2000 - Geosyntetyki, sukces Kuby i SYCYLIA

                                                                                                                                                                                                                                                               2000 rok.

 

"Nikt nie potrafi rządzić drugim bez jego zgody"                                                                                                                                                                                                                                               LINCOLN

 

    Irena (bo od tego roku jesteśmy już na TY), okazała się wspaniałym handlowcem. Pracowita, zaangażowana, wesoła, kontaktowa i zdolna, z łatwością przyswoiła sobie geosyntetyki od strony technicznej a nawiązywanie znajomości i owijanie wokół palca naszych klientów robiła po mistrzowsku. Lubiła tą robotę. Wyszła z finansów i księgowości ale odnosiła duże sukcesy w handlu. Zabierała klientów do Francji, gdzie przy okazji pokazywania fabryki naszego partnera realizowała "mój" turystyczny („zmiękczający” klientów) program jakim był Paryż i Zamki nad Loarą. Wyjeżdżała samochodem z klientami do Linzu by pokazać fabrykę innego partnera, ale… jednocześnie Wiedeń z lotu ptaka, czyli małej Cesny, którą na ten cel, wynajmowała dla nas austriacka firma, nasz partner, Polyfelt.



                                                                                    "Nasz" (Ireny) Samolot

    Kolejnym, tym razem „prestiżowym” samochodem firmowym w AMAGO był Citroen Picasso. Z jednej strony dla mnie, kiedy przyjeżdżałem do Polski. z drugiej dla Ireny by mogła odwiedzać klientów w całej Polsce. Tak też i było. Wszyscy dyrektorzy dużych firm drogowych stali się jej dobrymi znajomymi. Nic więc dziwnego, że na geosyntetykach sprzedanych przez Irenę leżą częściowo polskie autostrady A4 i A2, leży centrum handlowe Tesco w Krakowie i dwa lotniska wojskowe w Poznaniu. Rok 2000, to kolejny dobry rok dla naszej Spółki, gdzie 30% przychodów wynikało właśnie ze sprzedaży geosyntetyków.

    Niestety w mojej rodzinie, wraz z sukcesem w Amago, atmosfera coraz bardziej się pogarszała. Na nasz kolejny rejs, tym razem wokół Sycylii, Halinka nie pojechała. 

 


                                                         Nasza trasa

    Na jej miejsce zaprosiłem Ewkę i dodatkowo Irenę z mężem i córką, w nagrodę za jej zaangażowanie w sprzedaż i doskonałe wyniki sprzedaży jakie osiągała generując duże zyski dla Spółki AMAGO. 

 

                              Załoganci

    Sycylia to wyspy Eolskie (wulkaniczne) i Egadzkie przy zachodnim krańcu Sycylii. Wyspy Eolskie nazwane zostały imieniem Boga Eola, który przelatując zrzucił tu wór wiatrów. Mieliśmy szczęście i bardzo dobrą, żeglarską pogodę. 

    Duże wrażenie zrobiły na nas wyspy Vulcano i Stromboli gdzie wchodziliśmy do kraterów i podziwiali płynną siarkę wypływającą z ziemi w oparach dwutlenku siarki.

 

                                                                                                                                                                                                              W siarczanym błotku krateru

    Płynąc z Palermo do Capo de Vito przecinaliśmy głęboką zatokę, w której był silny wiatr i bardzo niekorzystna długość fali. Wszyscy (i ja też, pierwszy, ostatni i jedyny życiu raz) oddawaliśmy Neptunowi nasz ostatni, mizerny posiłek.

                                   


                                   Podczas samochodowej podroży we wnętrzu Sycylii

    I właśnie tuż przed Capo de Vito, będąc jeszcze na pełnym morzu, Kuba otrzymał telefon od swojego przyjaciela : dostałeś się do HEC….(!!!!). I to do Paryża, a więc jako I-sza liga. II-ga bowiem liga lądowała tym razem w Lyon. Na około 400-u zdających Kuba wylądował na 12-ej pozycji... Chapeau bas Kobolini... To był kolejny, wielki kamień milowy w zaczynającej się zawodowej karierze tego chłopaka. HEC to najlepsza uczelnia we Francji i jedna z najlepszych na świecie, przygotowująca studentów do stanowisk na najwyższych szczeblach zarządzania przedsiębiorstwami. To ogromny sukces, nieporównywalnie większy niż dostanie się do Sciance Po. 

    Tatuś zwariował ze szczęścia bo rodził się następca - profesjonalista, a nie jak sam siebie oceniałem intuicyjny rzemieślnik.

-----------------------------------------------------------------------------------------------

    W Spółce AMAGO stworzyliśmy naszą pierwszą stronę internetową, gdzie jako „Słowo Prezesa”, umieściłem następujący wpis :

Jest wrzesień 1996. Poza mną 12 lat spędzonych na emigracji i doświadczeń na kontynencie amerykańskim, europejskim i afrykańskim. W Polsce rozpędza się proces ekonomicznych zmian.

Poza mną cztery najpiękniejsze lata zawodowe wiercenia studni dla mieszkańców Czadu, Beninu i Burkina Faso a także kolejne szczeble kariery od inżyniera do dyrektora handlowego we Francji, Niemczech i Stanach Zjednoczonych.  Polska zmienia system gospodarczy i budzi się do nowego życia.  Polska otwiera się dla ludzi odważnych i przedsiębiorczych.

Poza mną godziny negocjacji z przedsiębiorcami w Europie Zachodniej i Ameryce, czyli pokaźny bagaż międzynarodowych doświadczeń i portfel oszczędności. Pozostaje decyzja powrotu do Ojczyzny i powołanie do życia Spółki AMAGO.

Niektórzy twierdzą, że w interesach nie ma serca, że ekonomią rządzi bezduszna matematyka, że nie ma przyjaciół i zasad, że wszystkim rządzi ZYSK. Nie zgadzam się z tą tezą. Swoją pracą i filozofią Spółki pragnę udowodnić, że interes to także uczciwość i etyka zawodowa. Swoją postawą i zasadami Spółki, pragnę również ukazać naszym partnerom na całym świecie prawdziwy obraz Polaka, jakże odmienny od często spotykanego stereotypu.

    Wszystkim naszym Klientom i Współpracownikom, dzięki którym rozwijanie naszej Spółki na bazie tej ideologii jest możliwe... serdecznie dziękuję…

   Marek WIĄCEK

PREZES ZARZĄDU

    Spółka rozwijała się coraz bardziej. Zatrudniliśmy kolejnego serwisanta i utworzyli magazyn części zamiennych na zapleczu firmy HYDROPOL. Moje pobyty w Polsce zwiększyły się prawie do 4 miesięcy rocznie z wieloma przerwami. Kupiliśmy najbardziej wygodny i prestiżowy samochód we Francji, Citroen XM i jako jeden z niewielu posiadałem w nim telefon komórkowy. Podróżowaliśmy samolotami klasą biznes, spali w 4**** hotelach i ubierali się w Galeries Lafayette w Paryżu…. Kopciuszki przekształciły się w Królewiczów... Żyć nie umierać… Ale czy ta bajka mogła długo jeszcze trwać ??



Komentarze