2023/11 - INDONEZJA - Jawa

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                            2023 Rok


"Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia."

                                                                                                               Mark Twain


Ostatniej nocy na wyspie Borneo bardzo źle spałem. Mam przecież nie przeczytanych 95 korespondencji w mojej poczcie elektronicznej. Jak tam FB i Instagram ? Jak postępuje samo promocja Basieńki ? Co nowego w polityce...?


Obudził się we mnie Homo Computeros... Jak dziś żyć bez internetu ??


I nagle po godzinie lotu wylądowaliśmy w mieście Semerang w zupełnie „innym” kraju. JAWA. Faktycznie : jawa to czy sen ? Bogaty, uprzemysłowiony, "urolniczony" (skrzywi się prof. Bralczyk) kraj. Piękne drogi, zakłady pracy, plantacje ryżu, wspaniałe owoce na schludnych straganach... Ten sam kraj a jednak inni ludzie. Nic dziwnego, skoro jest ich aż 700 plemion. Każde wnosi coś innego do tej wielkiej indonezyjskiej wspólnoty.




Dojeżdżamy do hotelu. 3 piękne i bogate gwiazdki z basenem za jedyne 200 PLN... Klimatyzowany pokój, biała pościel, normalny sracz, ciepła woda, internet... Jak niewiele potrzebuje homo computeros... Jakaż to olbrzymia zmiana po jedzeniu rękami z podłogi, spaniu na cienkim niby materacu na podłodze, myciu się w zimnej wodzie, jedzeniu wciąż ryżu z kurczakiem, czy olbrzymiej wilgotności wśród orangutanów... Nareszcie jesteśmy u siebie. Tamtą przygodę zapamiętamy do końca życia. Była wspaniała i fascynująca, ale nasze miejsce na ziemi jest właśnie tu...


Jawa... Zmysłowa, uduchowiona, tajemnicza, bogata. W XII wieku potęga sięgająca Chin, Wietnamu i całej Tajlandii. Kiedyś kontrolowała handel na całym Morzu Chińskim. Jakaż była to kontrola ? Ileż statków handlowych przemierzało ten akwen zapytałem sam siebie. Ileż wówczas mieszkało tu ludzi i co tak namiętnie kontrolowali ? Nieważne. Ważne, że każdy statek (nawet jeden rocznie) wpadał w jawajskie ręce i płacił cło. A to była już kontrola.


Jawa... Czwarta co do wielkości wyspa, na której mieszka jednak ponad połowa mieszkańców Indonezji (ponad 140 mln).


Jawa... Wyspa, gdzie jako ostatnia i jedyna zachowała się regionalna monarchia, która rządzi tu nieprzerwanie od 1755 roku.


Jawa... Choć muzułmańska w 90% to z jakimiż korzeniami hindusko-buddyjskimi. To tu przybyli pierwsi Hindusi z dalekich Indii i tu podążyli za nimi wyznawcy Buddy w VIII wieku. To tu te dwie religie starły się zbrojnie w nadziei na przekonanie do siebie tutejszych animistów. Buddyści zwyciężyli i rozpoczęli budowę największej na świecie świątyni Borobudur na cześć Buddy, ale zepchnięci kilkaset kilometrów dalej Hindusi rozpoczęli budowę największej hinduskiej świątyni Prambanan.


Jawa... Wyspa, gdzie po raz pierwszy na świecie powstała nowa religia hindusko -buddyjska, kiedy prawnukowie budowniczych Borobudur i Prambanan w tajemnicy i wbrew ojcom swoim, pobrali się z miłości i uciekli na wschód Jawy, a dalej na leżącą tylko 3 kilometrów za morzem maleńką wyspę Bali, która do dziś jest w 90% hinduska z buddyjskimi naleciałościami.


Jawa... Gdzie z konnej dwukołówki (tym razem nikt nie wyrzucił mnie z „powozu”) podziwialiśmy maleńką, lecz jakże bogatą wieś, jej pięknie domy, tradycyjną i prymitywną produkcję chipsów i cukierków dla przydrożnych straganów.


Konną bryczką w objazd wsi


W końcu Jawa, gdzie degustowaliśmy najwspanialszą kawę świata parzoną z ziaren odzyskiwanych z odchodów zwierząt nazywanych luwakami...


