2015 Rok
"Bogactwo nie jest ulgą w kłopotach tylko zmianą kłopotów" Epikur
I przyszedł czas na kolejną wyprawę.
MEKSYK
To już 15 lat, kiedy podróżujemy w tej samej grupie przyjaciół po świecie. Jedni zaczęli w 2000 roku i doskonale pamiętają rzekę Kolorado, Tihuana i bar u Suzanne, inni dołączali do nas w miarę upływu lat. Tak czy inaczej łączy nas jedno : kochamy świat.
Za kilka tygodni będziemy mieli przyjemność podróżować po największym chyba zlepieńcu świata zbudowanym z różnorakich kawałków historii, biologii, socjologii i żeglarstwa jakim jest Meksyk. Zlepieńcu, którego spoiwem dla takich jak my, jest właśnie pasja poznawania świata. Czy wiecie bowiem, że :
- To w Meksyku, od rozłupania głowy siekierą, zginął Lew Trocki, twórca Armii Czerwonej i najbliższy współpracownik Lenina ? Dieduszka Stalin zmusił go do emigracji by wciąż niebezpiecznego skazać na tak niewybredną śmierć.
- Tequila to mocny alkohol z soku Agawy. Choć istnieją podobne alkohole wytwarzane z agawy (Mezcal) to Tequila produkowana jest TYLKO w miasteczku Tequila skąd bierze swoją nazwę.
- Nazwa Meksyku pochodzi od dwóch azteckich słów metztili czyli księżyc i xictli czyli pępek.
- Kakao uprawiane było przez Majów już od III wieku pne. W ich języku to kakau od kab - gorzki i kau – sok. Stanowiło monetę wymienną w handlu z okolicznymi plemionami. Połączone z chili, zmielone i podawane jako czekolada stanowiło afrodyzjak, który podawano królom przed ich udaniem się do haremów. Aż do 1606 roku Hiszpanie ukrywali pochodzenie kakao. Dopiero włoski żeglarz odkrył jego pochodzenie i „udostępnił” całej Europie.
- Od czasu hiszpańskich konkwistadorów, zarówno Francuzi za Napoleona III-go jak i Austriacy za cesarza Maksymiliana Habsburga, próbowali skolonizować Meksyk zanim w 1820 roku uzyskał on niepodległość.
- 15 lutego 1519 roku, konkwistador Hernan Cortez wypłynął z Kuby na czele 500 ludzi, 17 koni i 10 dział. Początkowo brany był za boga i obdarowany złotem, srebrem, kobietami, wspaniałymi strojami i mnóstwem pożywienia. Jednak wkrótce ukazał swoje prawdziwe oblicze bezwzględnego najeźdźcy i już w 1521 roku uwięził swego dobroczyńcę, ówczesnego króla Azteków Cuauhtemaca i podporządkował cały kraj, ogniem i mieczem nawracając „niewiernych” na dobrych Katolików. Wystarczyło 20 lat nawracania i objawienie Matki Boskiej z Gwadelupy by praktycznie cały naród „gremialnie” wyrzekł się swoich korzeni i swojej wiary. Dziś w Meksyku jest 96% katolików i tylko 4% innowierców.
- Na świecie opisano 1650 gatunków kaktusów z czego najwięcej (ok. 300) i najbardziej różnorodnych jest na pustyni SONORA w Meksyku.
- Jacques Cousteau nazwał Morze Corteza (Zatokę Kalifornijską) „akwarium świata” ze względu na 850 gatunków mieszkającej tu fauny morskiej. Możemy tu zobaczyć (oprócz złowionych ryb) wieloryby szare, delfiny, płaszczki giganty, lwy morskie i tysiące wielokolorowych ryb tutejszych raf koralowych.
