2007/2 - LONDYN, CHORWACJA, TAJLANDIA i zaręczyny

 

                                                                                                           2007 rok  

 

"Każde marzenie jest nam dane wraz z mocą do jego spełnienia"

                                                                                                    Richard Bach

 

Ten rok to moja pierwsza wizyta w Londynie. Byliśmy gośćmi Małgosi i Pawła. Małgosia, to najstarsza córka Irenki.


LONDYN

    To nie to samo co mój ukochany Paryż… Choć byliśmy tylko tydzień i to na pewno za mało by dokładnie poznać miasto, to ten pierwszy tydzień nie powalił mnie z nóg, choć chodziliśmy z Irenką po kilkanaście kilometrów każdego dnia.


                                      Przed Pałacem Buckingham

Duże wrażenie robi Katedra Westminster z królewskim tronem i popiersiem James’a Cooka, pod którym znajduje się kilka jego kości pozostałych z kolacji kanibali na Hawajach. 

 

                                                  Parlament brytyjski

Na pewno podobały nam się Piccadilly Circus i sklepy Harrods, ale negatywnie odebraliśmy znalezionych zaledwie 5 kawiarni z ciastkami typu francuskie tarty, gdzie oczywiście królowała polska obsługa. 

 


                                              Irenka pod dobrą opieką

Byliśmy pod wrażeniem Tower of London i historii Henryka VIII i jego 6 żon, które nie dawały mu upragnionego następcy, a więc skazane były na ścięcie, rozwód lub wygnanie. W końcu, "wspaniałe" było powołanie Kościoła Anglikańskiego zgodnie z zasadą, że skoro Rzym nie da mi rozwodu to stworzę swój własny kościół, którego będę zwierzchnikiem, i który mi tego rozwodu nie zabroni… Piękna jest historia ludzkości... 


                                                   Tower of London

Nabrzeża Tamizy i plany niewolniczych statków, do których tu ładowano broń, by w Afryce wymienić ją na niewolników (Trade Triangle) utwierdziły mnie w przekonaniu o nieprawdopodobnym pragmatyzmie Anglików. 

 

Zwiedziliśmy także Parlament, Tower Bridge i Buckingham Palace stąpając po śladach Królów Wielkiej Brytanii a nasz pobyt zakończyliśmy w Greenwich i na statku Belfast zakotwiczonym na Tamizie, gdzie Małgosia kupiła mi kapitańską czapkę, która przepłynęła ze mną już około 6000 mil morskich.  

 


                                         Big Ben i typowy angielski autobus
 

                        No i oczywiście Muzeum Madame Tussaunds

-------------------------------------------------------------------------------------

 

Nigdy nie wypłacałem sobie dywidend z zysku Spółki. Może na samym początku jej istnienia, kiedy nie rozumiałem, że ich wypłata to ograniczanie pokarmu dla rozwijającego się, mojego „dziecka”. Zawsze jednak, byłem zwolennikiem dzielenia się zyskami z moimi kolegami-pracownikami Spółki. Kiedyś wypowiedziałem się na temat socjalizmu : socjalizm każdy nosi we własnym sercu i to ludzie, NIE instytucje, powinni decydować czy chcą czy nie dzielić się z innymi i czy są wrażliwi na innych. W tym znaczeniu określiłbym siebie jako socjalistę byle nie było to w żadnym wypadku kojarzone z systemem politycznym, zabójczym dla wolności, narzucającym ograniczenia praw i syntezą : MY wiemy co jest dla Was najlepsze…. NIE !!!

    I tak, część zysku z 2006 roku przeznaczyłem między innymi na budowanie teamu firmowego, solidnego zespołu, grupy przyjaciół dążących do tego samego celu. W tym celu zaprosiłem 16-tu najlepszych pracowników na I-sze Regaty Spółki AMAGO do Chorwacji. Wyczarterowałem dwa jachty na cały tydzień i tak się zaczęło…


CHORWACJA’2007

     

    Porty Chorwacji to w większości stare rzymskie miasta i miasteczka. Warto zobaczyć je od strony Adriatyku. Warto zatrzymać się w bezludnych zatoczkach, pływać, kąpać się i nurkować w przeźroczystych wodach tego akwenu… napisałem do pracowników.

