym pastwiskiem dla wypasu owiec, kiedy w roku 1927, rząd argentyński założył tu namiastkę wsi by przyciągnąć nowych imigrantów. Rozwój miasta rozpoczął się tak na dobre od 1937 roku, kiedy powstał Park Narodowy, który zaczął przyciągać wielu turystów ze względu na wspaniały lodowiec Perito Moreno.  Zaliczymy Boat Tour do Perito Moreno Glacier. 

 




 Z albumu : "The World Through Our Lenses", Pawła Krupińskiego, pasjonata podróży i fotografii


PERITO MORENO to miasto powstałe w 1910 roku. Pierwotnie nazywało się Pari-Aike („miejsce trzcin”) w języku Indian Tehuelche tak jak ich tutejsza ziemia. Kilka razy zmieniano nazwę by skończyć w 1952 roku na cześć podróżnika Francisco Moreno. 

 

BARILOCHE, znane wcześniej jako San Carlos de Bariloche, jest miastem położonym u południowego podnóża Andów. Nazwa pochodzi od słowa Vuriloche co w języku Indian Poya oznacza „Ludzie zza Gór“. Poya korzystali z przełęczy w Andach, ukrywając je przez lata przed hiszpańskimi najeźdźcami. W Bariloche istnieją ślady osadnictwa na długo jeszcze przed przybyciem Białych. Indian Poya całkowicie wyparli już w XVI wieku (tzw. Araukanizacja) Mapuche (*), którzy zamieszkiwali uprzednio bardziej na północ wysunięty region Araukania. Mapuche, to był dobrze zorganizowany, zdecentralizowany lud, dzięki czemu przez długie lata (o wiele dłużej niż Aztekowie, Majowie i Inkowie z ich centralizmem) bronili się przed parciem i okupacją hiszpańskich konkwistadorów i ich religijnego zaplecza. Już w 1670 roku Jezuita Nicolas Mascari utworzył tu misję katolicką, bo przecież nawracać „pogan“ należało jak najszybciej. Około 1840 roku, Bariloche stało się ulubionym miejscem niemieckiej imigracji. Przez długie lata region ten należał do Chile i nazywany był „Niemieckim Imperium“. Wielu Niemców zakładało tu rodziny i swoje przedsiębiorstwa. Na początku lat 1930 miasto zostało przebudowane na wzór alpejskich kurortów i nazwane „Małą Szwajcarią“. Dziś jest głównym centrum argentyńskiego narciarstwa i górskich wypraw (trekkingów).

 

PUERTO MONTT (Chile). Miejsce obecnego Puerto Montt było kiedyś osadą Mapuchów o nazwie Měli Pulli. Obecną nazwę uzyskało w 1853 roku od nazwiska ówczesnego prezydenta Chile, Manuela Montt, który otworzył ten region dla niemieckiej imigracji. Leżące nad odkrytym przez niemieckiego kartografa jeziorem Llanquihue (połączonym z Pacyfikiem) przyciągało szczególnie Niemców. W 1912 roku, Puerto Montt zostało połączone koleją żelazną z Santiago zwiększając w znaczny sposób zasiedlanie chilijskiej Patagonii i jej ekonomiczny rozkwit. W latach 1990 – 2000, Puerto Montt było drugim na świecie producentem przetworzonego łososia. 

 

CHILOE ISOLA – zwiedzimy tu centrum ludu Mapuche. Zobaczymy Patrohue Fall i Muzeum.

 

W PUERTO MONTT  zaokrętujemy na nasz jacht. Popłyniemy w północnej części Patagonii zwanej Palena Province, która jest piękną, zadziwiającą i trudno dostępną krainą. To najrzadziej zaludniony obszar w całej Argentynie i całym Chile. Występują tu charakterystyczne fiordy, w których zacumujemy, dzikie rzeki, gorące źródła i wiele pokrytych śniegiem stożków wulkanicznych.





PUERTO CALBUCO (Isla Calbuco), gdzie zajadać będziemy jagnięcinę i świeże ostrygi prosto z morza. To małe miasteczko na wyspie o tej samej nazwie założyło w 1604 roku kilku Hiszpanów, którym udało się zbiec z miasta Osorno po rebelii Mapuchy. Była to mała forteca TYLKO dla Białych a Indianie, którzy chcieli tu zamieszkać musieli podporządkować się tutejszemu prawu, słynnej „Encomienda” (niewolnictwo łagodzone pańszczyzną, "w zamian" za obronę i naukę jedynej słusznej religii jaką jest katolicyzm). W połowie XVIII wieku, Calbuco (co oznacza „błękitna woda” w języku Indian Mapuche), słynne było z produkcji drzewa cyprysowego. 