I od tego zacznę te naszą kolejną przygodę.


Na Jawie istnieje niewielkie zwierzątko, które ma ponad przeciętny węch i wyostrzone kubki smakowe. Z jednego hektara plantacji kawy, na której znajduje się tysiące krzewów, luwak potrafi wybrać tylko kilka, posiadających najsmaczniejsze, najdelikatniejsze owoce. Problem w tym, że żołądek luwaka nie jest w stanie ich strawić. Ziarna kawy przechodzą więc tam wstępną fermentację (obróbkę powiedziałoby się) i wydalane są z resztkami innych niestrawionych pokarmów. Każdego dnia farmerzy szukają luwakowych kupek o kształcie kciuka, suszą je, myją, obierają z łusek (często ręcznie) i tak uzyskują najlepszą kawę świata. Próbowaliśmy jej i my. Animals cafe, bo tak tu ją nazywają to najdroższa ze wszystkich kaw bo z 1 jednego hektara „uzyskuje się” zaledwie około 7 kilogramów. Jest rzeczywiście wyśmienita, jakby nieco oleista, pozbawiona kwasowości i bardzo aromatyczna, Piliśmy i arabikę i robustę bez cukru i bez mleka... Była rzeczywiście doskonała.


Luwak...

...i jego kupka


Z przodu kupki, z tyłu umyte i wyłuskanie ziarna kawy. 

 

 Z właścicielką plantacji kawy

Podróże to ciężki chleb -😉


Co zaś do fantastycznych budowli i świątyń to oczywiście wspomniany już Borobudur i Prambanan.


Obie świątynie budowane były w XIII/IX wieku i obie budowane były przez dwa pokolenia. Obie też zbudowane są z tego samego kamienia powulkanicznego, które transportowano rzeką z odległych o 50 km wulkanów. Prambanan opuszczony został w X wieku z nieznanych powodów a Borobudur w XIV, kiedy Jawajczycy przeszli na islam, potrzebny im skądinąd do handlu ze światem arabskim. Ach te interesy religijne...


Co więc zafascynowało nas w Borobudur ?


Ta największa na świecie świątynia buddyjska zbudowana na 85 hektarach, wysoka na ok. 50 metrów posiada 10 poziomów : 7 w kształcie kwadratów i 3 w kształcie koła. Tych 7 to dochodzenie do prawdy, 2 to medytacja a ostatni to nirwana.



Świątynia Buddy

74 stupy a w każdej Budda w innej pozycji


Podróżniczka


Borobudur i grupa młodzieży z Singapuru proszących o wspólne zdjęcie z nami


Każdego roku w Borobudur, w maju lub czerwcu, przy pełni księżyca zbierają się tu mnisi z całej Indonezji by świętować urodziny, śmierć i przemienienie Buddy w zwykłego mnicha.


Ściany poszczególnych poziomów o całkowitej długości 1620 m pokryte są precyzyjnymi rzeźbami przestawiającymi 1200 scen z życia Buddy na 2672 płytach. Świątynia zawiera 504 posągi Buddy z różnym przekazem dla wiernych i 74 stupy. Jakżeż zaskoczeni byliśmy, że Budda urodził się z matki dziewicy, której słoń nocą obwieścił, że urodzi syna, jak bardzo zdziwiliśmy się, że Budda miał zostać królem i aby zahamować jego pragnienie podróży podarowano mu dziesiątki najpiękniejszych dziewic z okolicy. Jak jeszcze bardziej zdziwiliśmy się, kiedy jednak uciekł a spotkając na swej drodze starca, chorego i zmarłego zrozumiał, że życie jest niczym i należy walczyć o jego godne przeżycie, a kiedy został już filozofem i mnichem wrócił do pałacu i sprawił, że zarówno syn jak i ojciec poszli jego drogą i też zostali mnichami. Z jakąż mocą wróciła do nas opowieść o „zagubionych latach” Jezusa Chrystusa, kiedy jako młodzieniec szkolony był podobno w Tybecie...