    Podzielenie się z Wami, współtwórcami naszych sukcesów, przeżyciami płynącymi z obcowania z łopotem żagli, jednostajnym kołysaniem jachtu, symfonią wiatru, ciepłym i przeźroczystym morzem, atmosferą portów, ich knajp i ich turystów, byłoby dla mnie dużą satysfakcją i swego rodzaju nagrodą za wspólny trud.  Zapraszam !


Okres wyjazdu         : 31.08.2007 – 08.09.2007

Jachty                         : 2 x BAVARIA 37 CRUISER


Opis trasy (ok. 160 MM) :

 

SIBENIK to stare miasto zamieszkane jeszcze przez starożytnych Greków i Rzymian. Zbudowane na wzgórzu, posiada zachowane średniowieczne domy i wąskie uliczki. Katedra z 1433 roku, góruje nad miastem. 

 

                                                    Flaga na maszt

 

Zatoczka SESULA. Wyspa Solta to jedna z najmniejszych zamieszkanych wysp w Chorwacji. Długa na około 15 km i szeroka na około 4 km, zamieszkana jest od 614 roku przez kilka domostw uprawiających oliwki i winnice. 

 

                                       Biało czerwone załogi AMAGO   

                       

                                          ...a mogło być tak dobrze... 

 

HVAR to jedna z najbardziej turystycznych wysp począwszy już od połowy XIX wieku, która jednak zachowała swój charakter rolniczy. Uprawia się tu głównie oliwki i winnice, ale również pachnącą lawendę. Wyspa HVAR skolonizowana była już w IV wieku przed naszą erą przez Greków przybyłych tu z greckiej wyspy Poros. Największym miastem wyspy HVAR jest miasto portowo-turystyczne o tej samej nazwie. Piękne stare miasto otoczone murami zbudowanymi przez Wenecjan zachęca do spacerów i zwiedzania zabytkowych budowli.                                                                                                                                                                                       

                                                                                                                                                                                                                                                                             SPLIT. To miasto wpisane na listę światowego dziedzictwa przez UNESCO zasługuję na specjalną wizytę. Historia miasta związana jest z końcowym okresem Cesarstwa Rzymskiego, kiedy cesarz Dioklecjan zbudował tu w 300 roku, swój mocno ufortyfikowany zamek. Stanowi on doskonały przykład architektury schyłku cesarstwa rzymskiego. Kolejni włodarze miasta to Słowianie, Wenecjanie, chwilowo napoleońscy Francuzi i Austriacy. 
 
                                                        Trogir

TRETINSKA to mała zatoczka na wyspie ZIRJE, największej wyspie w pobliżu miasta SIBENIK.

                                                        Kornaty

ZUT. Archipelag Kornaty to prawdziwy labirynt pomiędzy wyspami. Legenda twierdzi, że kiedy Pan Bóg stworzył świat zostało mu zbyt dużo kamieni, które zniecierpliwiony rzucił w Adriatyk. George Bernard SHAW dorzucił, że kolejni Bogowie chcieli dokończyć to dzieło i ostatniego dnia swymi łzami i gwiazdami zbudowali Kornaty. Ten najbardziej fascynujący archipelag wysp Morza Śródziemnego, zawiera ponad 140 wysp i wysepek schodzących do morza w najróżniejszy sposób od łagodnych plaż do 100–tu metrowych urwisk.

 

Post Factum : 

W drodze powrotnej z Kornat do Splitu „złapaliśmy” 10 w skali Beauforta… To tutejszy silny wiatr Bora. Bora to potężna wichura i sztorm. Popłynąłem w zasięgu wzroku linii brzegowej małymi halsami i przy wspomaganiu silnikiem. Załoga nie była doświadczona a ja sam przechodziłem taki chrzest. Grot zryfowałem dwa razy a foka wypuściłem zaledwie ok. 1,5 metra. Bartek i Kasia leżeli w mesie na podłodze. Magda wymiotowała pod pokładem. A my dzielnie, z Irenką, Tomkiem i Maćkiem walczyliśmy na pokładzie. Słona bryza zalewała nas w kokpicie choć słońce stało w zenicie. Płynąc z prędkością 2 węzłów, do mariny dopłynęliśmy po 10-ciu godzinach walki. Już na spokojnej wodzie mariny zobaczyliśmy, jak jesteśmy biali od zaschniętej soli morskiej. Dosłownie wszystko było białe, nawet brwi i rzęsy. Kąpiel w słodkiej wodzie na nabrzeżu, prosto z węża, była cudownym zakończeniem a butelka wina w lokalnej tawernie przy żywej chorwackiej muzyce jakimś rajskim zjawiskiem. 


