2023/8 - MALEZJA


                                                                                                            2023 Rok


„Kiedy czegoś gorąco pragniesz to cały wszechświat sprzyja potajemnie Twojemu pragnieniu”.

                                                                                                         Paulo Coelho


 

Wszystko zaczęło się w 1380 roku...

 

     

             1380 rok to kilka domów                          1404 - to przybycie Chińczyków
          

Potem napadli ich Portugalczycy, Portugalczyków Holendrzy by Brytyjczycy bezkrwawo odebrali tę ziemię Holendrom. 

 

A dziś ? Malezyjski Montmartre ? Dzielnica Łacińska Dalekiego Wschodu ? Koktajl ras, religii i kultur czy może po prostu szczęśliwy kolorowy świat ? Doprawdy nie wiem, jak nazwać to co zobaczyliśmy w Malacca.

 


                                              
Malacca : kolorowe miasto

 

Hotelowa herbata five o clock podawana w filiżankach z chińskiej porcelany, portugalskie azulejos obok budynków z wąskiej holenderskiej cegły, amsterdamski wiatrak sąsiadujący z pomnikiem Buddy i buddyjski, żebrzący mnich, któremu parę groszy wrzuca muzułmanka.

 

Holenderski akcent

 

Zakochany Chińczyk prowadzący za rękę młodą dziewczynę w abaji, białas obejmujący czule muzułmankę i muzułmanka w abaji przyklejona do „mieszańca”...

 

Setki by nie powiedzieć tysiące stolików wyrzuconych na kolorowe nabrzeże rzeki- kanału Malacca i ukrytych w podcieniach uliczek. Kolorowe, olbrzymie murale i pomalowane w żywych kolorach kamieniczki i budynki. 

 

Olbrzymie murale

 

Różnorakie, skośnookie, ciemne i „mieszane” głowy wciśnięte w nieskazitelnie białe mundurki kelnerów w wiktoriańskich restauracjach z kocią zwinnością i atencją reagujących na każde mrugniecie twojego oka i sympatyczni „kolorowi” młodzieńcy w nadrzecznych knajpach. Ale również ROCK CAFE gdzie ze zdumieniem słuchaliśmy historii Johna Lenona i jego Yoko Ono przy muzyce Beatless’ów...


Kościoły katolików i protestantów, świątynie buddyjskie i meczet. Wszystko jakby równocześnie budowane w latach 1700...

 

 

Buddyjska świątynia i meczet 


Kościół protestantów


TAK... to obraz miasta MALACCA, które na pewno nas zaskoczyło i zachwyciło swoim kosmopolityzmem, otwartością, radością i wielokulturowością.


Trudno jednak się dziwić skoro po Chińczykach panowali to Portugalczycy, Holendrzy i Brytyjczycy, każdy od 120 do 180 lat, czyli średnio po 150 lat. Trudno się dziwić, że każde z wielu ich pokoleń odbiło trwałe piętno na tym skrawku ziemi.

 

Plac centralny

 

Kiedy jadąc do Kula Lumpur zapytałem kierowcę z czego jesteście tu najbardziej dumni, to z podniesioną wysoko głową odpowiedział : z życia w harmonii wielu ras, wielu religii i wielu kultur. bez żadnych konfliktów. Zamurowało mnie...


Po wielu kłębiących się myślach, zachwycony tym co tu zastaliśmy, po tym świadectwie LUDZKOŚCI przez duże „L” gdzie Allah tak samo kocha Boga jak Budda Allaha a Mahomet Brahmę, wieczorową już porą, w hotelu, otwieram wiadomości płynące z naszej ojczyzny i czytam cyników manipulujących polskim ludem : „Nie zgodzimy się na relokację, nie zgodzimy się na uchodźców”. Pomijam meandry kłamstw, które jak rzeka Malacca wije się środkiem miasta Malacca. Pomijam brak znajomości świata i historii, bo to bardzo prymitywny sort, od którego nie można wiele wymagać, ale nie mogę przejść obok motywów tak wielkiej zdrady narodowej. Jak wielka musi być nieudolność, intelektualna słabość, brak wiary w swoją pracę zakompleksionego starca i jego akolitów by poprzez manipulowanie, kłamstwa, brak jakichkolwiek zasad moralnych, obłudę i podłość iść po trupach milionów niewykształconych ludzi dla władzy, złudnego prestiżu i łatwych pieniędzy...


Jestem Polakiem. Jestem prawdziwym patriotą i wierzę, że przyjdzie moment sprawiedliwości dziejowej, bo jak uczy historia, społeczne męty zawsze doczekują się rozliczenia a ci, dziś tak pogardzani, manipulowani i lekceważeni serwowanymi im kłamstwami, zawsze w historii odwracają się ku swoim idolom, ale ich zemsta często przybiera rozmiary krwawego żniwa. 

 


Czy ONI są w stanie to ogarnąć ? Nie, nie oni...

---------------------------------------------------------------------------------------------- 



Po dwóch dniach spędzonych w Malacca wygodna taksówka zawiozła nas do Kuala Lumpur. Idealna autostrada wiła się pomiędzy hektarami plantacji pióropuszy palm olejowych, wszak Malezja jest 2 na świecie producentem tego produktu.


