2022/5 - TURCJA

                                                                                                              2022 Rok

 

 

"Nie ważne ile odbędziesz podróży w życiu, ważne ile życia (pasji) jest w Twoich podróżach"                                                                            Wojciech Lewandowski

 

 

Wróciliśmy cali, zdrowi, opaleni, wypoczęci i jak to po urlopach bywa, pełni życiowego entuzjazmu i nowych sił.

Niestety... Niestety nie mogę napisać że spotkałem swoją wyspę zaczarowaną, że coś szczególnie mnie dotknęło, że coś niezwykle mnie zaintrygowało, oświeciło czy zbulwersowało. Fajki wodnej nie paliliśmy, bo pandemia zakazała ich użytkowania. Pogłębionej historii Empiru Osmańskiego nie było, bo...tłumy zwiedzających nie pozwoliły nam dostać się do pałacu Topkapi lub Kościoła/Meczetu Hagia Sophia...

Pozostało wspaniałe, turkusowe i wręcz gorące morze, jacht, słońce i najpiękniejsze zatoczki na Morzu Śródziemnym. Ale zacznijmy od początku...

 

Przyjęto nas po Osmańsku

 

Hotel Pera Palace okazał się na miarę oczekiwań : łazienki z końca XIX wieku, mosiężne naczynia, w których kiedyś podawano gorące dania, kawę i herbatę, meble pachnące historią, szerokie klatki schodowe, marmury i dywany, stara, nieczynna już winda, portrety  poszczególnych właścicieli na ścianach i gabloty pełne pamiątek... Niestety fotografowanie wnętrz jest zabronione wobec czego udało nam się zrobić jedynie fotki głównego wejścia i korytarza.

Pera Palace

 

A potem rozpoczęło się zwiedzanie Istambułu, który nie zrobił na nas piorunującego wrażenia.

Błękitny Meczet jest częściowo w remoncie a to co zobaczyliśmy dalekie jest od przepychu, wielkości i bogactwa meczetów w Rabacie (Maroko), Abu Dhabi (Emiraty Arabskie) czy w Muscat i Salalah (Oman).

Hagia Sophia jest praktycznie nie do odwiedzenia zważywszy na tłum uczniów zganianych tu z całej Turcji.  Przeciekawa jest jednak historia tej świątyni, która jak w soczewce ukazuje  względność światowych religii i ich zależność od politycznych konieczności świeckich władz.


Świątynia Mądrości Bożej

 I jak tam wejść ?

Wybudowana została w latach 530 (na gruzach poprzednich, drewnianych świątyń chrześcijańskich już z 320 roku) w okresie rozkwitu Cesarstwa Wschodniego, jako kościół bizantyński. Ograbiona i zbeszczeszczona w 1204 roku przez katolickich rycerzy zakonnych podczas IV Krucjaty, przez 57 lat stanowiła źródło refleksji i modlitwy dla czcigodnych katolików. Zbrojnie odebrana  przez prawosławnych, zabezpieczała duchowe potrzeby tych ostatnich aż do dnia 28.05.1453 roku, kiedy zgromadziła pod swym dachem swoich antagonistów, wspólnie (tym razem) proszących Boga o ochronę przed stojącymi już u bram Konstantynopola muzułmańskimi Turkami.  Chrześcijański Bóg nie usłuchał jednak ich modlitw i już kilka dni później  Mahomet II Zwycięzca wypowiedział na jej schodach sławetne słowa : "nie ma Boga nad Allaha" i nakazał natychmiast zamienić kościół na meczet. Dobudowano więc  4 minarety i wyrzucono wszystko z jego wnętrza  pozostawiając pustym na modłę meczetu. Po 916 latach służenia chrześcijanom i 481 latach służenia muzułmanom, Mustafa Kemal Ataturk tworzący nowe, świeckie państwo, ustanowił tu (1934 rok) muzeum, słusznie wychodząc z założenia, że jest to święte miejsce zarówno dla katolików, prawosławnych jak i muzułmanów. Niestety ciągoty nacjonalistyczne, chęć skupienia ludu wokół wiary i tzw. "wartości" (skąd my to znamy) i manipulacja symbolami, są domeną wszystkich autokratów-dyktatorów i obecny prezydent, w 2020 roku, ponownie przeznaczył Kościół Mądrości Bożej (bo takie jest tłumaczenie Hagia Sophia) na meczet. Czy wszystko nie wydaje się względne po zapoznaniu się z tą historią ????