 


 

W CALETA ANDRADE zrobimy mały trekking w dziewiczej, zielonej dżungli,

 


 

W CALETA PORCELANA wykąpiemy się w gorących źródłach, zwiedzimy kościół San Hose Vodudahue (UNESCO) i kolorowe domy na palach.

 

W FIORDO QUINTUPEU zobaczymy wodospady wpadające wprost do oceanu i niezliczone ilości bawiących się delfinów, wielorybów i łabędzi.

 

Na wyspie ISLA GUAR zakotwiczymy w zachodniej zatoczce naprzeciwko małej, ładnej. lokalnej wioski,

 

W Puerto Montt zdamy jacht i ponownie przesiądziemy się na samochód by pojechać w kierunku Północy, do Valdivia i Santiago.

 

VALDIVIA to niegdysiejsze miasto Ainil, które hiszpańscy Konkwistadorzy przemianowali na Valdivia od nazwiska Pedro de Valdivia, który z rozkazu Francisco Pizzario zagarniał zbrojnie kolejne połacie Ameryki Południowej. Miasto należało do tzw. Valdiowskiego Systemu Fortów, czyli najbardziej uzbrojonych hiszpańskich fortów obronnych Nowego Świata. Tereny obecnego Valdivia zamieszkane były już 14 000 lat temu a w momencie przybycia Konkwistadorów mieszkali tu Indianie plemienia Huilliche i Mapuche, których Hiszpanie nazywali Araucanos. Ich miasto Ainil, liczące około 4000 ludzi i leżące w dorzeczu trzech rzek poprzecinanych poprzecznymi kanałami, słynne było w regionie z handlu. Pierwszym Europejczykiem, który postawił tu stopę w 1544 roku, był kapitan Jan Baptysta Pastene, który „wziął tą ziemię w posiadanie króla Hiszpanii” (ależ to było piękne "branie w posiadanie"… zwykły bandytyzm w majestacie prawa). Dopiero 8 lat później przybył tu sam Pedro de Valdivia by zbudować miasto w europejskim stylu i nazwać go od swego nazwiska. Oczywiście najpierw wybudowano kościół Santa Maria la Blanca i podzielono ziemie na olbrzymie działki dla wielu zasłużonych Konkwistadorów. A „przy okazji” działek, również mieszkających tu Indian, wcale nie pytając o ich zgodę i szybko traktując ich jako swoich niewolników. Wszak Santa Maria la Blanca miłosiernie błogosławiła to antyludzkie bezprawie… Pół wieku później Holendrzy wydarli ten kawałek lądu Hiszpanom na okres 50 -ciu lat, by powrócił on do Hiszpanii aż do 1820 roku, kiedy w końcu powstało niezależne państwo Chile, zbudowane jednakowoż (przez kogo ?) przez hiszpańskich Kreoli czyli Białych, urodzonych już w Nowym Świecie. W 1960 roku trzęsienie ziemi o sile 9,5 stopnia kompletnie zniszczyło miasto, które odbudowane w części przez niemiecką emigrację prosperuje nieźle do dziś, głownie dzięki turystyce. Czy możemy nie odwiedzić tak wspaniałej perełki historycznej na trasie naszej podróży. 


