2010/2 - MONACHIUM, WYSPY TOSKAŃSKIE

 
                                                                                                                                                                                                                                                        2010 rok

"Mogę zaakceptować porażkę, ale nie mogę zaakceptować braku próby..."                                                                                                                         Michael Jordan


    Dwa miesiące po powrocie z Australii, pojechaliśmy z Irenką na Międzynarodowe Targi Sprzętu Budowlanego BAUMA’2010 do Monachium. Jak zwykle wynajęliśmy dla naszych klientów cały pensjonat w Bawarii, niedaleko Austrii, skąd autobusy dowoziły nas na targi lub na zwiedzanie Monachium, browaru i okolicznych zamków.

                              
                                                 Irenka na naszej ładowarce i ...
                               
                                                   ....przed pensjonatem

-------------------------------------------------------------------------------------------------
        A w sierpniu, wyjechaliśmy na nasz kolejny rejs tym razem - Wyspy Toskańskie, czyli kilka wysp pomiędzy Włochami a Korsyką. Dla dwóch zaproszonych par, Andrzeja z Itą i Hansa z Patrycją, była to sprezentowana przez nas podróż poślubna.  Tym razem dołączyła do nas niezastąpiona i wyleczona już Madzia.

WYSPY TOSKAŃSKIE.

    Z jakąż przyjemnością wracamy do starej Europy. Ten przekładaniec egzotyczno-europejski naszych wypraw zawsze utwierdza nas w przekonaniu o darze losu, który umieścił nas właśnie w tej części ludzkiego globu.
    Po wspaniałych bezdrożach, plażach i rafach Australii z niecierpliwością czekamy na starą kulturę europejską: na włoskie hotele umieszczone w XIV-wiecznych, odrestaurowanych kamienicach, na kulturę stołu i starodawną kuchnię zraszaną dobrymi winami, na śródziemnomorskie gwarne miasteczka i porty, w końcu na kulturę przez duże „K” z kościołami, muzeami, rzeźbą, i włoską architekturą.
    Przed nami dumna i niezależna Toskania z wolnościowymi ciągotami, ze śladami osadnictwa sprzed 3000 lat, z jej stolicą Florencją założoną przez Rzymian 2000 lat temu i jej wielkimi nazwiskami począwszy od Medyceuszy przez Michała Anioła, Leonarda da Vinci, Sandro Botticiellego a skończywszy na Niccolo Machiavellim.
    Przed nami Wyspy Toskańskie, które w większości służyły przez wieki jako schronienie dla różnego rodzaju piractwa by w XIX i XX wieku (a nawet niektóre dziś), w całości zamienić się na ciężkie więzienia. Nie sposób nie wspomnieć o największej z nich – Elbie – miejscu zesłania Napoleona i niedostępnej Monte Christo – gdzie Aleksander Dumas (ojciec) umieścił wielki skarb i zamienił Edmunda Dantes w hrabiego Montechristo.
    Nie od rzeczy, po naszych niedawnych teksańskich doświadczeniach, nie wspomnieć o wspaniałych włoskich lodach i winie Chianti, które towarzyszyć nam będzie podczas całej lądowej i morskiej wyprawy. Z niecierpliwością czekamy więc na sierpień i już dziś rozpoczynamy przygotowania do rejsu...

Okres wyjazdu : 19.08.2010 – 06.09.2010
Samochód : Hyundai Santa Fe
Jacht : CYCLADES 43.4

Opis trasy (ok. 3200 km / ok. 260 MM) :

                          

VINCI i zwiedzanie muzeum Leonardo.

                          
                                                    Pierwszy rower
                           
                                               Miasteczko Vinci

PIZA to drugie miasto Toskanii, które zwiedzimy. A jak Piza to Krzywa Wieża, która zamknięta była dla zwiedzających przez 10 lat. Wieża wzniesiona została w latach 1173-1350, w okresie boom’u budowlanego Toskanii. W jej sąsiedztwie, na placu Piazza del Duomo, bardziej znanym jako Campo dei Miracoli, czyli "Pole Cudów", zobaczymy Katedrę, Baptysterium i Camposanto, czyli stary cmentarz ze średniowiecznymi marmurowymi nagrobkami. Wycieczkę zakończymy na Borgo Stretto czyli starym mieście a może i Museo di San Matteo. Nasz hotel, „Royal Victoria”, to najstarszy hotel we Włoszech będący w rękach rodziny Piegaja od 1837 roku, a zainstalowany w budynku wybudowanym już w X wieku. Miejsce pobytu wielu koronowanych głów, arystokracji i artystów.

