"Nigdy nie będzie szczęśliwy ten, kogo dręczy myśl, że ktoś jest szczęśliwszy" Seneka
SUŁTANAT OMANU
- Jak to u Was jest z tą poligamią ? Zapytałem taksówkarza-przewodnika, który pokazywał nam najciekawsze miejsca wkoło miasta Salalah.
- Ja mieć jedna żon i 5 dzieć, ale już wkrótce druga żon, a chcieć 4 żon - Odpowiedział.
- To ile ich możesz mieć najwięcej ?
- W Oman to 4 żon.
- No to jak pomieścisz 4 żony, każda z kilkoma dziećmi w swoim domu ? Jaki duży dom musisz mieć ? – Brnąłem dalej.
- Dwa level z cztery room na każdy level, dwa kuchnia i dwa łazienka.
- To musisz być bogaty…. A jak nie jesteś bogaty to gdzie się pomieścicie ? – Kontynuowałem.
- Jak nie mieć taki dom, to też może mieć 4 żon. Wtedy każda przychodzić z dziećmi na jeden tydzień. I tak po kolei : każda jeden tydzień i potem iść do swojej rodziny.
- A jak ta rodzina ma 5 córek i nagle wszystkie pięć z pięciorgiem dziećmi wrócą jednocześnie na trzy tygodnie do rodziców, to gdzie się pomieszczą ?
- To nie mnie boleć głowa… Podobało mi się to coraz bardziej :
- OK… - A jak masz te 8 pokoi, to jaka jest w domu organizacja ? Z którą żoną śpisz i jak często?
- Zawsze po tygodniu. Każda żon mieć dwa pokoi dla siebie i dla mnie i dla swoje/nasz dzieci. Dzieci móc bawić się w pokój żona w dzień, ale nie w noc. Co tydzień ja spać z inna żona, ale jak chcieć to inaczej.
- A jak byś miał ochotę spać z 4-ma naraz ? – I tu figlarny i porozumiewawczy ze mną uśmiech, ukazał się we wstecznym lusterku : - Inshallah (jak Allah tak chce 😉....)
- No dobrze… A co robią te żony ? Jak żyją ? Pracują ?
- Nie. Kobieta pracować tylko w dom, dbać o dom, dzieci i ja. Kobieta nie wychodzić bez potrzeba z domu…
- A są u was rozwody ?
- Jaki rozwody ? Są, ale nie trzeba… jak moja żona źle, to ja kazać jej wracać do rodziny i mieć nowa żona, ale nie piąta tylko czwarta, bo nie można więcej niż 4 żon…Wtedy rozwód z ta, co kazać wracać do rodziny.
- Hmm. Rozumiem…
I tu, już po polsku, zaczęliśmy z Irenką wymieniać poglądy na temat wspaniałości tego systemu rodzinnego choć nie ukrywam, że nasze zdania kompletnie się od siebie różniły…
Ta ciekawa konwersacja skłoniła mnie do zagłębienia się w książeczkę pod tytułem Petit Guide Illustre Pour Comprandre L’Islam („Mały Przewodnik Ilustrowany by Zrozumieć Islam”), którą otrzymałem od Imama, kiedy zwiedzaliśmy tutejszy meczet. Cud ? Tu panuje język angielski (jakże by inaczej) i właśnie w tym języku rozmawiałem z Imamem-przewodnikiem. Skąd więc Imam widział, że ja lepiej czuję się we francuskim i więcej wiedzy dotrze do mej świadomości właśnie w tym języku ? Cud ? Allah jest wszędobylski...
Meczet w Salalah
Z przewodnikiem
Zgłębiłem więc tę książeczkę i pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to „naukowo” udowodnione słowa Allaha, a także cuda, które Mahomet czynił na tym świecie. Cuda udowodnione przez najróżniejsze autorytety naukowe z tytułami profesorów na wielu światowych uczelniach. Nieodparcie stawały mi przed oczyma udowodnione cuda w Gwatemali, w Lourdes, Medjugorie i Fatimie. Jak to jest, że każda religia ma w szeregu swoich wyznawców naukowe autorytety negujące cuda swoich religijnych oponentów, a potwierdzających cuda uznawanych przez siebie proroków ? Czy jest coś takiego jak pełny obiektywizm w nauce ?
Na temat Koranu, Islamu, jego zasad nie będę się tu rozwodził, choć przyznam, że uczciwość nakazuje mi na postrzeganie go w sposób równie pozytywny i szlachetny jak wiele innych religii, które poznaliśmy na trasach naszych podróży. Być może będzie to temat na jakąś kolejną rozprawkę z samym sobą i chrześcijaństwem…
Wróćmy jednak do Omanu, tego suchego, gorącego, pustynnego, a jednak jakże ciekawego kraju.
Royal Opera House Muscat
Nasz przewodnik
Pałac Sułtana Omanu
Przede wszystkim, po kosmopolitycznym Dubaju, bardziej stonowanym, eleganckim i ułożonym Abu Dhabi, Oman wraz z jego stolicą Muscat, to ostoja tradycji. Tu brak jest wieżowców, świateł i szalonego tempa. Tu taksówkarze nie mają już liczników a ceny każdego przejazdu polecam ustalać z góry. Tu pokusa skubnięcia Białasa jest już większa. Tu, „cywilizacja”, to wysoka Północ ze stolicą Muskat. A Muskat, to stary fort Portugalczyków z 1507 roku, to najwspanialsza opera świata, to piękny Pałac Sułtana i oczywiście Meczet. Wszystkie domy, to wapienna biel i żółć. Tu nie ma szkła i aluminium. Tu króluje tradycja przez duże „T”, choć wielopasmowe drogi, bezkolizyjne skrzyżowania i wielkie ronda nie pozostawiają złudzeń : ten kraj jest bogaty i dobrze zarządzany.