SANTIAGO, zwane też Santiago de Chile, jest stolicą i największym miastem w Chile (nazwa pochodzi prawdopodobnie od słowa chili co w języku Mapuchów oznacza „koniec ziemi“). Santiago ufundowane zostało przez hiszpańskiego konkwistadora, Pedro de Valdivia w 1541 roku. Valdivia nadał mu nazwę Santiago na cześć patrona Hiszpanii, Świętego Jakuba. Pierwsi ludzie przybyli na ten teren już około 12 tysięcy lat temu a ślady stałych osad i upraw datowane są na około 700 rok naszej ery. W 1480 roku, lokalne społeczeństwo, Mapuche, zostało poddane pod Imperium Inków, którzy wprowadzili centralny system zarządzania państwem (nieznany zdecentralizowanym Mapuchom, co później ich uratowało) i wybudowali szereg tzw. Inka Trail, czyli inkaskich dróg. W 1541 roku, konkwistador Pedro de Valdivia wysłany został przez „naszego“ bohatera Francisco Pizzario na południe w celu podbicia i podporządkowania kolejnych ziem. I tak, 13.12.1540 roku dotarł on do obecnego Santiago. Już 12 Lutego 1541 roku, Validivia oznajmił okolicznym Mapuchom, że bierze ich ziemie w posiadanie Wielkiego Króla Hiszpanii i Papieża Rzymu. Miasto zbudowane zostało na typowym planie hiszpańskich miast przewidując szybkie zasiedlanie przez hiszpańskich imigrantów szukających daleko od swojej ojczyzny szczęścia i bogactwa nowo odkrywanych ziem. Kilka miesięcy później spokojny o zaplecze, Pedro de Valdivia wyruszył dalej na Południe w celu dalszych podbojów pozostawiwszy w nowym mieście swoją kochankę, Ignes de Suarez o bardzo ciekawym życiorysie. Niestety szybko okazało się, że Mapuche nie zaakceptowali tak wielebnych zwierzchników jakim był król Hiszpanii i Papież Rzymu i 2 września 1541 roku doszczętnie zburzyli nowo powstałe miasto. Resztki Hiszpanów wraz z Indiańskimi jeńcami schroniło się do małego fortu bronionego pod dowództwem właśnie Ignes de Suarez. Kiedy szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść Indian, Ignes de Suarez rozkazała ściąć głowy wszystkim indiańskim jeńcom, nabić je na na piki i wystawić poza obręb drewnianej palisady. Przerażenie atakujących Mapuchów na ten nieprawdopodobny akt barbarzyństwa było tak duże, że odstąpili od ataku i uciekli. I tak historia zatoczyła koło… Katolicy, którzy przybyli nawracać pogan, okazali się większymi barbarzyńcami niż nawracani… Potem było już tak jak wszędzie indziej…. Kolejne grupy hiszpańskich żołnierzy przybywające z Północy, wzmocnienie miasta, powstanie pierwszych misji katolickich, „nawracanie pogan“, burzenie świątyń, budowanie kościołów na ich fundamentach, wojny z Anglikami i Francuzami, którzy też mieli ochotę na kawałek tego tortu i w końcu rewolta Kreoli by dopaść władzę uzyskując niepodległość od „Matki Hiszpanii“. W porównaniu do Azteków, Majów i Inków, opór Mapuchów trwał najdłużej bowiem bronili się aż do połowy XIX wieku, czyli przez około 300 lat nie uznawali hiszpańskiej agresji. Czy wystarczy im kiedyś sił i czy pamięć ich potomków będzie na tyle silna by pozrzucać z piedestałów i wyrzucić z kościołów pomniki ich prześladowców i morderców ? A może na zgliszczach kościołów katolickich wybudują swoje świątynie, w których na swój sposób modlili się na przestrzeni tysięcy lat i dobrze im z tym było….???  Zwiedzimy wieżowiec Sky Costanera, Modena Palace, Cajon del Maipo i Cementerio General de Santiago.


(*) Mapuche


Mapuche to grupa autochtonów zamieszkujących od “zawsze” na terenie obecnego południowo-centralnego Chile i południowo-zachodniej Argentyny, czyli Patagonii. Wspólnym językiem wielu grup etnicznych tego ludu jest język Mapudungun ale tylko około 10% mówi płynnie w tym języku. Na szczęście w dzisiejszych czasach powstaje coraz więcej szkół podstawowych z nauką tego języka. Na całym w/w obszarze żyje około 2 mln tego ludu w tym około 80% w Chile i 10% w Argentynie. Większość żyje o regionie zwanym Araukania (Chile) i tylko około 10% emigrowało do Santiago i Buenos Aires. Mapuche w języku Mapudungun oznacza “Ludzie Ziemi" od słów „mapu” (ziemia) i „che” (człowiek).

 

Ekonomia Mapuchów oparta jest o rolnictwo i rękodzielnictwo. Ich wyroby tekstylne znane były setki lat przed przybyciem Białych i stanowiły źródło handlu.

