2020 Rok
"W życiu człowieka są dwa najważniejsze dni : ten, w którym się urodził i ten, w którym zrozumiał po co…"
Mark Twain
Rok 2020 zaskoczył nas pandemią spowodowaną wirusem Covid 19. Zapanowało globalne przygnębienie i niepewność, by nie powiedzieć, że strach, ogarnął wielu ludzi. W tym roku zaplanowałem i wstępnie już opłaciłem dwie piękne i ciekawe wyprawy : Wyspy na Morzu Chińskim+Indonezja i USA+Kanada+Hawaje. Niestety wszystko zostało odwołane i większość krajów zamknęła się na turystykę. Musieliśmy poczekać do lepszych, zdrowszych czasów.
AMAGO dalej rozwijało się bardzo dobrze, choć 50% czasu spędzaliśmy w Kościelisku chroniąc się nieco przed ludźmi i możliwością zarażenia.
Irenka w naszym kościeliskim biurze
To był mój duży osobisty sukces, bo ustawiona i zorganizowana Spółka, kierowana wzorowo przez Bartka Rusina, rozwijała się dalej pomimo kryzysu spowodowanego pandemią i mojej częstej nieobecności. A Bartek wnosił świeżość, młodość, pasję i nowe pomysły. Wprowadził dział Wsparcia Sprzedaży, zatrudniał nowych pracowników i dał początek tego, czego być może mnie nie udało się stworzyć. To DREAM TEAM (nazwany tak przez nową szefową marketingu Joasię), czyli coraz bardziej zgrany i lubiący ze sobą pracować zespół młodych ludzi. Mój zegar przyspieszył, mój pesel odskakiwał coraz bardziej od głównego nurtu biznesowego. Czyżby ta pandemia była przypadkowo przełomowym momentem, który rozpoczął nieuchronny proces powolnego odsuwania się od sterów Spółki ??? Czyżby w naturalny sposób uzmysłowiła mi coraz bardziej moje miejsce w szeregu ?
Jedno nie ulegało erozji : nasz wzajemny szacunek, uczucie i przyjemność wędrówek po naszych, polskich, pięknych Tatrach.
A także ukochany Kraków
Ogromną przyjemność, dość niespodziewanie, zrobił mi Kuba przysyłając swoje zdjęcie z moimi wnuczkami Julią i Emilią z ich I-szej Komunii Świętej. Dzięki Kubusiu... To był wspaniały gest. Łapię każdy najdrobniejszy Twój gest, Twój ślad, Twój kontakt.
Nic więc dziwnego, że ten miły fakt sprowokował mnie do napisania listu, który od dawna przewijał się jak film i napierał z całą mocą swojej logiki, w czasie moich bezsennych, nocnych momentów:
Cześć Kuba,
Miałem dziś dziwny sen :
- Wróciłeś do Polski, jak na patriotę, który pisze książki o historii polskich żołnierzy, przystało.
- Wróciłeś do kraju Ojców i Dziadów swoich, jak na człowieka dbającego o ich pamięć przystało.
- Zamieszkałeś w pięknym, wygodnym domu rodzinnym w Libiążu.
- Przejąłeś firmę stworzoną przez Ojca swego, jako świadomy słów "kontynuacja" i "ojcowizna".
- Odniosłeś sukces w jej prowadzeniu, rozszerzając profil i zwiększając 10-cio krotnie jej obroty.
- Dałeś podwaliny do dalszego rozwoju kolejnemu pokoleniu, dając im stabilny i dobry chleb,
- Ciężką, acz satysfakcjonującą pracę, kompensowałeś w swojej komfortowej willi w Kościelisku, zdobywając poszczególne szczyty Tatr i żyjąc cudownym świeżym powietrzem, ciszą i spokojem inspirującym do pisania, co bardzo lubisz podobnie jak twój Ojciec.
- Poznałeś kobietę Twoich marzeń, z którą patrzyliście w TYM SAMYM KIERUNKU i mieliście wspólne plany i wspólne pragnienia.
- Spłodziłeś z nią syna by dopełnić przypowieści o domu, drzewie i synu.
- Popłynąłeś ze mną w długi rejs wokół Morza Karaibskiego, gdzie byłem już na kilku rejsach, ale chętnie pożeglowałbym przez 6 miesięcy by dotrzeć tam, gdzie jeszcze nie byłem.
- Moimi śladami zwiedziłeś cały świat, bo jak pisałem w moich wspomnieniach: „podróże zmuszają do myślenia, są otwieraczem wielu zamkniętych zakamarków i wielu zaryglowanych drzwi”.
- Twoje córki jeszcze bardziej Cię pokochały, bo byłeś blisko, byłeś szczęśliwy i pełen optymizmu a to przyciąga bardziej niż odpychający pesymizm, frustracja i agresywne nastawienie.
Bref !!!!! W wieku 70 lat zauważyłeś, że jesteś szczęśliwy, bo…
"Czasem niesłusznie narzekamy na los, trafiliśmy szczęśliwie, ale nie zgłosiliśmy się po wygraną", jak napisał Feliks Chwalibóg, polski literat żyjący na przełomie XIX i XX wieku.
Dziwny i głupi sen, ale ponieważ dotyczy Ciebie nie mogłem Ci o nim nie napisać… Sorry.
Pozdrawiam , Ojciec
Bez odpowiedzi…
----------------------------------------------------------------------------------------------------
We wrześniu tego roku, pojechaliśmy do Kasi i poszliśmy z Karolą i Krzysiem na spacer po starej Warszawie.
Warszawa. Starówka. Spacerujemy głodni. Wszystkie knajpy zamknięte... Wiadomo, pandemia. Zakaz prowadzenia działalności hotelarsko-resturacyjnej. Ale… niektóre knajpy bez dekoracji, z oknami zalepionymi szarym papierem pakunkowym, na drzwiach wejściowych mają powieszoną tabliczkę "Open". Próbuję otworzyć jedne z nich. Otwarte. Wchodzimy... Tak, otwarte, ale "ciiiichooo". Pani za barem pokazuje na wąskie schody. Wchodzimy na pięterko : Chicago. 1922 rok. Prohibicja. Ale jak wiesz gdzie, to i zjesz i się napijesz 🤣🤣🤣. I my też bardzo dobrze zjedliśmy w konspiracyjnym stylu, za oknami zasłoniętymi przyklejonym, szarym papierem opakunkowym. Do szczepień pozostało nam 14 dni 😉😉😉 Czy dotrwamy ?
--------------------------------------------------------------------------------------------------
W tym smutnym roku, udzieliłem kolejnego wywiadu w prasie branżowej :
A naszym "młodym" urodziły się pierwsze dzieci :
Panna Alicja WIECHECKA
i Pan Aleksander IWON
Z powodu zamkniętych cmentarzy, był to też nietypowy Dzień Wszystkich Świętych na tatrzańskim szlaku :
Trzy świeczki, za Rodziców Irenki i mojego Tatę
----------------------------------------------------------------------------------------------------
W końcu… Nasza "przyszywana córeczka" Waleria, nasza rodzinna artystka, wyszła za mąż za redaktora Janka Barańskiego. Niestety, ślub był tylko 5 osobowy ze względu na epidemię… Pomimo zakupionej, nowej, okazjonalnej garderoby, musieliśmy w ostatniej chwili zrezygnować z wyjazdu na tę uroczystość, ale... SZCZĘŚĆ BOŻE MŁODEJ PARZE...
Komentarze