                                                        Raj...

 To był fantastyczny rejs ale czy moje założenia budowy silnego teamu się sprawdziły? Niezupełnie, bo już miesiąc po powrocie, jeden z uczestników, bardzo dobry handlowiec, opuścił naszą Spółkę i przeszedł do konkurencji. WARTO BYŁO ?

------------------------------------------------------------------------------------

Końcówkę roku postanowiliśmy spędzić w dalekiej Tajlandii. Coraz częściej myślałem o sformalizowaniu naszej przyjaźni z Irenką… Może na Sylwestra?


TAJLANDIA.

 

    Bogata w 40 000 letnią historię Tajlandia, uznawana za „najbardziej egzotyczny kraj Azji Południowo-Wschodniej”, od wielu już lat przyciąga turystów z całego świata i to nie tylko z powodu pięknych i swobodnych w Ars Amandi Tajek, ale także z powodu wielowiekowej kultury, wspaniałych zabytków, ciekawej flory, fauny, doskonałego ciepłego klimatu i usianego wysepkami Morza Andamańskiego zachęcającego miłośników żeglarstwa do wypoczynku.

    Na 63 mln mieszkańców Tajlandii, 90% to wyznawcy Buddy odłamu Terawada. Reszta to buddyści Mahajana, muzułmanie, hindusi, sikhowie i chrześcijanie.

    Ten najbardziej atrakcyjny turystycznie kraj Azji, który postawił na turystykę zaledwie 20 lat temu, dziś odwiedzany jest rocznie przez ponad 11 mln turystów. Oprócz niepodważalnych walorów klimatycznych i geograficznych, swobodnych Tajek i sexturystów, „normalnych” turystów przyciąga do Tajlandii doskonała azjatycka kuchnia i rodzima, rubinowo-szafirowa biżuteria o stosunkowo niskich cenach.

    Klimat Tajlandii to typowy tropik charakteryzujący się wysoką wilgotnością i jeszcze większymi temperaturami. Stąd wspaniałe parki narodowe podlegające szczegółowej ochronie i bogate rafy koralowe liczące czasami ponad 450 mln lat. Niestety dużym dla nich zagrożeniem jest rozwijająca się (często dzika) turystyka, a także karygodne połowy ryb z użyciem materiałów wybuchowych.

    Największa tajlandzka wyspa (a zarazem autonomiczna prowincja) to Phuket. Prowincja ta wzbogaciła się pod koniec XIX wieku na wydobyciu cyny i zmonopolizowaniu handlu morskiego przez chińskich kupców. Dziś również Phuket jest bardzo bogatym regionem, ale tym razem dzięki turystyce. Około 1 mln turystów przybywa tu każdego roku korzystając ze wspaniałych warunków do uprawiania sportów wodnych, nurkowania, pływania, plażowania i żeglowania.

    Większość zachodnich plaż dostosowano do turystów raczej z grubawymi portfelami, często szpecąc dziewiczy stan wyspy. Jedynie jej wnętrze zachowało pierwotny czar, gdzie urodzajna, górzysta przestrzeń zdominowana jest plantacjami drzew kauczukowych i ananasów przeplatając się z bujną tropikalną roślinnością.

    I właśnie na wyspie Phuket rozpoczniemy nasz rejs po morzu Andamańskim i naszą kolejną żeglarską przygodę.

 

Okres wyjazdu         : 27.12.2007 – 12.01.2008

Jacht                          : SUN ODYSSEY 40


Opis trasy (ok. 240 MM) :


