„Człowiek szlachetny kieruje się sprawiedliwością, człowiek mały – korzyścią”
Konfucjusz
No to doczekaliśmy się : trzy pokolenia na jednym jachcie, trzy pokolenia na końcu świata, trzy pokolenia na jednych z najpiękniejszych wysp karaibskich, trzy pokolenia, które miały odwagę właśnie tak świętować 50-te urodziny jednej z członkiń tej wspaniałej i szerokiej rodziny, o rozpiętości od 2 do 75 lat !!!
Rodziny, której niewątpliwym słońcem, wokół którego wszyscy się kręcimy jest ONA : wspaniała i kochana Żona, Mama, Babcia i Teściowa…simply Irenka.
Kiedy dostałem to zadanie (jacht na 11 osób, palmy, ciepło i biały piach) nie wahałem się zbyt długo : GRENADYNY na Morzu Karaibskim w paśmie małych Antyli.
Byliśmy tam już dokładnie 20 lat temu. Znamy ten akwen i uznaliśmy go za idealny dla każdego na taką rozpiętość wieku ze względu na ciepłą krystaliczną wodę, piękne plaże z grzywami palm kłaniających się spokojnemu morzu, piękne rafy koralowe i gościnną ludność.
W międzyczasie patenty żeglarskie zrobiło już 3 członków tej rodziny i wszyscy zakochali się w tego typu aktywnym wypoczynku.
Zapowiada się więc wspaniale a ja, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, pozbędę się już kapitańskich obowiązków i bardzo chętnie pochylę głowę nad cuba-libre, pinakoladą czy aperol spritz przy dobrym, kubańskim cygarze.
Nie zapomnimy wszak po co tam jedziemy : zaopatrzymy się w dobre, szampańskie nastroje i dobre francuskie lub (why not) angielskie szampany bo świętować tam będziemy pewien miły JUBILEUSZ -😊
100 lat w zdrowiu, szczęściu i wymarzonych okolicznościach kochana Małgosiu…- zasługujesz na to -😊 I wszyscy dziękujemy Ci za tę piękną inicjatywę. Wszyscy też, nie mogliśmy już doczekać się na ten wspólny rejs.
GRENADYNY... - a gdzież to jest ? Zapyta ktoś na bakier z geografią... - Na Morzu Karaibskim, odpowiem. Morze Karaibskie to nieregularne, wielkie, niby koło, niby elipsa, która ograniczona jest od południa Ameryką Południową, od zachodu wąskim pasem Ameryki Środkowej, od północy Dużymi Antylami (Kuba, Dominikana i Porto Rico) i Małymi Antylami od wschodu oddzielając go od Atlantyku. Małe Antyle zaś to kilkadziesiąt wysepek poczynając od Wysp Dziewiczych na północy a kończąc właśnie na Grenadynach i Grenadzie na południu. Jakkolwiek północne Małe Antyle to często wyspy powulkaniczne, niekoniecznie z białym piaskiem i przyjaznymi zatoczkami to właśnie Grenadyny są uosobieniem znanych nam potocznie Karaibów. To płaskie atole, porośnięte lasami palm kokosowych kłaniających się ciepłemu morzu, które obmywa piękne i wszędobylskie plaże. To uosobienie egzotyki i wyobraźni raju. To symbol wypoczynku przez duże „W”. Jeżeli prawdą jest, że pan Bóg w ostatnim dniu tworzenia świata rzucił kilka kamieni na wybrzeże Adriatyku i tak powstały Kornaty to zapewne pozostało mu jeszcze kilka kamyczków, które właśnie, jakoby Post Scriptum, rzucił w tym miejscu tworząc Grenadyny...
Z kronikarskiego obowiązku dorzucę, że nazwa Karaiby pochodzi od ludożerczego ludu Karibowie, zamieszkałego tu w okresie odkrycia ich przez Kolumba a słowo kanibal to nic innego jak zniekształcone słowo Karib.
A więc gdzie będziemy i co zobaczymy ?
Zaczynamy w marinie Le Marin na wyspie Martynika o powierzchni 1100 km2, zamieszkanej przez ok. 400 000 mieszkańców i stanowiącej zamorskie terytorium Francji. Odkryta została przez Kolumba podczas jego czwartej wyprawy za ocean w 1502 roku. Swoją nazwę prawdopodobnie zawdzięcza karibskiemu słowu Madinina co oznacza „wyspa kwiatów”. Nic dziwnego, że znajduje się tu najpiękniejszy ogród botaniczny świata, który gdziekolwiek zwiedzaliśmy. Pierwsi francuscy kolonialiści przybyli z Saint Kitts (Saint Christophe) dopiero w 1635 roku. Dalszy scenariusz jest już znany miłośnikom Wysp Karaibskich : czasowa ugoda z rdzennymi Karibami (w tym wypadku wschód wyspy dla Karibów, zachód wyspy dla Francuzów), by w końcu wdeptać tubylców w tę wulkaniczną wyspę i posadzić trzcinę cukrową na całym jej terytorium. Swą przynależność do Francji, Martynika zawdzięcza być może dwóm kobietom : Pani Maintenon, drugiej żonie Ludwika XIV – „Króla Słońce” i urodzonej tu Józefinie Tascher de la Pagerie, przyszłej hrabinie de Bauharnais i cesarzowej Francji, pierwszej żonie Napoleona Bonaparte.
