2021/2 - MALTA

                                                                                                                                                                                                                                                        2021 Rok

 

"Ci co wygrywają - nigdy nie odpuszczają, Ci co odpuszczają - nigdy nie wygrywają..."

                                                                 Vince Lombardi


Wrześniowy wyjazd zaplanowaliśmy na Malcie...


MALTA.

O szpitalnikach, zakonach, rycerzach, wojnach krzyżowych zwanych krucjatami i Królestwie Jerozolimy wiedzieliśmy już od dawna. Od dawna też znałem pobieżnie historię Krzyżaków, Templariuszy i Zakonu Maltańskiego. Jeszcze kilka lat temu zwiedzaliśmy tajny tunel, który Templariusze wydrążyli w mieście Akka, by ewakuować siebie i zdobyte skarby w przypadku najazdu Muzułmanów. 

Nie będę dociekał skąd zakonnicy mający służyć pielgrzymom jako ochrona ich zdrowia zdobyli tyle majątku... Nie będę pastwił się nad moralną stroną ich czynów... nie jestem moralistą... Lepiej zrobił to ówczesny król Francji, Filip IV Piękny oskarżając Templariuszy m.in. o rozpustę.

Pobyt na greckiej wyspie Rodos, ponownie zderzył mnie ze szpitalnikami. Tym razem, z zakonem Joanitów, zwanych później Zakonem Maltańskim. No i zaczęło się zgłębianie ich historii by w końcu wylądować na wyspie Malta, skąd swą nazwę ostatecznie wziął zakon Joanitów...

Ale zacznijmy od początku :

Zakon powstał w 1070 roku, jeszcze przed wojnami krzyżowymi, jako nieformalne bractwo zakonne, zawiązane przy szpitalu św. Jana Chrzciciela we Włoszech.  Kiedy w 1095 roku, papież Urban II, wezwał do krucjaty, mającej na celu wyzwolenie Ziemi Świętej, zakonnicy prowadzący  szpital polowy dla pielgrzymów, okazali się bardzo przydatni.

Można by zadać pytanie "wyzwolenia" od kogo ? Wszak były to rdzenne ziemie Semitów (potomków Żydów i Arabów) już 2500 lat pne. 1500 lat później, Król Żydowski Salomon, wybudował tu wielką świątynię, w której umieścił Arkę Przymierza. Dopiero 1300 lat później, cesarz rzymski Konstantyn I wybudował Bazylikę Grobu Świętego w której kryje się grób Chrystusa, a kolejne 300 lat później, ok. 600 r ne., Wzgórze Jerozolimskie zajęli muzułmańscy Arabowie i to właśnie stąd Mahomet wstąpił do nieba.   Chrześcijanie nie byli więc "właścicielami" tego wzgórza ale nie mieli skrupułów by nazywać wojny krzyżowe wojnami wyzwoleńczymi. Czy na pewno mieli rację ? 

Tak czy inaczej, ktoś musiał bronić i funkcjonującego szpitala i leczonych tam chorych. Bractwo Szpitalników przekształciło się więc w Zakon Rycerski, który w 1113 roku został oficjalnie uznany przez papieża. Kiedy w 1099 roku, Armia Krzyżowców zdobyła Jerozolimę i "usuwała" muzułmańskich oraz żydowskich "innowierców" tworząc chrześcijańskie Królestwo Jerozolimy, to właśnie Joanitom powierzono obowiązek strzeżenia bezpieczeństwa wewnętrznego w nowym państwie (dzisiejsza policja). Joannici rozpoczęli natychmiast budowę sieci warowni i zamków na zagrabionych ziemiach i ruinach muzułmańskich i żydowskich miasteczek całej Palestyny. 

Po upadku Królestwa Jerozolimy w 1291 roku, różne były losy poszczególnych zakonów. Krzyżakom zapachniały Prusy Wschodnie. Joanici i Templariusze przenieśli się na Cypr przy czym ci ostatni  zostali zlikwidowani kiedy domagali się zwrotu pożyczonych pieniędzy Królowi Francji. Nie oddał im twierdząc, że pochodzą z rabunku i w najprostszy sposób zlikwidował ten zakon. Na "polu bitwy" pozostali już tylko Joanici, którym ówczesny papież przekazał większość dóbr i ziem pozostałych zakonów. Apetyt rośnie w miarę jedzenia : Joanitom było wciąż mało i pod wodzą Wielkiego Mistrza Fulko de Villareta najechali na wyspę Rodos będącą formalnie pod władzą Bizancjum, czyli również Chrześcijan, co nie ma już znaczenia kiedy chodzi o władzę, bogactwa i nieokiełzane ambicje. Joannici zajęli i spacyfikowali całą wyspę i utworzyli na jej terenie sprawnie zarządzane państwo zakonne. Przyjęli też wówczas nazwę Kawalerów Rodyjskich. Rycerze przesiedli się z koni na okręty, a ich państwo stało się potęgą morską, kontrolującą handel (pobierającą haracz) we wschodniej części Morza Śródziemnego. 