BANGKOK. Ta stosunkowo młoda stolica Tajlandii rozrosła się w niebywały sposób do około 9 mln osób w ciągu zaledwie 240 lat, od kiedy to w 1782 roku przeniesiono stolicę ze złupionej przez Birmańczyków Ayutthaji na zachodni brzeg rzeki Chao Phraya. Początkowo znaczna część miasta zbudowana była na wodzie, gdzie tamtejsza ludność mieszkała na bambusowych tratwach przymocowanych do brzegów rzeki lub kanałów. Stolicę na kształt europejski przebudował w II-giej połowie XIX wieku król Rama IV tworząc ulice i naziemne budowle. Dziś miasto robi wrażenie gigantycznego mrowiska, gdzie chaos przeplata się z wyrafinowaniem, gwarne kolorowe targowiska sąsiadują z pogrążonymi w zadumie świątyniami a przed niezliczoną ilością burdeli, buddyjscy mnisi zbierają jałmużnę. Zwiedzanie Wielkiego Pałacu, który wraz z Wat Phara Kaeo jest najciekawszym obiektem w Tajlandii i Wat Po, czyli najstarszej świątyni miasta, spacer po Chinatown, zwiedzanie targu amuletów i wycieczka kanałami Thonburi.


                                                            Sklep na wodzie

                                             Restauracja "na podłodze"
                                                      Bar na wodzie

                              Ołtarzyki dla Buddy przy każdym domostwie

                                       Poświęcona kwiatem lotosu.

                                                    W naszym hotelu

                                          Powitanie na spektaklu

                                Podróżniczka przy leżącym Buddzie (40 m)

                                Świątynie w Bangkoku to duże przeżycie.

                                              Z naszą przewodniczką

                                    Oczywiście lokalny, tradycyjny spektakl

                          Przy wejściu na spektakl - wszędzie pełna egzotyka.

                              Poświęcenie przez buddyjskiego mnicha

                                                        Złoty Budda

                                            Porcelanowe Stuby                                          

PHUKET to stolica Prowincji i największej wyspy Tajlandii o tej samej nazwie. To tzw. „tranzytowe miasto”, gdzie turyści przybywają na krótką chwilę by jak najszybciej dostać się do nadmorskich kurortów. Wieczór sylwestrowy spędzimy w hotelu, prawdopodobnie w międzynarodowym, żeglarskim towarzystwie. 

 



                                        Przed wieczorem sylwestrowym...

        ...w jego trakcie...


                                      ...i na koniec zabawa/tańce w basenie.

 

       

KOH NAHA NOI - zwiedzanie hodowli pereł i degustacja owoców morza. 

 

                                                Wspaniała załoga

PHANG NGA (Koh Hong Group), zwiedzanie muzułmańskiej wioski Ko Panyi, zbudowanej na palach, zwiedzanie grot pontonem. 

 

                                Honga w tle

 

KOH PHING KAN – zwiedzanie wyspy James Bond Island i wioski SEA GITAN.

KOH HONG SOUTH – zwiedzanie „Hongs” wewnętrznych „jezior". 

 



                                                Ziemski raj


RAI LE BEACH – wycieczka „tuk-tuk’iem” do KRABI. 

 

                                            Wszędobylskie masaże

 

BAMBOO ISLAND GROUP (nurkownie – obiad) - KOH PHI PHI DON to podobno jedna z trzech najpiękniejszych wysp świata. 

 




                                        Niebiańska plaża di Caprio

 

PHI PHI LE gdzie zjemy obiad z ptasich gniazd (morskie jaskółki) – Bird Nest Soup).

 

                                  Lokalny artysta produkujący biżuterię

KOH LANTA i przejażdżka na słoniu, zwiedzanie grot. 

 

                                              

KOH MUK. Do roku 1909, wyspa ta należała do Malezji, stąd zobaczymy meczety i muzułmanów – zwiedzanie Emerald Cave, pływanie, nurkowanie.


                                                 Typowy long tail boat

                                  A może bilet na long tail boat

 

KANTANG to nieciekawe miasto portowe o trudnym podejściu od strony morza – i dlatego właśnie ciekawe, a w dodatku miejsce zatankowania wody !! 

 



                          Nie było łatwo.... było pięknie i niebezpiecznie…

 

KOH ROK to wspaniałe rafy koralowe niestety częściowo zniszczone w styczniu 2002 przez połowy materiałem wybuchowym, nurkowanie.



         Domowa produkcja kauczuku

 

KOH RACHA NOI – (kąpiel) -  KOH RAHA YAI to prawdziwy tropikalny raj z białymi plażami i turkusową wodą - pływanie, nurkowanie.                 

    

PHUKETzdanie jachtu.