Pałacu Topkapi również nie dane nam było zwiedzić bowiem po pierwsze potrzeba na to co najmniej 5 godzin, po drugie zwiedzać należałoby w samotności, bez tłumów pseudo turystów przesuwających się wzdłuż eksponatów ze znudzoną, zmęczoną miną. Turystów, którzy tak naprawdę mają dość potu, żaru i wzajemnego ocierania się o siebie. Chce im się pić, jeść, sikać i tylko ułuda zwiedzania, chęć "zaliczenia" i zamieszczenia fotki na face'ie pcha ich do takiego poświęcenia. Iluż z nich tak naprawdę zapamięta cokolwiek z tego miejsca, które przez prawie 1000 lat było centrum empiru i skąd decydowano o losach setek tysięcy ludzi nie tylko w Turcji i Azji ale również w naszej Europie.


Brama wewnętrzna i brama główna do Pałacu Topkapi

 

Nasze "zwiedzanie" zakończyłem zakupioną przeze mnie książką "Musee du Palais de TOPKAPI", którą z przyjemnością przestudiowałem w klimatyzowanym pokoju hotelu Pera Palace, i z której wychwyciłem (oprócz faktu że był siedzibą Sułtanów od 1453 do 1839 roku, a więc 386 lat !) coś co najbardziej mnie zaintrygowało : TULIPANY i HAREM...

Otóż okazuje się, że Sułtan Sulejman Wspaniały był miłośnikiem kwiatów i to za jego panowania 920 ogrodników zajmowało się ogrodami pałacu. Jego zamiłowanie odzwierciedlają liczne motywy kwiatowe znajdujące się na tkaninach, polichromiach, marmurowych wykładzinach i naczyniach. Najbardziej cenionym kwiatem był tulipan, który znany był jeszcze w Bizancjum ale to Sulejman Wspaniały nazwał go TULIPANEM od tureckiego słowa tulbent, który oznaczał muślinowy materiał służący do formowania turbanów.  Na przestrzeni dziejów, żaden inny kwiat nie był tak uhonorowany jak osmański tulipan, który zaznaczył pewną epokę w otomańskich dziejach zwaną Epoką Tulipanów (1718 do 1730 roku), a do dziś Turcy piją pyszną herbatę w szklaneczkach przypominających, nie przez przypadek, kształt tulipana. Tulipany, podobnie jak inne nieznane w naszych stronach kwiaty tj. krokusy, narcyze, lilie i hiacynty sprowadzone zostały do Europy przez barona Ghiselin de Busbecq, austriackiego ambasadora na dworze Otomańskim.

HAREM zaś, to nie tylko zespół sułtańskich żon. Harem (od arabskiego słowa harim) oznacza obszar chroniony, zakazany dla obcych. Harem to najczulsze miejsce pałacu. To miejsce ogrodzone murami, gdzie żył sułtan wraz ze swoją rodziną : matką, rodzeństwem, 4-ma żonami (bo na tyle pozwala Islam) ale też setkami konkubin, kochanek i personelem pomocniczym.

Harem pałacu Topkapi posiada ponad 300 pomieszczeń, 9 hammamów (łaźni tureckich), dwa meczety, szpital i pralnie.

Haremu strzegli wykastrowani Czarni Eunuchowie. To tradycja starożytnej Mezopotamii, Imperium Chin i starożytnego Rzymu, którą zaadoptowali Osmanowie. Eunuchowie żyli bardzo blisko rodziny Sułtana. Jako kilkuletni, inteligentni chłopcy, wyszukiwani byli w Afryce i przez wiele lat kształceni i adoptowani do swojego zawodu, nie tylko w zakresie obrony ale również savoir vivre'u, jak powiedzielibyśmy w dzisiejszych czasach. Czarni Eunuchowie byli cenieni i mieli ogromne wpływy na decyzje Sułtanów. 

Na koniec zwiedziliśmy Wielki Bazar, który okazał się nowoczesnym centrum handlowym w porównaniu to znanych nam suków wschodnich. Założony był już przez Mahometa Zdobywcę w 1455 roku, a obecny kształt nadała mu przebudowa w XIX wieku.   

 

     

 Klimaty znajome, zakupy udane

 
----------------------------------------------------------------------------------------------------
                                                    


Przeprawa łodzią motorową przez cieśninę Bosfor, gdzie zobaczyliśmy Pałac Dolambahce - siedzibę Sułtanów od 1839 do upadku Empiru Osmańskiego (1922 r.), zakończyła nasz pobyt w Istambule.