Oczywiście suk
Wszystkie dzieci są nasze
Chcecie zobaczyć też coś historycznego ? Coś co trąci myszką choć odbudowywane jest pod coraz bardziej rozwijającą się turystykę ? Musicie pojechać do miast Bahla i Nizwa, gdzie w dwóch hotelach „starego miasta” poczujecie smak omańskiej tradycji.
Gdzie (jak zresztą w całym kraju) Omańczycy chodzą w swych tradycyjnych strojach, galabijach mężczyźni a abajach/hadżibach kobiety i gdzie tylko jeszcze tu, jako Białasy, stanowicie atrakcję, bo to autochtoni proszą by się z Wami sfotografować (choć nie z kobietami).
Poprosić o zdjęcie z mężem tak... ale same...NIE
W Nizwie, tuż obok „glinianego” hotelu, zwiedzicie również ”gliniany”, pałac, fort, meczet i tradycyjny suk z XVI wieku.
Kolacja na dywanach...i...
Nasz gliniano-trzcinowy hotel
Salon
A potem koniecznie pojedźcie do Ras Al Haad by zobaczyć wychodzące z morza żółwie morskie, właśnie tu, nocą, składające setki jaj, by zobaczyć delfiny, wieloryby bawiące się w ciepłej wodzie Oceanu Indyjskiego i by poznać spokojne życie na dalekiej, zupełnej prowincji.
To już Ocean Indyjski
Pojedźcie też do Salalah, daleko na południu kraju, ale TYLKO drogą Muscat-Salalah Costal Road, by z jednej strony poczuć niepokój i adrenalinę przejeżdżając idealną szosą, w zupełnym jednak, pustynnym otoczeniu, gdzie wiatr nawiewa złoty piach tworząc zaspy na środku drogi, z drugiej zaś, oniemieć ze zdumienia nad jakością drogi wiodącej przez przerąbane góry. Drogę tą, najpiękniejszą chyba na świecie, wykonano niewyobrażalnym kosztem i wyjątkową sztuką inżynierii drogowej. Przecinając pustynne góry, zobaczycie nieprawdopodobne geologiczne bogactwo tego kraju. Bogactwo, ale też finezję, koloryt i przekroje geologiczne, ukazujące najprzeróżniejsze warstwy skał ułożone w nieprawdopodobny sposób, różnie pofalowane i niesamowicie wypiętrzone.
Znany geolog...
... i znana podróżniczka na kamiennej pustyni
Uwaga… stacje benzynowe dostępne są co około 100-150 kilometrów (ach, jakże przypomina nam się rozległa Australia). Nie zapomnijcie więc pilnować Waszego poziomu paliwa.
A miasto Salalah, do którego dojdziecie przepiękną Muscat-Salalah Costal Road ?
Niezawodny Nissan Sunny
Trzecie co do wielkości miasto Omanu, to miejsce narodzin obecnego Sułtana Qaboos, który przeniósł stolicę do Muscatu dopiero w 1970 roku.
Salalah, zwany dawniej Dhofar, dał się poznać światu w XIII i XIV wieku, kiedy handel kadzidłowcem (roślina/drzewo) pozwolił na rozwojowe „5 minut”. Dający wspaniały zapach, kadzidłowiec znany nam jest z kościołów, ale też używany w innych religiach świata, w kosmetyce i terapiach medycznych. W owym czasie, kadzidłowiec droższy był od złota.
Czas na labę...
Miasto Salalah nie zaskoczy Was jednak historią, oprócz prawdopodobnego grobu biblijnego Hioba, ale urzeknie wielkością białych plaż, komfortem 4-ro i 5-cio gwiazdkowych hoteli i spokojem. To miasto idealne jest na zakończenie 3 tysięcy kilometrów objazdu po Omanie by w kompletnym dolce far niente wspominać i analizować to co przeżyliście wcześniej… A co przede wszystkim wyniknie z tej analizy ? To przede wszystkim niespodziewanie przyjaźnie nastawiona ludność.
O niej też powinienem napisać nieco więcej, jako że ich sympatia wobec nas, Białasów, towarzyszyła nam w każdej minucie. Zawsze byliśmy pozdrawiani przyjaznym gestem, miłym uśmiechem i otrzymywaliśmy niezbędną pomoc informacyjną. Kiedy nieco zagubiony zapytałem o hasło do internetu (by oczywiście złapać google maps) w jednym z barów oferujących soki owocowe, oprócz hasła dostaliśmy w prezencie po kubku świeżo wyciśniętego soku z mango na drogę… Da się ???
Kiedy pytani skąd jesteśmy odpowiadaliśmy BOLANDA... to jak zwykle, na całym świecie, jeszcze szerszy uśmiech sympatii ukazywał się na poczerniałych słońcem twarzach.
A na deser ? Oczywiście wszędobylskie wielbłądy. Wielbłądy samodzielnie maszerujące przez niezmierzone, piaszczyste i kamienne pustynie. Wielbłądy przechodzące w poprzek dróg i plaż. Wielbłądy, traktowane prawie jak święte krowy w Indiach…. Nie trąbimy… Nie płoszymy ich… Czekamy, aż spokojnie zejdą z naszej drogi…
---------------------------------------------------------------------------------------
To była nadspodziewanie udana i zaskakująco wzbogacająca podróż...
Salalah, 03.03.2022
Komentarze