2003 - Zdrada, TURCJA, UKRAINA i USA

                                                                                                                                                                                                                                                      2003 rok

 

"Człowiek nie jest stworzony do klęski, Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać."

                                                                                                                E. HEMINGWAY

 

Rok 2003 rozpoczął się dość niespodziewanie dla naszej Spółki. Koreańska firma HYUNDAI skontaktowała nas z pytaniem czy nie bylibyśmy zainteresowani jej przedstawicielstwem w Polsce. Chodziło o maszyny budowlane. To było niespodziewane. Co prawda w 2000 roku, na targach w Paryżu, zostawiłem na ich stoisku swoją wizytówkę proponując współpracę w Polsce, ale było to 3 lata temu… Do tej pory sam szukałem dostawców i musiałem przekonywać ich do siebie, do mojego sposobu prowadzenia spółki i potencjału rynkowego w Polsce. Tym razem to ktoś nas poszukał. Ktoś zauważył, że zaczynamy rozpychać się na rynku, że sprzedajemy osprzęt do maszyn budowlanych, że znamy rynek i mamy stałych klientów. Oczywiście odpowiedziałem, że jak najbardziej i zapraszamy ich do Amago.

Niestety przyszła też pierwsza porażka firmowa.  Nasz stały dostawca geosyntetyków, sprzedał się innemu producentowi a ten dołączył nas do innych swoich przedstawicieli w Polsce. Straciliśmy wyłączność. Spowodowało to wewnętrzną konkurencję i „bratobójczą” walkę cenową o sprzedaż tego samego produktu co zmniejszało marże do absurdu i zagroziło nam poważnymi problemami finansowymi bowiem sprzedaż geosyntetyków stanowiła wówczas 30% całej sprzedaży Amago i generowała zyski Spółki na poziomie 35%.

Jeżeli zdrada jest jednym z najpodlejszych ludzkich działań to zdrada psychiczna jest o wiele gorsza niż fizyczna. W zdradzie fizycznej można się zapomnieć, można zrobić błąd, można ulec chwilowym emocjom, można być nietrzeźwym. Nie oznacza to, że może być tolerowana, ale można ją naprawić. Gorzej jest ze zdradą psychiczną, która jest punktem zwrotnym, która przekłada wajchę emocjonalnych więzi z jednej na drugą osobę. I właśnie w tym trudnym okresie zdradziłem Halinkę.

Nie fizycznie… Do tego miałem okazję tysiące razy będąc 2 lata sam w Tarnobrzegu, podróżując po świecie z klientami i pracując w gorącej, nie tylko pogodą, Afryce. Zdradziłem Halinkę psychicznie na skutek braku porozumienia i dialogu. To z Ireną zacząłem zastanawiać się jak ratować „moje dziecko” Amago, jak wyjść z kryzysu i jak dalej kontynuować działalność Spółki w tym trudnym okresie. To nas niewątpliwie zbliżyło. Bo jak powiedział  Cyceron : nic nie scala tak bardzo jak wspólne plany i jednakowe pragnienia. A my wspólnie budowaliśmy plany odnowy AMAGO i my wspólnie pragnęliśmy by ta „nasza” w tym momencie Spółka przetrwała i odrodziła się z sukcesem. Nie rozmawiałem więcej z Haliną o „gównie” AMAGO. Rozmawiałem o tym z Irenką. AMAGO było moją pasją a mężczyznom nie zabiera się zabawek. Nie zabiera się pasji, zwłaszcza tak intratnych…

    W marcu otrzymałem od Haliny list z 3 warunkami, które muszę spełnić by nie wystąpiła o rozwód : 1. Przestanę mówić tzw. brzydkie wyrazy, 2. Dalej będę jeździł do jej Ojca, sprzątał i gotował mu obiady, 3. Zwolnię z pracy Irenę. Odpisałem, że nie mogę ich spełnić prosząc o wyrozumiałość i zapewniając, że nie wyobrażam sobie rozstania i jakiegokolwiek rozwodu. 