Zamek Joannitów na Rodos

Ta morska potęga Joanitów, stała w sprzeczności z podobnymi ambicjami i interesami Imperium Osmańskiego, które podejmowało ciągłe ataki na Rodos. Czwarta próba zdobycia wyspy, podjęta w 1522 roku przez wojska Sulejmana Wspaniałego, powiodła się. Po sześciu miesiącach oblężenia, Wielki Mistrz Zakonu, Filip Villiers de l’Isle Adam, został zmuszony do kapitulacji. 

Przez siedem lat zakon tułał się po różnych portach Morza Śródziemnego, aż wreszcie cesarz Karol V pozwolił Kawalerom Rodyjskim (Joanitom) osiedlić się na Malcie, gdzie zbudowali port, szpital i warownię, z której ponownie napadali i grabili okręty osmańskie. Wtedy też przyjęli używaną do dziś nazwę Kawalerów Maltańskich. 

Lecimy !!

 I tak oto znaleźliśmy się na tej  małej wyspie, która odegrała jednak olbrzymią rolę w historii Morza Śródziemnego i nie zawaham się napisać wpłynęła częściowo na układ religijnych sił w Europie. Ale o tym później. 

 

Nasz świetny hotel

Póki co lądujemy na ulicy Piekarzy w stolicy Malty, Valetta, w pięknym hotelu mieszczącym się w wyremontowanym pałacu bogatego rycerza maltańskiego wybudowanym jeszcze w XVI wieku i zabieramy się dalszego studiowania historii Joanitów (już Zakonu Maltańskiego) odwiedzając wszystko co ciekawe.

 

Mój "przyjaciel" Joanit...

Dowiadujemy się więc, że ataki okrętów zakonnych zdenerwowały Sulejmana, który w 1565 roku wysłał 40 tysięcy tureckich wojowników w celu zajęcia wyspy. Plany Sulejmana sięgały o wiele dalej bo po zdobyciu Malty miał zamiar zrobić maleńki już tylko krok do Sycylii, a dalej do Rzymu, by na schodach Watykanu wypowiedzieć słowa, które po zdobyciu Istambułu wypowiedział około 100 lat wcześniej jeden z jego  przodków: "Nie ma Boga nad Allaha...".

 

W tle Fort St. Elma

A jednak nie udało się, choć Malty broniło tylko 9000 rycerzy w tym 600 Kawalerów Maltańskich. Otrzymane w ostatniej chwili posiłki z Sycylii, a także charyzma, odwaga i zdecydowanie Wielkiego Mistrza, który w pewnym momencie sam wspiął się na mury by walczyć z agresorem, pokonało islamskich Turków. W 1566 roku rozpoczęto budowę nowego miasta, mającego stać się nową stolicą nazwaną Valletta na cześć Jean de la Valette, Wielkiego Mistrza, zwycięskiego obrońcy Malty. 

 


Fontanna przed główną bramą wjazdową do miasta.

Zakon stworzył na Malcie państwo zakonne  świetnie zorganizowane, które przetrwało aż do roku 1798, kiedy to flota Napoleona, kierująca się do Egiptu, zajęła wyspę na prośbę Maltańczyków, zdegustowanych i przerażonych rozpasanym i zdemoralizowanym stylem życia Zakonu.  

 



Niestety, historia uwielbia się powtarzać. Napoleon przeorganizował państwo, ustanowił nowe prawa i zostawił Maltę pod wodzą swoich generałów a ci... nie cofnęli się przed jeszcze bardziej zdemoralizowanym życiem  łupiąc co się da i plądrując wszystkie istniejące kościoły. Wywołało to oczywisty bunt miejscowej ludności i skierowanie próśb o pomoc do angielskiego admirała Nelsona.... Nieprawdopodobne. Jeszcze wczoraj pisałem o pragmatyzmie Anglików, jeszcze wczoraj nie mogłem nadziwić się głupocie kapitana du Fresne i mądrości James Coock'a a dziś, dane mi jest po raz kolejny odkrywać głupotę wielu narodów, w tym Francuzów w kontraście do pragmatycznych Anglików...