                                         
                                                                Dniem
                             
                                                           ...i nocą            

 
Punta Ala/SCARLINO – odbiór jachtu.                               

                  
Zatoczka SENNO D’ORTANO – obiad i pierwsza kąpiel.

                            

PORTO AZZURO. Dopłyniemy do wyspy Elba – największej, najpiękniejszej i najbogatszej z archipelagu Wysp Toskańskich. Już w VI wieku przed naszą erą Etruskowie wydobywali tu rudę żelaza w okolicach miejscowości Porto Azzuro. Jej eksploatację zaprzestano dopiero w 1984 roku. W średniowieczu Elba była grabiona niezliczoną ilość razy przez grasujących na Morzu Śródziemnym piratów, którzy w maju 1564 roku posiadali aż 42 dobrze uzbrojone okręty. Zatokę w Portoferraio, Nelson ocenił jako najlepszy port na świecie w swojej kategorii. Pod koniec XVIII wieku wyspa została zajęta przez Anglików. To właśnie tu, w 1814 roku, koalicja antynapoleońska zesłała Bonaparte’go. Ostatecznie Elba została odkupiona przez Włochów od Anglii w 1862 roku. Zwiedzimy PORTO AZZURO, które pod nazwą Langone, słynne było jako ciężkie więzienie dla groźnych przestępców w XIX i XX wieku. Aby przyciągnąć turystów do tej krajobrazowej i klimatycznej perełki nadmorskiej ze swą cytadelą z XVI wieku zbudowaną przez Hiszpanów, lokalne władze zmieniły nazwę na Porto Azzuro. Udało się. Dziś tłumy turystów wydają majątek na ubogich kiedyś lokalnych wieśniaków - dziś hotelarzy i restauratorów.

                         
                                                 Wspaniała załoga
 

GIGLIO PORTO (Wyspa Giglio). Giglio to po włosku „lilia”, która dała nazwę tej wyspie, bo właśnie liliami wyspa pokryta jest wczesną wiosną. Większość mieszkańców mieszka w portowym miasteczku Giglio Porto, lecz warto udać się autobusem do centralnie położonego Castello, małego miasteczka pełnego fortyfikacji z górującym zamkiem obronnym. To tu chroniła się ludność Giglio Porto przed najazdami różnorakiej maści piractwa.

                                

GIANNUTRI. Wyspa Giannutri to najmniejsza i najniższa ze wszystkich wysp Toskańskich. Zaludniona w niewielkim stopniu, dopiero od niedawna zwróciła na siebie uwagę nielicznych turystów i deweloperów.

GIGLIO - nurkowanie.

                              

MONTECRISTO. Trudno opisać lepiej Wyspę Montecristo niż uczynił to Alexander Dumas. Wysoka góra (648 m npm), spadająca stromo do morza, zamieszkana tylko i wyłącznie przez jadowite żmije, zupełnie nieprzyjazna człowiekowi, rzeczywiście nadaje się idealnie na kryjówkę wielkiego skarbu, lecz zupełnie nie na zwiedzanie i nocną kotwicę. Ale… rzucimy ją na płytkiej wodzie by zjeść obiad, zażyć kąpieli i dalej, zostawiając po drodze Wyspę PIANOZA, która w całości, jako ciężkie więzienie, jest niedostępna dla „niestowarzyszonych”, dopłyniemy do…

MARINA DI CAMPO – ładnej, małej, miejscowości turystycznej z charakterystycznymi kolorowymi łodziami rybackimi, gdzie zjemy świeżą rybę zakupioną prosto z łodzi toskańskiego rybaka.