    Jeżeli mężczyznom nie zabiera się tak intratnych pasji jak moja, jeżeli nie zabiera się zabawek podobnych do kur, które znoszą złote jajka, to na pewno też nie pozwala się mężczyznom na samotność, bo nic nie zabija tak małżeństwa jak wdowia samotność mężczyzny. A ja byłem słomianym wdowcem po kilkakroć : dwa lata w Polsce samotnie wychowując malutkie dzieci, 4 lata z przerwami w Afryce  i od 15-tu miesięcy ponownie w Polsce... Czy stawianie warunków w partnerstwie a jednocześnie życie w rozłące jest metodą na   TRWANIE ?      

    Na mój list Halina nie odpowiedziała ale zdecydowała się pojechać ze mną do Turcji. To była nieudana próba ratowania naszego małżeństwa i pasmo codziennej niechęci. Rozdartych ran nie udawało się zaszyć. Psychicznie, bardzo się oddaliłem choć NIGDY nie pomyślałbym o rozwodzie. Tym razem jednak, nie chciałem odpuścić, bo wiedziałem, że nic złego nie zrobiłem.

    Od tego roku zacząłem starannie przygotowywać rejsy i trasy naszych podróży czytając dostępną literaturę, przewodniki turystyczno-nawigacyjne i opisując wszystko co zobaczymy i wszystko, co Post Factum najbardziej utkwiło mi w głowie.

 

TURCJA’2003




Okres wyjazdu         : 02.07.2003 – 24.07.2003

Samochód                : CITROEN C6

Jacht                         : SUN ODDYSSEY 43 DS


Opis trasy (ok. 6000 km/ok.280 MM) :


EDIRNE – Troja i zwiedzanie kilku pozostałych, antycznych „kamieni” i makiety konia Trojańskiego.

BODRUM – zwiedzanie miasta, odbiór jachtu, zaokrętowanie.

KNIDOS – cicha zatoczka. 

DATCA - kolacja u „Diego MARADONY”.

SERCE LIMANI - kolacja w restauracji „Kapitan NEMO".

MARMARIS i szalone disco.



KUCUK KUYRUK – najpiękniejsza zatoczka.

GACEKmarina.

OLU DENIZ, czyli martwe morze.

FETHIYE - miasto domów i grobowców wydrążonych w pionowej skale. Wycieczka do opuszczonego greckiego miasta, kolacja po turecku.



CITIC –  kolacja w restauracji Ali Baba.

PALAMUT – tańce w nadbrzeżnej knajpie.

BODRUM - łaźnia turecka.

NESHVIR (Kapadocja) – hotel Peri Tower, przypominający „bajkowe kominy” Kapadocji, kryjący dobrze zaprojektowane, luksusowe pokoje i basen dla gości hotelowych - kolacja w bajkowym hotelu Museum. 

 

                                                          Kapadocja
 

                                                       Hotel w skale  

     Ankara – ISTAMBUŁ - zwiedzanie miasta - hotel Valide Sultan (pięknie odnowiony hotel w stylu otomańskim blisko pałacu Topkapi w centrum miasta Sultanahmet, z pięknymi widokami na morze Marmara, Bazylikę Hagia Sophia i Błękitny Meczet).

Post factum :

    Turcja to wspaniały kraj. Historia, klimat, ludzie i błękitne morze. Fajki wodne, łaźnie tureckie i nieprawdopodobna Kapadocja… A na koniec wiersz od załogi :

Na odwagę wziął się Marek i wymyślił tę wyprawę. Wziął na pokład sześć bajoków, raj przybliżyć parę kroków.

Nasz Kapitan to the beściak, nasz Kapitan to jest to...

 (...)

Lecz nie o tym teraz pora. Zalet naszych dawka spora zdać się mogła marnym złomem, przy Kapitana serca ogromem.

A któregoś dnia z wieczora, może przyjdzie taka pora i przypomnisz smak przystawek, dań wykwintnych Twoich Hanek,

Weź serwetkę, zwróć gwiazdeczkę, weź nas znowu na łódeczkę…  KAPITANIE…

-----------------------------------------------------------------------------------------------

    Sierpień tego roku to wyjazd na Ukrainę z moją Mamą. Rozpocząłem remont domu rodzinnego i od tego roku mieszkałem już w Libiążu. Mama coraz więcej opowiadała mi o historii mojej własnej Rodziny i chyba po raz pierwszy tak dokładnie przeczytałem jej książkę, którą pod tytułem WIOSNA, LATO, JESIEŃ napisała i wydała w 1995 roku. Byłem kolejny raz pod wrażeniem tej historii. Nic więc dziwnego, że przyszła mi do głowy seria podróży, które nazwałem "szanujmy wspomnienia", a rozpoczynając, zaprosiłem Mamę do wyjazdu na Ukrainę, do Kamionki Strumiłłowej (dziś Bużańska bo nad Bugiem leżąca), która leży około 40 km na północny wschód od Lwowa, skąd wywodzi się rodzina mojej Mamy.