To jest jednak trzeci lub nawet czwarty świat, o czym przekonałem się organizując tę wyprawę i będąc w kontakcie internetowym z wieloma Meksykanami. Nie oczekujcie więc wygody i komfortu. Wybaczcie organizatorowi błędy w komunikacji i w konsekwencji ewentualne spanie w „przydrożnym rowie” lub w samochodzie. Oczekujcie w zamian ZLEPIEŃCA RÓŻNOŚCI, którym fascynujemy się wszyscy przy każdej wyprawie i wielu na pewno pozytywnych wrażeń…
Okres wyjazdu : 11.11.2015 – 06.12.2015
Samochód : CHEVROLET AVEO
Jacht : LAGOON 440
Opis trasy (ok. 3 600 km / ok. 320 MM ) :
MEKSYK. Zatrzymamy się w hotelu Gran Hotel leżący w sercu miasta przy Placu Zocalo, dziś Plaza de la Constitucion. Na początek trudów trochę luksusu. Zwiedzimy miasto Meksyk, czyli pieszo po uliczkach wokół Plaza Zocolo, Central, Palacio Nacional (rezydencja Prezydenta Meksyku), Pałac Arcybiskupi, Templo Mayor czyli pozostałości Azteków, Catedral Metrapolitana, Dawny Ratusz, Casa de Los Azulejos, Palacio de Bellas Artes, Torre Latinoamerica (pierwszy drapacz chmur w Meksyku z lat 50-ch), Museo Franz Mayer i Palacio Postal, park Almeda (od słowa alamos – topola - posadzonych tu pod koniec XVI wieku przez wicekróla Luisa de Velasco).
Wspaniała ekipa podróżników
MEKSYK, cd… Zwiedzimy Sanktuarium Matki Boskiej z Guadelupe. W 1531 roku, a więc 10 lat po pokonaniu Azteków przez hiszpańskich konkwistadorów, na wzgórzu zwanym Villa de Guadelupa, miejscowemu Indianinowi, Juanowi Diego, aż 4 razy ukazała się Matka Boska. Kiedy Juan zgłosił to Biskupowi a ten zapytał o dowód, Matka Boska obsypała wzgórze Guadelupa różami. Juan zebrał je w swoją tunikę, a kiedy doszedł do biskupa zamiast róż na tunice pozostała odciśnięta postać Matki Boskiej. Prawdziwym jednak cudem nazwać można fakt, iż zapoczątkowało to masowe „nawracanie” się Azteków na wiarę Białych... Dziś owa tunika to relikwia, a Matka Boska z Gwadelupy to przedmiot czci milionów Katolików. Każde meksykańskie dziecko wie o matce Boskiej z Gwadelupy a miejsce to odwiedzane jest przez ok. 20 mln wiernych rocznie. Znamy Częstochowę, Lourd, Medjugorie i Fatimę – poznamy też wzgórze Villa de Guadelupe.
Gwadelupa - dzielnica Meksyku
Wszędobylscy i wspaniali Maraci
Piramida Nisz
Wódka z robakiem
MITLA – a po drodze :
- Santa Maria et Tule gdzie obok małego kościółka rośnie najstarsze i największe drzewo świata,
– cypryśnik meksykański (Arbol de Tule) liczący 2000 lat, wysoki na 40 m i o średnicy 42,5 m, mogący pod swymi konarami schronić ok. 500 osób,
- Tlacochahuaya, mała wioska z urokliwym ryneczkiem gdzie tamtejszy klasztor i kościół dominikański powstały na miejscu prehiszpańskiej świątyni, której budulec po jej zburzeniu wykorzystano do budowy chrześcijańskich obiektów sakralnych... (KLASYKA),
- Tlacolula, gdzie w małej wiosce odbywają się największe targowiska z wszędobylskimi kobietami w kraciastych spódnicach i tradycyjnych opaskach na głowach,
- Mitla, gdzie zwiedzimy prehiszpańskie „miasto zmarłych” z geometrycznymi mozaikami nie mającymi sobie równych w całym Meksyku….. lub zwiedzimy Monte Albian, które jako Zapotecka stolica prosperowała przez 12 wieków od 500 r pne do ok. 800 rok naszej ery. Miasto założone prawdopodobnie przez Olmeków wyróżnia się szczytem inżynierskich umiejętności ścięcia wierzchołka góry i wybudowania tam miejsca głównych obrzędów religijnych. Ówcześni architekci wybudowali systemy irygacyjne oparte na cysternach na deszczówkę. Rozkwitał handel miejscowy i zagraniczny. Pod gołym niebem, na wielu straganach sprzedawano nefrytowe paciorki, przybory kamienne, minerały, barwniki i produkty okolicznych wsi. Około 800 roku Zapotekowie opuścili to miasto z nieznanych powodów.
Fascynująca historia prekolumbijskich cywilizacji
Pałac Inkwizytorów i więzienie dla Niewiernych
Lokalna knajpa na szlaku naszej samochodowej podróży
Legenda mówi o tragicznej śmierci dwojga kochanków całujących się tu z przeciwległych balkonów. Balkony nie wytrzymały wychylenia „harcowników”, urwały się i rozbiły o kamienistą jezdnię wraz z kochankami. Zobaczymy świetność budynków wokół Plaza de la Paz i posłuchamy callejoneadas, czyli wszędobylskich muzyków i bajarzy skoncentrowanych na placu Zocalo.