BASTIA (Korsyka/Francja). W starym porcie, gdzie mam nadzieję znaleźć miejsce w marinie, znajdziemy się w sercu najstarszej części miasteczka Bastia. To typowy port śródziemnomorski otoczony wysokimi domami z niezliczoną ilością restauracji na wiszących wszędzie tarasach. Choć to Francja, obraz jest typowy bardziej dla włoskiej riwiery, bo też Genueńczycy byli pierwszymi budowniczymi dominującej miasto cytadeli i otaczających ją domów. Było to w 1380 roku, w miejscu małej wioski rybackiej o nazwie Cardo, którą budowniczy nazwali Bastiglia. Jeszcze bardziej włoska niż francuskie Bonifacio, Bastia ma typowy włoski charakter i atmosferę swych wysokich, super wąskich, 6 i 7-mio piętrowych kamieniczek, rozdzielonych od siebie wąskimi uliczkami. Pomiędzy mieszkaniami wiszą nad uliczkami tony suszącej się bielizny, sąsiadki pożyczają sobie z okien brakujące im przyprawy ponad głowami gwarnych uliczek a dostać się do mieszkań na piętrach można po pionowych prawie schodach. Do 1800 roku Bastia była stolicą Korsyki. Dopiero Napoleon Bonaparte przeniósł stolicę do „swojego” Ajaccio. Kiedy mieszkańcy Bastii świętowali ucieczkę Niemców pod koniec II-ej wojny światowej, Amerykanie zbombardowali i zburzyli miasto myśląc, że kryją się tam jeszcze Niemcy i zabijając dużą ilość cywilnej ludności (co nota bene spotkało także inną perełkę francuską - bretońskie miasto Saint Malo). Na szczęście, stary port nie został zniszczony i dziś poczujecie się w nim jak w Genui z dorzuconą szczyptą Korsyki.

                    

WYSPY FINOCCHIAROLA - pływanie,

CENTURI. W tym małym porcie północnej Korsyki, w październiku 1765 roku, wylądował szkocki pisarz i pamiętnikarz James Boswell by spotkać Pasqual Paoli walczącego o wolną Korsykę z Genueńczykami i Francuzami. W 1768 roku jego pamiętniki z tego okresu stały się bestsellerem na londyńskim rynku.

                                                         Smażalnia ciał        

     
PORTO CAPRAIA. Wyspa Capraia to wyspa zamieszkana już w okresie cesarstwa rzymskiego. We wczesnym okresie chrześcijaństwa mieszkali tu mnisi, których za „grzeszne sprawowanie” ukarał papież Grzegorz I Wielki wysyłając swoją armię w celu „sprowadzenia ich na dobrą drogę”. Jak wiele Wysp Toskańskich, Capraia była niszczona i łupiona przez wszelkiego rodzaju piractwo. W okresie międzywojennym i tuż po II-ej wojnie światowej znajdowało się tu ciężkie więzienie, którego resztki można dziś zwiedzać. Kąpiel i obiad zaliczymy w zatoczce Scoglione.

                         
                                        Dyżury w mesie to piękna rzecz...

PORTOFERRAIO to stolica Elby. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nieprzypadkowo zostawiłem na deser to miejsce. Miejsce pobytu Napoleona Bonaparte niesprawiedliwie ocenianego przez Anglików, w końcu ostatecznie pokonanego przez finansowaną przez nich koalicję Rosji, Austrii i Prus. Miejsce przybyłych tu z Napoleonem 600 lansjerów polskich i odwiedzającej go Marii Walewskiej z ich synem Aleksandrem. Miejsce naznaczone obecnością Polaków, jak nigdzie indziej w naszych dotychczasowych rejsach. Mało jest osób, które nie zakochują się w tym miejscu. Domy z XVIII wieku pną się ku górującej na szczycie cytadeli zbudowanej w XVI wieku przez księcia Florencji, Come’a Pierwszego. Wielu nie potrafi zrozumieć Napoleona : jak mógł opuścić tak rajskie miejsce ? Czy nam się uda ? Zwiedzimy oczywiście dom, w którym mieszkał Napoleon (Villa dei Mulini) i jego wiejską rezydencję w San Martino. Pojedziemy rowerami lub skuterami po wyspie by zobaczyć w Marciana Alta, sanktuarium Madonna del Monte, ulubione miejsce rozmyślań Napoleona i miejsce jego spotkania z Marią Walewską. Zakotwiczymy w zatoczce Capo Vita lub ślicznym miasteczku Cavo.

                                                                                           Porto Ferraio

                                                                                                         Pośmiertny odcisk twarzy Napoleona
                                 

                                 
             Napoleon dodał 3 pszczoły do flagi Elby jako symbol pracowitości.