Z Martyniki kurs na południe do wyspy Santa Lucia, gdzie na dziko zakotwiczymy w zatoczce Anse la Raye. Wyspa Santa Lucia odkryta została w tym samym czasie co Martynika, tzn. w 1502 roku podczas IV-ej wyprawy Kolumba. Do około 1650 roku Karibowie byli tu władcami odrzucając przypływających angielskich osadników. Nie oparli się jednak silnej grupie Francuzów i przegrani zgodzili na rozejm w 1660 roku. Francuzi rządzili do 1815 roku, kiedy po przegranej pod Waterloo oddali wyspę Anglikom aż do 1979 roku - uzyskania przez nią niepodległości.
Płynąc dalej na południe zatrzymamy się na wyspie Saint Vincent w zatoczce Cumberland. St. Vincent to wyspa zauważona przez Kolumba w 1498 roku w dniu imienin Wincentego i nazwana tak jego imieniem. Jej wnętrze do dziś pokrywa gęsty, wilgotny, równikowy las, dzięki czemu dobrze zorganizowane, ludożercze plemiona Karibów broniły się skutecznie aż do 1763 roku. To pierwsi Anglicy postawili tu wreszcie swoje stopy z niewesołą jednak perspektywą wylądowania na ruszcie Karibów.
Czas na Grenadyny, gdzie pierwszą wyspą przy której zakotwiczymy będzie Canuan Island i zatoka Anse Guyac. Kilkuset mieszkańców tej suchej wyspy z pięknymi plażami, jeszcze do niedawna zajmowało się tylko rybołówstwem i rolnictwem. Dopiero lata 90-te przyniosły „zmianę dekoracji”. Top resort Tamarind Beach otworzył drogę do innych inwestycji typu „lux” dla bogatych turystów.
Dalej to Hillsborough przy wyspie Carriacou Island. To największa i najbardziej zaludniona (6000 mieszkańców) wyspa Grenadyn. Początkowo przez długi czas należała do Francji. Dziś administracyjnie należąca do Grenady zamieszkana jest w całości przez potomków niewolników.
Kolejna wyspa, Sandy Island, to must na naszym kursie by zanocować przy Union Island, która doprowadzona w XVIII wieku do świetności przez Szkotów, zupełnie podupadła w początkach XX-go wieku. Dopiero przybyły z Martyniki Francuz Andre Beaufrand, ”postawił” na turystykę, wybudował lotnisko i luksusowy hotel. Kolejnym inwestorem był austriacki książę Franz Ulrich Kinsky. Dziś Union jest ważnym węzłem komunikacyjnym z ruchliwym portem jachtowym i kilkoma hotelami w głównym mieście Clinton.
A Mayreau Island ? Ta mała wyspa o powierzchni 3 km2 pozostała jako jedyna katolicka dzięki byłym niewolnikom sprowadzonym z katolickich kolonii francuskich. Słynna również dzięki Ojcu Divonne, mnichu, który ręcznie, przy współudziale tubylców, zbudował zbiornik retencyjny wody słodkiej.
Dalej popłyniemy do Moustique Island, luksusowego zakątka Karaibów zwanego wyspą miliarderów, gdzie wypoczywali Mick Jaegger, Raquel Welch i inni znani ze światowej czołówki Jet Set International. Brytyjska księżna Małgorzata (siostra królowej Elżbiety) posiadała tu jako pierwsza luksusową willę i tu spędzały wakacje koronowane głowy Wielkiej Brytanii i całego świata. To rezerwat przyrody o olśniewająco białym piasku na wspaniałej plaży Maraconi,
W końcu ostatnia z Grenadyn na naszym rejsie - Bequia Island. Ta wyspa, czarujący ośrodek turystyczny w pobliżu St. Vincent, zamieszkana jest głównie przez potomków niewolników zmieszanych z Francuzami, Szkotami i Amerykanami, którzy przypływali tu licznie na połowy wielorybów.
Wracając na północ, na Martynikę zatrzymamy się po raz kolejny na wyspie St. Vincent w Kingstown Bay by zobaczyć kolorowy targ, kościół katolicki (St. Mary) i najstarszy St. George (anglikański) z 1820 roku. A jeżeli sił wystarczy to zwiedzimy ogród botaniczny i dojdziemy do Fortu Charlotte (6 km w dwie strony) skąd rozpościera się wspaniały widok na zatokę.
Zapowiada się więc nieźle a moje Wyspy Magiczne poznacie już po naszym powrocie...
Póki co... żagle staw już wkrótce 😀
Komentarze