Oczywiście jest też historia Sudhana i Manohary, ówczesnych Romeo i Juli, czyli miłosny dramat zakończony happy endem. Czyż nie było to natchnieniem dla wielu późniejszych poetów i pisarzy ?


A Prambanan ???


Ta druga pod względem wielkości po Ankor Wat w Kambodży świątynia charakteryzuje się typową hinduska architekturą. Znajduje się tu aż 240 małych świątyń a centralna i największa poświęcona jest Shivie. Dwie mniejsze po obu stronach Shivy to świątynie poświęcone Brahmie i Vishnu.


Świątynia Hinduska 


Grupa szkolnych dzieciaków prosząca o zdjęcie z nami


Byliśmy nieco zmęczeni wdrapywaniem się kolejny raz po stromych schodach i nie ukrywam, że nie „zakochaliśmy się“ w tym miejscu.


Na wspomnienie zasługuje również pałac aktualnego i jedynego króla/sułtana panującego w prowincji YOGOKARTA.


Ten kompleks pałacowy wybudowany został w 1755 roku i od tego czasu do dziś króluje tu ta sama rodzina. Jej zaangażowanie w uzyskanie niepodległości Indonezji i wielowiekowa tradycja miały niewątpliwy wpływ na pozostawienie tej monarchistycznej „wyspy“ w morzu demokratycznego państwa. Tutejszy Król-Sułtan pełni dziedzicznie stanowisko gubernatora tej prowincji.


Wejście do pałacu : Islam tak ale duchy też

 

 Skromny pałac

Spektakl taneczny w pałacu króla


Muzułmańska Yogokarta nie pozbyła się śladów animizmu czego świadectwo widać dziś na każdym kroku. Ofiary dla duchów składane są podczas wszelakich uroczystości a najstarszej córce sułtana, która prawdopodobnie obejmie królewski urząd towarzyszy zawsze jej osobista szamanka….


Nasz pobyt zakończyliśmy w prowincjonalnej wsi. Chcieliśmy zobaczyć jak żyją mieszkańcy na tej jakże bogatej Jawie w porównaniu z innymi wyspami. Małą więc dwukołówką zaprzęgniętą w lichą szkapę pojechaliśmy w objazd wsi. Bogato. Pięknie i „przemysłowo“ bowiem w wielu domach spotkaliśmy przydomowe „firmy“ produkujące artykuły spożywcze. Zaproszeni też zostaliśmy do tutejszego „domu kultury“ gdzie pokazano nam instrumenty muzyczne i osobiście „zagrałem“ z dwoma muzykami. „Duży zardzewiały klucz“… zaśmiała się Irenka…Na uwagę zasługuje jednak tutejsza przyjazna ludność, jej otwartość i zawsze serdeczny uśmiech.


Muzyk...

...i dyskutant z każdym z przewodników -😉



Przydomowa fabryczka chipsów bananowych



Czy to aby na pewno jest jadalne ?


Ukoronowaniem zaś zwiedzania Jawy była wizyta w fabryczce batiku, czyli procesu barwienia tkanin, zakończona oczywiście w przyfabrycznym sklepie, z którego nabyliśmy pamiątki dla wielu naszych bliskich.



Proces tworzenia batiku czyli kolorowych płócien


A że mnogość prezentów była imponująca tedy nic dziwnego, że żegnani byliśmy przez sklepowy personel z żalem i nieukrywaną sympatią...



Szczęśliwi kupcy i szczęśliwi sprzedawcy... kto da lepiej ?


A na koniec ? A na koniec pytanie do przewodnika : - Co to za reklamy wyciągniętych palców w kształcie litery "V". O jakie zwycięstwo tu chodzi ? - O zwycięstwo nad naturą. To tej pory rodziny miały po kilkoro  dzieci i rząd chce to ograniczyć. Propagujemy więc rodziny 2 + 2... Super. A u nas dzietność spada w przerażającym tempie.



Reklamy dwu dzietnej rodziny są na każdym kroku. Od trzeciego dziecka płacisz i za szkołę i za leczenie


Tak, Jawa to niewątpliwie historia i duchowe misterium. I tak też ją nazwaliśmy: UDUCHOWIONA. Czas na zmianę. Pędzimy na egzotyczne Sulawesi.



Komentarze