SCARLINO – marina.                                                

                                    
                             

                                                    Dwie pary nowożeńców

                             

SIENA. Zgodnie z legendą Sienę założył Senius, syn Remusa i stąd „rzymska wilczyca” panuje w całym mieście. Siena to drugie (po Florencji) pod względem wielkości i znaczenia miasto Toskanii. Rywalizacja pomiędzy obu tymi miastami ma długą historię, która rozpoczęła się w XII wieku walką pomiędzy sieneńskimi GIBELINAMI i zwykle zwycięskimi florenckimi GWELFAMI. Siena jest przepięknym, średniowiecznym i harmonijnie zbudowanym miastem i skromniejszą wersją Florencji. Nie sposób ominąć tu głównego placu Il Campo, Palazzo Pubblico i wnętrza Museo Civico. Wejdziemy też na Torre del Mangia, zwiedzimy Duomo i zjemy pyszną, włoską kolację zakrapianą winem Chianti z pobliskich winnic. Nasz hotel to „Palazzo Ravizza”. Ta stara rezydencja „sieńskiej” arystokracji, w 1920 roku dostała się w ręce rodziny Grottaneli de Santi, która do dziś prowadzi ten słynny hotel odzwierciedlający życie Toskanii. Pianino Helen Frick, założycielki Frick Gallery and Museum w Nowym Jorku, czeka... To właśnie tu, JFK’emu przepowiedziano, że zostanie prezydentem USA.

                         

    Pojedziemy "drogą winną” Chianti, czyli będzie to wycieczka po zamkach i winnicach Chianti, a tam : XII wieczny Castello di Brolio, Castello Meleto i Vertine. Dalej Radda in Chanti czyli bijące serce winnic, góra Świętego Michała z jej wspaniałymi widokami i w końcu zamki Castelo di Quercetto i Castello di Mugnana by dotrzeć do Florencji po winnych degustacjach i pamiątkowych zakupach.

                            

FLORENCJA. W I wieku p.n.e, na bagnistej równinie, Rzymianie założyli kolonię nazwaną Florentia. Dzisiejsza Florencja znajduje się dokładnie w tym miejscu, a sieć ulic nadal biegnie wzdłuż tych, które wytyczyli Rzymianie. Wyobrażacie sobie stąpać 2000 lat później po śladach podobnych nam istot, z ich radościami, zmartwieniami, zmęczeniem i sukcesami ? Florencja była centrum handlowym o kosmopolitycznym charakterze w III wieku naszej ery. Od V wieku trwał kryzys, który przerodził się w boom gospodarczy i budowlany począwszy od XI wieku. Powstawały kościoły, ale też świeckie urzędy. To tu najwcześniej zniesiono pańszczyznę, która w innych krajach trwała jeszcze przez 900 lat. Epoka Medyceuszy – XV do XVIII wiek - to rozkwit kultury i sztuki. To nazwiska takie jak Leonardo da Vinci, Michelangelo Buonarroti, Sandro Botticelli i Niccolo Machiavelli były wizytówką Florencji i całej Toskanii. To Akademia Florencka, zwana Platońską i nowa doktryna filozoficzna zwana Neoplatonizmem, tworzyły nową jakość w ówczesnym świecie. Nie sposób w tym mieście nie zwiedzić katedry Santa Maria del Fiore na Piazza del Duomo, nie wdrapać się na 85-metrową Campanille, czy nie zobaczyć Porcellino, którego kopię widzieliśmy w Sydney. Mamy mało czasu na te świetności - ruszajmy w drogę, bo na finale włoskie spagetti a la vongole i podsumowanie wyjazdu. Nasz hotel „Brunelleschi” położony jest w sercu Florencji w starych odnowionych pomieszczeniach, między innymi w bizantyńskiej wieży zawierającej dziś kilka pokoi.   

                         
Post Factum :

    To był piękny akwen do pływania, żeglowania i nauki historii. Oczywiście Elba mojego Napoleona zrobiła na nas największe wrażenie. Siedzieliśmy z Irenką na tych samych kamieniach, na których prawdopodobnie Bonaparte siadywał z Marysieńką Walewską i wpatrywał się w daleką Korsykę wspominając lata młodości.