       Królewskie prawa miejskie nadał Kamionce Król Kazimierz IV Jagiellończyk już w 1457 roku, a nazwę nadał mu w 1470 roku jej pierwszy właściciel, Jerzy Strumiłło. Nazwa przetrwała aż 469 lat, do 1939 roku, kiedy sowiecka władza uznając ją za niebezpieczny symbol PANÓW, zamieniła na Kamionka Buzka

 

Kamionka Strumiłłowa

    Cała rodzina Jazienickich, pochodzi od miejscowości Jazienica Polska i Jazienica Ruska bo w jednej mieszkali Polacy a w drugiej Rosjanie i nie przeszkadzało to nikomu na przestrzeni 500 lat. Obie wsie wchodziły w skład gminy Kamioneckiej.  Jeden z dziadków Mamy, Paweł Talaga, był mierniczym (dziś powiedziałoby się geodetą) mieszkającym w Kamionce a drugi, bogatym chłopem z Jazienicy Polskiej, którego syn, swoimi zdolnościami i pracowitością ukończył szkołę oficerską, jeszcze w zaborze austriackim. 

    To podczas tej podroży dowiedziałem się, że płynie we mnie 1/8 szlacheckiej krwi od strony prababci Talagowej, bowiem zarówno po mieczu jak i po kądzieli pochodziła ze szlachty od XVI już wieku (Grabiankowie herbu Leszczyc i Cywińscy herbu Puchała). To nie koniec jednak niespodzianek bowiem prababcia popełniła mezalians wychodząc za Talagę o tatarskim pochodzeniu... Stąd... być może, 1/16 mojej krwi pochodzi właśnie z mongolskich jurt...

 

                                                                Rodzina Mamy w 1939 roku...

                                      Tak wyglądał dom prababci w Kamionce Strumiłłowej,

               ... a tak wygląda teraz (moja Mama w środku z obecnymi właścicielami domu).

    Choć nowi właściciele byli znacznie młodsi to jednak znali nazwiska Jazienicki i Talaga. Cały nasz jednodniowy pobyt w Kamionce Bużańskiej to siłą zatrzymywane łzy mojej MAMY. Wspomnienia i emocje były zbyt mocne. "- To tu w straszliwy sposób wymordowano wszystkich Żydów na oczach mieszkańców. - To tam Ukraińcy z armii UPA mordowali Polaków (i tu sypały się nazwiska), a tu zrównali z ziemią całą polską wioskę Kociubki, gdzie jako 10 letnia dziewczynka chodziłam do stryjostwa po mleko i białą mąkę." Czy ludzie nauczą się, że historia się powtarza i że to historia jest matką wszystkich nauk bo powraca często ze zdwojoną siłą ale w taki sam bestialski sposób ?

-----------------------------------------------------

    We wrześniu tego roku to kolejny służbowy  wyjazd do USA, tym razem z naszą Edytą, która pełniła właśnie  obowiązki Szefa Działu Wiertniczego w AMAGO. Celem wyjazdu było pogłębienie stosunków z dostawcami i poszukanie nowych dostawców sprzętu dla klientów na polskim rynku. A skoro ciężka praca to także szczypta zwiedzania a więc koniecznie kolejny już raz Teksas i Luizjana z Nowym Orleanem.

 


                                                     Z naszym dostawcą


                                         Z wizytą u innego dostawcy.



       Na Burbon Street w Nowym Orleanie jak zwykle zabawa 24/24, 7/7 i cały rok.

 

---------------------------------------------------

    2003 rok to były 3 ciekawe podróże : do Turcji, na Ukrainę i kolejny już raz do USA...

Komentarze