Post Factum :


Po raz pierwszy zetknąłem się z kulturą azjatycką z tak bliska. Grzecznie składane ręce w podziękowaniu i powitaniu, ukłony ze skromnym uśmiechem, wspaniałe masaże (za „bezcen”) w tym godzinny (!) masaż stóp i masaż tajski by Was połamać.  "Niebiańska plaża" i wspomnienie di Caprio, hodowle pereł i niezliczona ilość butików z biżuterią… Zwiedzaliśmy wszystko, właziliśmy wszędzie. W Bangkoku, największe wrażenie zrobiły kanały Thonburi i Budda ze szczerego złota. W butikach, kamienie szlachetne, zwłaszcza biżuteria z rubinem. Zdecydowałem się. Urwałem się naszej 5-cio osobowej grupie i kupiłem w tajemnicy śliczny choć skromny pierścionek zaręczynowy.

To już 4 lata jak przyjaźnimy się z Irenką. 4 lata jak pracujemy ze sobą bardzo blisko. Wspólnie „wychowujemy” nasze dziecko AMAGO. Wspólnie rozpoczęliśmy budowę pensjonatu w Kościelisku i wspólnie otrzymaliśmy kredyt i zamierzamy budować siedzibę AMAGO. Nie łączył nas szalony sex. Zawsze lubiłem kobiety, ich miękkość, różnorodny zapach, delikatne ręce i gładź skóry, ich spontaniczną zalotność i podświadomą kokieteryjność, ale nigdy nie byłem Rasputinem... Byliśmy przed 60-tym rokiem życia i trochę to za późno jak na rozpoczynanie Nowego. Nie byłem zakochany po uszy jak szczeniak ale czułem jak sprawdza się indiańskie przysłowie : „postaw gar mięsa i jarzyn na ogniu i powoli, powoli, nie za szybko, podgrzewaj, a wyjdzie z tego smakowita zupa”. Tak też się stało.

W tę Sylwestrową noc, gdzieś w dalekiej Tajlandii, zaraz po północy, poprosiłem Irenkę na bok (do dziś się śmieje, że w krzaki by nikt nie widział) i tam poprosiłem o jej rękę. Przyjęła z zadowoleniem…

Nie zmyliło mnie indiańskie przysłowie. W miarę upływu czasu coraz bardziej kocham tą Istotę, jej spokój, jej optymizm, jej dobroć, jej miłość do kwiatów i zwierząt, jej kuchnię, jej rodzinność, pracowitość, rzetelność, jej zaangażowanie we wszystko co robi i znajomość swojego miejsca na ziemi. To już 12 lat naszego małżeństwa i 24 lata naszej znajomości bez żadnego, nawet najmniejszego konfliktu, złości (Ona chyba nie wie co to jest), nieporozumienia, narzekania, niezadowolenia i wymagań… Czyżby Anioł chodzący po tej ziemi ???   

Dopiero rok później zamieszkaliśmy razem. Od tamtego dnia, nie rozstajemy się ze sobą ani na chwilę. Ani w dzień, ani w nocy. Ani w pracy, ani w delegacji. Ani w domu, ani na urlopie. Ani u fryzjera, ani u lekarza, ani u dentysty ani u masażysty. Razem chodzimy rano do łazienki i razem wieczorem myjemy zęby przed wspólną nocą we wspólnym łóżku, pod jedną wspólną kołdrą… co jest również warunkiem każdego noclegu hotelowego…. Zawsze też „patrzymy w tym samym kierunku”…

Tym razem wiem, po 24 już latach od naszego pierwszego spotkania, że kocham ją jak licealny szczeniak…. Tak Kochana… pomimo, że to już 15 lat i pomimo że wydaje się  to nieprawdopodobne, ale jednak jest PRAWDZIWE !!!!! Kocham Cię Myszko....i jestem bardzo szczęśliwy choć wiem, że to źle, zarozumiale i nieskromnie brzmi... Podobno zbyt duża pewność siebie, podobnie jak pycha idzie tuż przed upadkiem. Podobno  w naturze ludzkiej niekoniecznie leży kochać tych, którzy są szczęśliwi. Podobno, jako ludzki gatunek, bardziej cieszymy się z porażek swoich bliźnich niż ich szczęścia... A mimo to ryzykuję. Zamieniam w słowa to, co SZCZERZE dyktuje mi serce.

-------------------------------------------------------------------------------




Komentarze