                               

    Podziwialiśmy Marysieńkę Walewską, która
z ich małym synkiem Aleksandrem, jako jedyna kobieta odwiedziła go na Elbie. Na takie poświecenie, nie stać było ani Józefiny ani Marii Luizy, które kochały go w równym jak Marysieńka stopniu. 
    Wyspy Toskańskie to również wyspa Monte Christo, gdzie Carabinieri zatrzymali nas, kiedy odpływaliśmy po kąpieli i zabraniu kilku pamiątkowych kamieni. Niestety jest zakaz dopływania do tej wyspy, a więc 300 euro mandatu było usprawiedliwione. Pasja i chęć konfrontacji z literaturą i historią nie ma jednak ceny... Dziś ten mandat oprawiony w ramki i pod szkłem, wisi w moim gabinecie podróżniczym w Libiążu.

                              


                               
                                                   Tak...był geniuszem



To jest niedaleko…polecamy wszystkim !

                    


No i oczywiście poemat Irenki :                                 

   
Biel sukien dwóch kobiet i przysięgi słowa, stały się przeszłością... a przyszłość „majtkowa”.
Kapitan był świadkiem poświęceń gotowym, rozmyślał co zrobić z miesiącem miodowym.
Ma on wyobraźnię i duchem jest młody, wysłał zaproszenia na Toskanii wody.
Od dawna zamówił słońce i pogodę, przygotował jacht biały i błękitną wodę.
Młodym żonom i mężom zapewnił obficie, pyszne jadło, sen błogi i ciekawe życie.
Załogi ruszyły na podbój wód morskich, najpierw podziwiając uroki miast włoskich.
Młody Jędruś w Ituni tak jest zakochany, skręcił z drogi... zastukał w Budapesztu bramy.
Drugi mąż, Hansio, tak Pati miłuje, postanowił, że w Pizie wieżę wyprostuje.
Widać to na zdjęciu ustawionym z żoną a świadkiem był Kapitan z buzią otworzoną.
Świat Toskanii zadziwiał i słońcem całował, teraz przygód morskich dla wszystkich szykował.
W Punta Ala się bladzi załoganci spotkali, spragnieni pływania i chłodzącej fali.
„Majteczki” w kabinach ciuszki układały, do pomocy czasami swych mężów wołały.
Podział kabin na jachcie był wręcz doskonały, młode pary tym razem wyboru nie miały.
Jędruś z Itą, kierując się jakimś nieznanym przykładem, nie chcieli się kochać pod jachtu pokładem.
Na ławeczkach sypiali powyżej kabiny, baczne oko Mamuśki śledziło ich czyny.
Pati z mężem pokornie przyjęli posłanie, lecz Hans nie miał czasu na żony kochanie.
Upodobał on sobie w bocznym pomieszczeniu, tron biały, okrągły o wielkim znaczeniu.
Przez dni kilka nasz Hansio darzył tron uczuciem, aż Kapitan zadziałał pastisu ukłuciem.
Młode żony ćwiczyły na kuchennej scenie, smażenie schabowych, to nie ich marzenie.
Ity specjalnością to herbatka była, żeby była lepsza troszkę ją soliła.
Rodzinka Johansen zapiekała tosty, Hansowi z wrażenia aż wąsy urosły.
Toasty i śpiewy kwitły na pokładzie, winkiem się raczono w niezliczonym składzie. 