I tak, powstanie wywołane w 1800 roku przez Maltańczyków, wsparte przez flotę angielską, doprowadziło do zajęcia Malty przez wojska brytyjskie.   W 1814 roku, Kongres Wiedeński oficjalnie uznał brytyjskie zwierzchnictwo nad wyspą.  
 

Plac przed siedzibą premiera

Dopiero 13 grudnia 1974 roku, po 174 latach brytyjskiej obecności, proklamowana została w pełni niepodległa Republika Malty. Warto być pragmatycznym a może  i przyzwoitym ? Vive GB... należałoby wykrzyczeć... 

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Post Factum :

Na Malcie spędziliśmy cały tydzień. Oprócz zwiedzania głównej wyspy popłynęliśmy szybkim ferry również a wyspę GOZO. Urokliwa, inna, nieco zaspana i pełna pamiątek.

I co tu wybrać ??


Wynajęty taksówkarz zawiózł nas wszędzie i wszystko pokazał. Po zakupie pamiątek zwiedziliśmy stolicę wyspy Rabat (dla autochtonów) lub Victoria (dla Anglików). Urokliwe, wąskie uliczki, placyki z knajpkami i kamieniczki z beżowego wapienia wydobywanego właśnie na tej wyspie są jakże tu charakterystyczne. Warto dodać, że wapień ten, posłużył również w budowaniu stolicy Malty, Valletta.


Placyk z knajpką

Wejście do restauracji

I oczywiście "nasz"... papież Jan Paweł II

Maltańczycy to bardzo religijny naród, który swoją wiarę zawdzięcza jednemu z apostołów, świętemu Pawłowi. 

Był rok 58 n.e., kiedy do zatoczki zwanej dziś Św. Pawła na wyspie Rodos, w okolicach miasta Lindos, schronił się przed burzą apostoł Paweł, który jako pierwszy zaczął nauczać chrześcijaństwa tutejszy lud. Dwa lata później, na mieliźnie u brzegów Malty, rozbił się statek przewożący do Rzymu więźnia, którym był nie kto inny jak Św. Paweł, który również i tu rozpoczął nawracanie Maltańczyków na chrześcijaństwo.  Muszę przyznać z bardzo dobrym skutkiem czego wielokrotnie sami dawali świadectwo. Byliśmy zaskoczeni ich tradycjonalizmem i tabliczkami świętych przy wejściach do każdego domu... W Bangkoku przed każdym domem stała mała, biała kapliczka.  Gatunek ludzki jest wszędzie taki sam... 


A na koniec pojechaliśmy zobaczyć Lazurowe Okno, z którego pozostały tylko wspomnienia...


Potem zaś, był powrót na główną wyspę i dalsze zwiedzanie. Co najbardziej zrobiło na nas wrażenie ?      

Na pewno Katedra Św. Jana w Valletta.   


Pomijam ogólne bogactwo kapiące wręcz ze ścian i sufitów. To barokowy, artystyczny styl "lęk przed pustką" (horror vacui) polegający na zapełnieniu każdego milimetra ściany jakimś malowidłem. Ale nie to jest najwspanialsze.

 


Najwspanialsza i nieprawdopodobna jest podłoga bazyliki. Podłoga stanowiąca płyty nagrobne Rycerzy Maltańskich. Każdy rycerz projektował swoją płytę jeszcze za życia. Najbogatsze płyty należały oczywiście do najwyższych rangą zakonników. Są marmurowe i inkrustowane innymi kamieniami. Zawierają epitafia wymyślone jeszcze za życia "właściciela" i najróżniejsze sceny biblijne.

   

Zwiedzamy dalej... Oczywiście jak nie zobaczyć muzeum, Pałacu Inkwizycji. To już trzecie takie muzeum po Meksyku i Goa w Indiach. I... wszędzie to samo : pałace i przepych Inkwizytorów i pokoje tortur dla "niewiernych". Niektórzy Muzułmanie pomimo najgorszych tortur nie wyzbywali się swojej wiary. Woleli odebrać sobie życie. Czy nasz, miłosierny kościół katolicki, uznał by ich za świętych gdyby zginęli za katolicką wiarę ?? Hipokryzja katolików, którzy zaprzęgli do rydwanu wiary swoją chciwość, egoizm i  zaborczość wydaje się nie po przecenienia  a sam Chrystus, który nauczał słowem a nie torturami i mieczem, musi dalej błagać swego Ojca o przebaczenie za potworne grzechy ludzkości.... Nie tego bowiem nauczał, święty skądinąd, Jezus Chrystus...