 

Ich organizacja państwowa oparta jest o zgrupowania rodzin, którym przewodzi szef. Tylko w czasie wojny szefowie rodzin wybierają dowódcę pomiędzy sobą. Ta decentralistyczna struktura pozwoliła na obronę przed kompletną kolonizacją Białych aż przez 300 lat. To było ich przewagą w porównaniu do centralnych struktur Azteków, Majów i Inków, gdzie po ścięciu króla całe państwo leżało bezbronne „w organizacyjnych gruzach”.

 

W obecnych czasach zaostrza się w Chile tzw. Mapuche Conflict, którego istotą jest dążenie Mapuchy do coraz większej autonomii, aż do uzyskania nieodległości. Jak wobec tego nie odwiedzić i nie wesprzeć naszym nędznym grosikiem ich uczciwych i sprawiedliwych żądań wobec Białych agresorów i niesprawiedliwej historii. Musimy tam pojechać. 

 

Wojownik Mapuche z lat XVI wieku

 


Rodzina Mapuche z lat XVI wieku

 

Hiszpańscy kolonizatorzy nazywali czasem ten lud Araukanie od lokalnych słów rag ko (Hiszpanie wymawiali Arauco) co znaczyło „gliniasta woda” od tamtejszych, żółtych rzek.

 

Istnieją dowody na istnienie Mapuchy już około 600 roku przed naszą erą. Nie są oni jednak autochtonami Patagonii a przybyszami prawdopodobnie z Północy.

 

Około 1460 roku, kiedy Inkowie dotarli do tego miejsca, Mapuche po raz pierwszy zobaczyli agresorów z tak scentralizowaną organizacją państwową, co utwierdziło ich o wyższości swojej „luźnej”, zdecentralizowanej organizacji. To nie pozwoliło Inkom na całkowite podporządkowanie Mapuchów choć Inkowie nie stosowali metod siłowych a raczej wchodzili w koligacje małżeńskie i zawieranie sojuszy pod rządami w Cuzco.

 

Po przybyciu hiszpańskich konkwistadorów (1542 rok), populacja Mapuchy wynosiła około 1 mln i koncentrowała się głównie wokół wyspy Chiloe.

 

Już w 1550 roku Pedro de Valdivia doszedł aż do Cieśniny Magellana podbijając coraz szersze terytoria Mapuchów. W latach 1550 – 1553 założył kilka miast, które nazwał Conception, Valdivia, Imperial, Villarica i Angol. Założył też trzy forty obronne w Arauco, Puren i Tecapel. Nie podporządkował sobie jednak Mapuchy, którzy nękali, wycinali, burzyli i dokuczali Hiszpanom przez kolejnych 350 lat (Wojna Arauco) nie dając się całkowicie uzależnić i zmusić do niewolniczej pracy.


W 1598 roku, nastąpiło pierwsze oficjalne powstanie Mapuchy przeciwko Hiszpanom, podczas którego zniszczono wiele założonych już hiszpańskich miast.

 

XIX wiek przyniósł szybki rozwój Chile. Ustanowiono kolonie nad Cieśniną Magellena, zasiedlono Valdivię, Osorno i Llanquihue niemieckimi osadnikami. 

Pomiędzy 1861 i 1871 rokiem, Chile ostatecznie wchłonęło ostatnie niezależne terytoria Mapuchy, których liczba spadła z 500 000 do 25 tysięcy…

 

Osada Mapuchów z XVI wieku


W ciągu 300 - tu letniego “współistnienia” z hiszpańskimi koloniami-miastami, będąc relatywnie wolnymi ludźmi, Mapuche rozwinęli handel z Chiliczykami i Argentyńczykami. Zwłaszcza w zakresie sprzedaży tekstyliów i wyrobów ze srebra. Mapuche produkowali też słynne nakrycia głowy zwane trarilonko.


Bogiem Mapuchy jest Stwórca Świata zwany Ngenechen, który wcielił się w 4 osoby : Stary Mężczyzna (fucha), Stara Kobieta (kude), Młody Mężczyzna i Młoda Kobieta. Wierzą w świat Wnu Mapu (po urodzeniu) i Minche Mapu (po śmierci). W ich wierzeniach istnieją też duchy w ludziach i zwierzętach. To codzienne okoliczności dyktują im duchowe praktyki. Główną ceremonią Mapuchy jest Ngillatun co można przetłumaczyć jako „ogólna modlitwa”. Ta ceremonia ma miejsce w wyjątkowo ważnych okolicznościach podczas gdy codzienne modlitwy realizowane są w obrębie rodzin.

 

Duchami są Pillan (duch przodków), Ngen (duch natury) i Wekufe (diabeł).