Pewnym popołudniem Kapitan zmęczony, stanął na pokładzie i tak rzekł do żony :
Ukochana moja, zrzucam kapitana, czy nadal tak będziesz we mnie zakochana ?
Żona potwierdziła tej decyzji rację, gdy nowy Kapitan przyjął nominację.
Załoga skupiona przy stoliku stała, w słup soli zmieniona, słów prawić nie śmiała.
Czas ucieka szybko, zmęczenie doskwiera, niech młodość się uczy, doświadczenie zbiera.
Jędruś tym awansem został obdarzony, poczuł matki spojrzenie, urósł w oczach żony.
Młodość uzyskawszy tyle zaufania, rozdziela rozkazy, do pracy zagania.
Starsi na pokładzie cichuteńko siedzą, słów się boją używać, dobrze, że coś zjedzą.
Mama Magda teraz dogadza jak może, dla młodych małżonków pościeliła łoże.
Ścigają ją myśli z pułapów najwyższych, że zostanie babcią w miesiącach najbliższych.
Hans odzyskał zdrowie po pastisu dawce, tuli się do Pati na pokładu ławce.
Miód stoi na półce, nikt go już nie wcina, młodzi sobie radzą bo to ich godzina.
W starym Kapitanie zazdrość miarkę mija, popala cygara, piweczko popija.
Nie martw się Mareczku, szepcze Myszka w łóżku, odwróć się do ściany, podrapię po brzuszku.
Nie ma co narzekać, lata lecą szybko, brzuszek mam za duży moja droga Rybko.
Pierś mam za to męską pokazuje gestem, ale jako facet bardzo skromny jestem.
Kapitan Mareczek zakończył gadanie, jedźmy już na Elbę, bo tam mam spotkanie.
Napoleon rad jest z przyjazdu naszego, chce przyjąć w swych progach człowieka skromnego.
Już w progach mariny czekały pontony, bardzo pozytywnie lud był nastawiony.
Załoganci nasi na ląd wyszli dumnie, „Skromny” przyjął honory i zwrócił się ku mnie :
Myszko moja kochana, daj mi teraz spokój, weź garnki w swe ręce i kolację gotuj.
Sam usiadł na ławce, cygaro zapalił, zagłębił się w myślach, choćby świat się walił.
Nie słyszał Kapitan jak zaczęto gadać, będziemy Cię słuchać i szelki nakładać.
Mądry Polak po szkodzie, wszyscy dobrze wiemy, koniec naszej laby, do Polski jedziemy.
Zanim wrócim do kraju załogo kochana, wypowiedz te słowa : „wielbisz Kapitana ?”
Załoga kobieca dosłownie zdębiała, nie wiedziała co mówić, bo trzech ich aż miała. Pierwszy, Wilk Morski, Skromnym teraz zwany, drugi, Rozważny, mało jeszcze znany.
Trzeci Kapitan pontonem kierował, kiedy był potrzebny to bardzo chorował.
Baby jak to baby rozum to swój miały, przysięgły, że zawsze będą ich kochały.
Warunkiem niech będzie tylko jedna sprawa, W TYM SKŁADZIE NIECH BĘDZIE NASTĘPNA WYPRAWA...


Capraia, 31.08.2010                                             Kapitanowa (seniorka) Irenka 

 

 

----------------------------------------------------------------------------------------- 

        Rok  2010 to kolejna nagroda, tym razem od firmy SOILMEC za najlepszą w Europie organizację serwisu i sprzedaży. Duży udział miał w tym Bartek, bowiem to jego CRM’em zachwycili się nasi włoscy partnerzy.

---------------------------------------------------------------------------------------------------

    Ten rok to również krótka podróż do Szwajcarii do firmy Landolt, w celu nawiązania współpracy w zakresie dostaw geosynetyków na polski rynek.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
        To również ślub mojego syna Bartka… i powolna degradacja stosunków pomiędzy nami po 5 -ciu latach nienagannej współpracy i doskonałych kontaktów osobistych. Pomimo, że obiecałem mu przekazanie firmy i namawiałem Anię, jego żonę, by pod nadzorem Irenki nauczyła się księgowości w celu pełnego zastąpienia nas na naszych stanowiskach, to jakoś nie byli specjalnie entuzjastycznie do tego nastawieni. Relacje pomiędzy nami coraz bardziej się ochładzały. Sfinansowałem 50% kosztów wesela na około 120 osób, ale dostałem pozwolenie na zaproszenie tylko 3 osób (ja, Mama i Siostra). Poczucie sprawiedliwości u Bartka malało wraz z upływającym czasem… 

    Jako prezent ślubny ofiarowałem Młodej Parze dwutygodniowy wyjazd do Egiptu bo to podróże były tym co uważałem za najcenniejsze.

    Prawdę mówiąc, tygodniowe  podróże poślubne do Egiptu stały się wizytówką Amago bo otrzymywali je wszyscy pracownicy, którzy pobierali się  w okresie pracy w Amago. Nie wszyscy to doceniali ale my z Irenką byliśmy szczęśliwi DAJĄC taki prezent firmowy na Nową Drogę Życia każdego młodego pracownika...
----------------------------------------------------------------------------------------------------

             2010… to był bardzo intensywny i bogaty we wrażenia rok....

Komentarze