2023/13 - INDONEZJA - Flores

 

                                                                                                                2023/13


„Jakie słowo wypowiesz, takie usłyszysz”

                                                                                     Homer


Kiedy tuż przed lądowaniem w Ende zerknąłem na mapę zobaczyłem wyspę o długości max. 200 km. Zdziwiłem się nieco, dlaczego poświęcamy na nią aż 3 pełne dni. Jeszcze bardziej zdziwiłem się kiedy nasz przewodnik kolejnego dnia powiedział : - dziś jedziemy 5 godzin. - Ile ?? Przecież do celu mamy 80 kilometrów ! - Tak... zaraz zobaczysz dlaczego...


Nasz przewodnik Cosba i Mama, która lubieć przyroda

I Papa co zadawać zbyt dużo pytań 

 

Flores. Najbardziej górzysta z indonezyjskich wysp. 10 wulkanów w tym połowa czynnych i nieprzebrane pasma górskie. Dżungla. Bambusowe, paprociowe i palmowe szaleństwo i... „zakręcona” do maksimum droga. Tak. Tu nie ma jednego prostego 100 metrowego odcinka. Albo pniecie się pod górę albo zjeżdżacie z góry. Albo posuwacie się max 20 km/godz., albo mijacie małe wsie. Bieda.


Wulkany i wulkany



Skromne stragany


Stragany skromne, owoców mało, bo choć tu dobra ziemia to i mało ludzi, i jakby mniej pracowici. Jedyna wyspa w większości katolicka, choć jak wszędzie animizm the first. To pozostałość po Portugalczykach, którzy pozostali tu pomiędzy ich lądowaniem w 1511 roku a wyparciem ich przez Holendrów w 1612 roku. Portugalczycy zdążyli pomieszać się z lokalną ludnością, zaszczepić im swój język i wspólnie bronić tego skrawka ziemi przed Holendrami. I choć to tylko 101 lat w porównaniu do 350 lat panowania Holendrów to jednak Portugalczycy pozostawili po sobie znacznie więcej : nazwiska takie jak Da Silva, Da Gama, Fereira, Fernandez czy Lopez, dziwnie pasują do negroidalnych twarzy. Nazywani są tu często Czarnymi Portugalczykami. Podobno jeszcze dalej na wschód, w Timorze mówi się w dalszym ciągu po portugalsku. Nie wiem. Tam już nie dotrzemy.


Nazwę Flores (kwiat), nadali wyspie też Portugalczycy, bo dobijając do brzegu ujrzeli wiele kwiatów na tutejszych drzewach a czerwone rafy koralowe przypominały bukiety najpiękniejszych kwiatów.


Jakie więc perły nanizaliśmy na nasz wspaniały indonezyjski naszyjnik ?




Góra Kelimutu. Z lokalnego języka Kali (góra) i Mutu (gotująca się woda) to czynny wulkan z 3-ma kraterami-jeziorkami o mistycznych, zmieniających się kolorach. Zmiany kolorów to nic innego jak prośby duchów o ofiary - powiedzą lokalesi ze szczepu ende lio tribe a naukowcy poprawią, że to wpływ temperatury i wydobywającej się z wulkanów siarki a także mikroorganizmów zmieniających się wraz ze zmianą w/w czynników.

 

Oto i jesteśmy u podnóża wulkanu 

 

W drodze..


Nad górą Kelimutu panuje duch-strażnik Konde Ratu, który rozdziela umarłe dusze w zależności od zasług i wieku zmarłego : złoczyńcy idą do jeziora Tiwu ata polo, młodzież do Tiwu nua muri ko’o fai, a starzy do Tiwu ata mbupu.

1700 m npm... kto da lepiej ?