 

Główna ulica Valletta - La Republika

Czy coś jeszcze nas zaskoczyło ?  Tak - olbrzymi szpital wybudowany przez Zakon Maltański i srebrne talerze na których podawano chorym posiłki. Wszak srebro jest antybakteryjne, o czym dowiedzieliśmy się już w Indiach, nad Gangesem, który zawierając srebro nie pozwala na rozwinięcie się wielu chorób wynikłych z palenia zwłok i wrzucania do rzeki niedopalonych ludzkich kończyn. 


Zwiedziliśmy też pałac wybudowany w około 1570 roku, dla Rycerza Maltańskiego o nazwisku Rocca. To około 50 pokoi, prywatny schron wydrążony w podziemnej skale i wewnętrzny ogród z pomarańczami.

 

Pałacowa jadalnia

A na deser miejscowość nadmorska Marsaxlokk, czyli trochę historii współczesnej. W momencie kiedy 1/4 globu przygotowuje się do Wigilii Świąt Bożego Narodzenia, w dniu 23.12.1989 roku, dwie uzbrojone fregaty zbliżają się do Malty. Na ich pokładach czołowi przywódcy naszego świata : Gorbatchew i Bush. To właśnie w tym miejscu podpisują traktat o zakończeniu Zimnej Wojny... I ja tam byłem i wino w pobliskiej knajpie piłem (choć 32 lata później 😌)

 



Kolorowe łodzie rybackie w Marsaxlokk

W przewodnikach turystycznych przeczytaliśmy, że jedna z uliczek Valletta to maltański Montmartre. Pobiegliśmy już pierwszego wieczoru na typową lokalną kolację... Jakież było nasze zaskoczenie kiedy okazało się, że ten Montmartre, to jedna niezbyt ciekawa uliczka, że kuchnia nie ma nic wspólnego z francuską a opiera się o angielskie burgery, pizze i fich and chips, że trudno było o wolny stolik, że cała architektura Valletta ma charakter typowo włoski (wszak następcą Jean de la Valette, budującym to miasto był Włochem).

 

 

Nie liczcie więc na egzotyczną kuchnię na Malcie. Nie liczcie na greckie tzatzyki i grecką sałatkę, nie wierzcie w montmarsko-francuski charakter Valletta. Nastawcie się na historię bo i plaż jest tu niewiele.


A te, w samej stolicy, są skaliste, choć ciekawe bowiem bogaci mieszczanie drążyli w skałach wanny dla ochładzających kąpieli swoich pań...😎 

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Pisząc moje wspomnienia, nie mogę pominąć mojego pierwszego kontaktu z duchowym autorytetem. To był On. Krzysztof. Nowy Ksiądz Proboszcz w parafii w Kościelisku. 20 lat posługi kapłańskiej w jednej z feweli (slumsach) w Rio de Janeiro i 20 lat posługi w alzackiej parafii we Francji. Z jednej strony bieda i praktyki katolickie często wymieszane z lokalnymi wierzeniami, z drugiej, córa kościoła, która daleko od niego odeszła.  To wyrabia charakter, to otwiera oczy, to uczy tolerancji... Coraz bardziej zacieśniały się relacje pomiędzy nami, coraz bardziej podobały mi się dyskusje pomiędzy nami, coraz głębiej schodziliśmy w pokłady człowieczeństwa... Coraz częściej dzieliliśmy włos na czworo rozmawiając na temat DOBRA i ZŁA. Co z tego wyniknie ? A może dobry Bóg zesłał nam spowiednika i duchowego przewodnika na naszej ostatniej prostej ?

--------------------------------------------------------------------------------------------------

A my dalej kochaliśmy polskie Tatry i dalej wędrowaliśmy po górach.

W drodze na Grzesia

Grześ

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Amago zaś, kończyło 2021 rok, rekordowym, najwyższym w historii Spółki, poziomem sprzedaży. Dzięki Ci Bartku, dzięki Wam wszystkim ... DREAM TEAM.

Dream Team, jak sami siebie nazwali 😍

Pomimo pandemii, to był bardzo dobry rok 😍

-------------------------------------------------------------------------------------------

I tak, po kilkuset stronach, doszedłem do końca moich wspomnień. 70 lat w 10 miesięcy.... Pozostał jeszcze Post Scriptum, który  podsumuje moją dotychczasową, życiową przygodę...


Komentarze