Symbol Kuala Lumpur : dwie wieże firmy Petronas


I nagle naszym oczom ukazał się las wieżowców, Nowoczesnych wieżowców, każdy z parkingiem samochodowym zajmującym około 20% ich wysokości. Parkingi udekorowane były wiszącą zielenią żywych roślin bądź pastelowymi kolorami farb. Niby to amerykański Down Town, ale tu nie tylko biura, banki i urzędy. Tu też się mieszka. Jak malutkie mrówki spacerowaliśmy wśród tych 50-cio piętrowych wieżowców czując lekką klaustrofobię i zastanawiając się czy dociera tu jeszcze powietrze, choć pięknie ułożonej i doskonale utrzymanej zieleni było mnóstwo. 

 

    


Pierwszym obiektem naszego zwiedzania był oczywiście ogród botaniczny z sekcją ulubionych przez Irenkę orchidei. Hotelowy samochód zawiozł nas za jedyne 10 PLN do odległego około 10 km ogrodu. Już po drodze zastanawiałem się jak my wrócimy do hotelu, skoro po drodze nie zauważyłem żadnej taksówki. Tutejszy ogród botaniczny jest jednym z najpiękniejszych, które widzieliśmy. Najróżniejsze palmy, motyle, ptaki, jeziorka, fontanny. Niestety najważniejsza jego część ORCHIDEE jest w trakcie renowacji. Wracamy... Ale jak wrócić do hotelu ? Jest... Tuż przy wyjściu z ogrodu duży zielony znak informuje : Chcesz taxi ? Wejdź na google i ściągnij apkę GRAB. Wchodzę... i czytam : „drzewo liściaste rosnące w klimacie umiarkowanym...” Hmmm.... staruszkowie wędrują przez świat - pomyślałem. I nagle na horyzoncie ukazała się jedna, chyba jedyna taksówka. Hotel Impiana, please – OK - tylko za 30 PLN. Jedziemy. Błędy wszak kosztują. 

 

                            



A potem, już z przewodnikiem rozpoczęliśmy prawdziwe zwiedzanie. Pierwsze pytanie : skąd nazwa Kuala Lumpur bo zawsze intrygują mnie nazwy miast. Skąd się biorą, jakie mają korzenie ? Nic bowiem nie jest kwestią przypadku. Otóż Kuala (zbieg rzek) Lumpur (bagna) to nic innego jak po polsku zbieg rzek na bagnach. Historia Malezji podobna jest do historii Malacca bo to zaledwie 300 km dalej z tym, że obecność Portugalczyków była tu krótsza, stąd chińskie i brytyjskie wpływy są o wiele większe. 

 

Zbieg dwóch rzek na bagnach

 

Nie sposób kontynuować tej opowieści bez fragmentu o brytyjskim pragmatyzmie, który jak zawsze mnie zaskakuje. Jak myślicie od czego Anglicy rozpoczęli rozbudowę miasta i swoją tu obecność ?


Od boiska do krykieta... Najpierw był prostokątny trawiasty plac a dopiero potem wokół niego wybudowano administrację, sąd, kościół, klub i budynek prasy. Jak bowiem może żyć Brytyjczyk, jeżeli tuż po pracy nie zrelaksuje się grą w krykieta, nie wychyli szklaneczki whisky lub ginu w swoim ulubionym klubie czytając lokalne wiadomości... i raz w niedzielę nie zaglądnie do kościoła. A tuż za budynkiem administracyjnym ? Oczywiście mieszkania by brytyjskie urzędasy nie musiały daleko przemieszczać się do pracy. 

 

Budynek administracji brytyjskiej

 

Hinduska świątynia Batu Caves czyli „skalna grota” to największa świątynia hinduska poza Indiami. Warto wdrapać się 272 stromymi schodami by z jednej strony podziwiać wnętrze tej ogromnej świątyni z drugiej zaś zobaczyć panoramę wieżowców Kuala Lumpur. I ja tam byłem i film z religijnych obrządków kręciłem... Myślę, że będzie udany, bo tym razem, bez ogródek zaglądałem w najmniejsze sekretne miejsca hinduizmu spotykając się zawsze z życzliwym uśmiechem modlących się Hindusów.


 

                


Jeszcze po drodze wpadliśmy do największej świątyni Buddyjskiej by na koniec... 

 

   


...by na koniec poznać Pałac Królewski i malejski system polityczny. Otóż Malezja podzielona jest na 14 regionów. W 9 króluje sułtan i jego następcy. Rzekłbyś regionalny system monarchiczny. 5 pozostałymi stanami zarządzają gubernatorzy wybierani przez premiera. Król wymieniany jest co 5 lat, po kolei, tak, by każdy z regionalnych sułtanów mógł stać na czele państwa. W ten sposób każda sułtańska regionalna rodzina dostępuje zaszczytu siadania na centralnym tronie (Król Malezji) co 9 lat. Ciekawe i chyba rozsądne, bo gwarantuje ciągłość władzy i zapewnia dopływ „świeżej krwi” do zarządzania państwem.

 

                                

Pałac Królewski i wartownicy


Malezja.... 5 dni a ileż wiadomości i ileż informacji. Żegnamy Cię kolorowy i rozwinięty świecie. Nie jesteś „trzecim światem” i dobrze się tu czuliśmy... 

 



Przed nami tajemnicza i egzotyczna Indonezja. Zaczynamy na największej z wysp : SUMATRZE.


Komentarze