 

Główną rolę w ceremoniach Mapuchy odgrywa Machi (szaman), który zazwyczaj jest kobietą. Szaman odprawia ceremonie mające na celu wyleczenia, wyrzucenie diabła, wpływ na pogodę, zbiory i spełnienie marzeń. Machi zna rośliny lecznicze, święte kamienie i święte zwierzęta.


Jak w wielu innych częściach świata, Mapuche wierzą w Wielką Powódź, która zniszczy świat, i po której odrodzi się życie. W ich religii istnieją dwie przeciwległe siły: Kai Kai – zło, czyli woda przynosząca śmierć i Tren Tren – dobro, czyli ziemia ze słońcem przynosząca życie. Podczas wielkiej powodzi zginą wszyscy ludzie oprócz kilku, których uratuje kanibalizm. Na końcu pozostanie tylko ich DWOJE. Szaman przepowiada, że topiąc w wodzie ich jedyne dziecko…odrodzą  w ten sposób świat.

 

Rytuał religijny Mapuchy składa się z modlitw, ale też ofiar zwierząt a nawet dzieci. Stosunkowo niedawno bo w 1960 roku, Machi poświęcił młodego chłopca ciągnąc go pod wodą po trzęsieniu ziemi i dużej fali tsunami.

 

Oprócz tradycyjnych heteroseksualnych Szamanek, istnieją także homoseksualni Machi, mężczyźni, którzy ubierają się w damskie szaty liturgiczne. Wg Mapuchy, duchy „interesują się tematami kazań i zdolnościami Machi, a nie tym co mają pod sutanną”. Występowanie kobiety i homoseksualisty gwarantowało reprezentowanie kobiety i mężczyzny i docieranie do sfery intelektualnej a nie fizycznej. Ważniejszy był duch niż sex... Czyżby to było przesłanie dla niektórych pedofilów w sutannach ?

 

Po uzyskaniu niepodległości przez Chile w 1810 roku, Mapuchy uznano za naród chilijski choć było to tylko w teorii. Jak o Mapuchach napisał argentyński prezydent i pisarz, Domingo Faustino Sarimiento : "Pomiędzy chilijskimi miastami Conception i Valdivia jest skrawek lądu, który jest etnicznie odrębny, ludzie posługują się własnym językiem i mają swoje własne wierzenia i historię. Nie można powiedzieć, że jest to Chile, pomimo że chilijskie flagi wiszą na urzędach administracyjnych".

 

W 1883 roku chilijski prezydent Cornelio Savedra Rodriguez, zadeklarował : "Nasz kraj może ogłosić z satysfakcją, że problem Mapuchy został rozwiązany. Jest to ważny moment w życiu socjalnym i politycznym naszego kraju. Rasa Chilijczyków jak każdy wie, to rasa metysów, czyli mieszanka hiszpańskich konkwistadorów z lokalną ludnością, w tym z Mapuchami z Araucani".

 

Nacjonalistyczne i rasistowskie ruchy jednak nie ustały i trwają aż do dziś. Duża część Chilijczyków do dziś uważa Mapuchy za „podludzi”. I tak, badania zrobione w 2003 roku, pokazały, że z pogardą do nich odnosi się 41% ludzi powyżej 60-go roku życia, 35% ludzi biednych, 36% protestantów i 26% katolików. Tylko 8% ludzi z wyższym wykształceniem, 16% członków partii lewicowych i 19% młodych pomiędzy 18 i 29 rokiem życia uważają Mapuchy za równych sobie. Pozostali wstrzymywali się od głosu. Główne zarzuty wobec Mapuchy to alkohol, lenistwo, brud i rozboje…

 

Ale czy sami Biali nie są temu winni ? Czy historia nie dzieje się w IDENTYCZNY sposób tu “na końcu ziemi”, w Australii, Ameryce i nad Morzem Śródziemnym ?  A nawet w naszej kochanej ojczyźnie ?

----------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Nie przypuszczałem nigdy, że tak bardzo czekać będziemy na podroż po jakimś zimnym, pustym, odległym kraju, bez chylących się ku błękitnemu, ciepłemu morzu, pióropuszach palm wyrastających z białych, pustych, bezmiernych, piaszczystych plaż... A jednak nie możemy już się doczekać i chętnie pakowalibyśmy walizki już dziś... 

 


Patagonia

Komentarze