Każdego roku w dniu 14 sierpnia lokalesi obchodzą tu swoje święto zmarłych nazywane Patikey. Przychodzą, odprawiają modły, tańczą, jedzą, piją a resztki pokarmów wrzucają do jeziora duszom zmarłych… Szaman zwany tu Dukun zarządza całą ceremonią...- A katoliccy księża ? pytam Cosbę. Jego porozumiewawczy uśmiech wystarczy mi za odpowiedź.


Grunt to rodzinka – razem idą na świętą górę


Cosba na Irenkę mówi Mama. Do mnie zwraca się Papa. Szybko się starzejemy pomyślałem. Jeszcze wczoraj było Ibu i Mister -😉


Już po kilu godzinach znajomości Cosba mówi : - Mama lubić przyrodę, Papa lubić historię.. GOOOD... 

 

Wchodzimy na górę Kelimutu. Dziko tu i trochę straszno. Kolory jezior są fascynujące, ale pływająca na jednym z nich siarka nie napawa radośnie. Piekło ? Piekielny przedsionek ? Cisza i tylko przyroda tu gra, choć śpiew ptaków zanika wraz z wysokością.


Małpka z dzieciakiem


Małpy zaczepiają nas po drodze. Przyzwyczajone. Turyści zawsze coś im rzucają. My nie. Nie mamy czasu, bo przed nami tradycyjne wsie Luba i Bena.


Wspaniałe jest ich budownictwo. Przestrzenne, chłodne, tradycyjne. Dziwię się, dlaczego budują teraz blaszane lub betonowe, gorące chaty... - Koszty Papa, koszty... Tradycyjne budownictwo jest bardzo drogie, chyba że mieszkają tam rodziny od dziada pradziada.





Tradycyjny dom..... Antena satelitarna to już dziś mus...


Grobowce przydomowe

   Cała wieś



To ile macie lat ?.... Nie pamiętam. Może 125 ???


Ja pamiętam... mam 60 lat...

 

Podobnie jak tradycyjne budownictwo, wspaniałe są całe wsie. Gdyby zmienić aktualne ubrania mieszkańców na opaski z palmowych liści to cofnęlibyśmy się w czasie o 30 000 lat. Było identycznie i identyczne wierzenia autochtoni przechowują do dziś, choć dziś to katolicy. Duchy jednak mieszkające w kamieniach, drzewach, jeziorach, górach i wulkanach są te same. Chowamy tedy bliskich w katolickich grobach z krzyżami, ale tuż koło domów by strzegły nas przed złymi zwierzętami i złym losem. Poza tym, mamy blisko do grobowca by złożyć zmarłym ofiary z butelki wody gdyby mieli pragnienie, miski ryżu gdyby byli głodni, cukierków dla osłodzenia sobie duchowego życia czy parasola by słoneczny żar im nie przeszkadzał.


Na centralnym placu każdej wsi odbywają się najróżniejsze uroczystości. Nie, nie ksiądz je prowadzi. Tu króluje szaman zwany tu Dukunem.


Co jeszcze podobało nam się na wyspie Flores ?



Tarasowe pola ryżowe

 

Tarasowe uprawy ryżu i oczywiście spotkania z dziećmi i młodzieżą...




Kiedy zapytałem 15-to letnich młodzieńców kim chcą zostać po szkole to padły 3 zawody : policjant, pastor i nauczyciel... Tak, wyższe uczelnie są daleko od miejsca ich urodzin a wykształcenie nie jest dla nich najważniejszą sprawą.


Zbliżamy się do końca naszej podróży. Na koniec zaplanowałem Komodo National Park na tradycyjnej łodzi z pełną obsługą. To już pełny odpoczynek : woda, pływanie, i nurkowanie. W pełni na to zasłużyliśmy...


A jak nazwaliśmy wyspę Flores ? Oczywiście ZAKRĘCONA. Nie tylko pokrętnymi drogami, ale również swoją historią, zamożnością i zwyczajami tutejszego ludu...


Czas na Labun Bajo, na KOMODO NATIONAL PARK.



Komentarze