 

W końcu.... polecieliśmy do Fetyhie, na spokojne wody Morza Śródziemnego i kontynuację naszej podróży w jakże innych, aktywnych fizycznie, ciekawych geograficznie i historycznie, warunkach. 

 


To tureckie wybrzeże uznaliśmy za jedno z najpiękniejszych na Morzu Śródziemnym. Wysokie góry dochodzące często do 2500 m npm tworzyły wspaniały kontrast z turkusowym morzem. Głębokie, rozległe zatoki tworzyły  spokojne  kotwicowiska. Cumowanie z lądem zawsze jest sportowym wyzwaniem a tanie, nabrzeżne, tureckie knajpki, odlegle od miasteczek i trudno dostępne drogą lądową, stwarzały nieprawdopodobną, lokalną i autentyczną atmosferę, jakże inną od zapchanych, kamienistych plaż, krzyku kurortów i hotelowych szkaradnych dziwolągów dla masowej turystyki... 
Niech tych kilka poniższych zdjęć odtworzy nieco nasz turecki rejs..
 

Pierwsze kotwicowisko

 

Laba na pokładzie

 

Jest w nas moc...

 

 

Resto w mieście i na tureckim bezludziu
 
 

               Po przepłynięciu 1 kilometra 👍😎👏    

  
                                                                                                                                                            700 lat przed naszą erą, rybacy z wyspy Rodos przypadkowo odkryli tę wspaniałą zatokę. Od pomysłu do realizacji pozostał jeden krok : od lokalnego, licyjskiego pasterza zakupili całą zatokę i rozpoczęli budowę miasta i dwóch portów. Już wkrótce Phaselis stał się ważnym centrum handlowym z Grecją, Azją i Egiptem. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy wybudowali tu wspaniały teatr i akwedukt dostarczający słodką wodę z pobliskich gór. W latach 300 przed naszą erą przybył tu Aleksander Wielki, któremu mieszkańcy wręczyli złotą koronę na znak akceptacji jego zwierzchnictwa. Za wyjątkiem krótkiego panowania Egipcjan, Phaselis pozostawał niezmiennie w rękach Greków z wyspy Rodos, aż ogromne trzęsienie ziemi w 280 roku naszej ery, zniszczyło kompletnie dorobek wielu pokoleń i miasto nigdy nie zostało już odbudowane. W czasach prosperity Phaselis słynne było z produkcji zapachowej esencji z róż a także świątyni bogini Ateny w której eksponowano włócznię Achillesa.     
                                                                                                                                                
                                               
 
 

Piękna Antalya


A na koniec dwie refleksje :
 
1. Rosjanie. Nie spotkaliśmy żadnej francuskiej, niemieckiej, angielskiej, belgijskiej, włoskiej ani innej europejskiej lub światowej załogi oprócz Turków i niezliczonej ilości Rosjan, którzy zachowywali się z wielką rezerwą. Nie było imprez, pijaństwa i pewności siebie. Była skromność, zawstydzenie, chęć wszelakiej pomocy i przyjazne do nas nastawienie. Czyżby jednak kompleks agresora drzemał w ich jestestwach?
 

Ostatnie zakupy i ostatnia kolacja.


2. Turcja jako kraj wydała nam się cywilizacją Zachodu. Gdyby nie wzywający na modlitwy głos muezzina, trudno byłoby stwierdzić, że nie jesteśmy we Francji, Anglii, Hiszpanii czy w innym tzw. cywilizowanym kraju. To efekt postawienia jeszcze w 1922 roku na świeckość z zachowaniem jednakże "w domach" tradycyjnego islamu, bo przecież aż 99% Turków uważa się za muzułmanów. A może to  tak jak z 90% katolików w naszej Ojczyźnie ??
 


💗

--------------------------------------------------------------------------------------------------
 
 
Powoli zapominamy o przepięknej Turcji, gdzie chętnie powrócimy. Powoli spoglądamy za ocean, gdzie nasi przyjaciele z Florydy (Agnieszka i Boguś) dopytują, kiedy w końcu tam dotrzemy. Powoli szlifujemy już nasz amerykański i kanadyjski program podróży, by korzystając z kilku biznesowych spotkań zobaczyć ciekawe i nie odwiedzone jeszcze  regiony Ameryki Północnej. 

Komentarze