Hotel w klasztorze
Wiele westernów tu nakręcono
Wśród Indian Tarahumara
Lokalny grajek
Street food, które cenimy..
...i z samochodów przenosimy się do pociągu Chepe.
Zatokę Kalifornijską/Morze Corteza, Jacques Cousteau nazwał akwarium świata. A okolicę tę, Hiszpanie penetrowali już pod koniec XVI wieku by dopiero w 1720 roku założyć tu (Jezuici) pierwszą misję katolicką… PECH – przywleczona przez nich ospa zabiła wszystkich nawracanych i dopiero po 30-tu latach Hiszpanie wrócili tu ponownie. Dobrze byłoby zwiedzić muzeum Historii Naturalnej i Muzeum Wielorybów. Wielorybów, które mam nadzieję spotkamy na naszej morskiej wędrówce. I tu znalazłem dwie ciekawostki :
1. Perły : Hernan Cortez, wierząc legendzie o niezależnych ognistych kobietach mieszkających gdzieś na zachodzie, stanął na czele wyprawy na Półwysep Kalifornijski. Zamiast takowych kobiet znalazł jedne z najcenniejszych, białe, różowe i czarne perły, głównie w okolicach wyspy Esprito Santo, gdzie i my spędzimy dwie noce. Podobno tamtejsze perłopławy zaginęły w tajemniczy sposób, ale może warto raz jeszcze spenetrować „perłonośne” dna ?
2. Wieloryby : każdego roku, właśnie w listopadzie, tysiące wielorybów szarych dopływa do wybrzeży Kalifornii Dolnej i Zatoki Kalifornijskiej, po przepłynięciu prawie 8000 km z zimnych, kanadyjskich wód. Powód – ciepłe, bezpieczne i pełne planktonu wody zatoki sprzyjają miłosnym igraszkom i narodzinom potomstwa. Do zimnych kanadyjski wód odpływają w marcu… Mamy więc duże szanse by spotkać je na naszej morskiej wędrówce. Wieloryby Szare osiągają wielkość do 15 m długości, a więc więcej niż długość naszego katamaranu, ważą około 30 ton i z ufnością niemowląt podpływają do jednostek pływających, pozwalając nawet głaskać się po ich olbrzymich pyszczkach. Może być ciekawie…
Wspaniała załoga
Płyniemy, choć piździ jak na dworcu w Kielcach
A na brzegu...
Zapraszam...
Już gdzieś ich widziałem...
Zdobyczne małże
AQUA VERDE. Około 13h00 zatrzymamy się na obiad przy maleńkiej wysepce Roca Solitaria, pokrytej białym Guano i wystającej z wody na 30 m, gdzie czeka nas również excellent snorkeling and divivg (czwarty, interesujący ”diving site” na trasie naszego rejsu). Milę dalej, zakotwiczymy na całą noc. Aqua Verde to mała wioska w zatoce o turkusowej wodzie, białych plażach i wspaniałych otaczających górach Sierra de la Giganta. Stąd, piaszczystym traktem, już „tylko” 50 km do głównej, drogi Mexico Highway 1. Bahia Aqua Verde to bardzo popularne kotwicowisko na dzień, tydzień a nawet cały miesiąc. Wonderfull hiking, fishing, snorkeling and diving a w dodatku świeży kozi ser prosto z wiejskich zagród, to niezapomniane wrażenia na kończący się powoli rejs po Morzu Korteza.
LA PAZ – kolacja, wieczór podsumowujący.
Post Factum :
Miedziany Wąwóz to MUST a Oxaca powaliła nas historią kukurydzy. Dowiedzieliśmy się, że to właśnie tu, dzięki niewielkiej odległości do wysokich gór, często wulkanów, Aztekowie wyhodowali kilkadziesiąt gatunków kukurydzy, bowiem każdy z tych gatunków rozwijał się lepiej na innej wysokości. To była pierwsza na świecie inżynieria genetyczna.
Morze Korteza, na które tak oczekiwaliśmy, przywitało nas nieprzyjaźnie. Przez cały okres żeglowania mieliśmy silny wiatr dochodzący do 35 węzłów, w związku z czym musiałem zmodyfikować nasz program i przeczekać kilka dni w jednej, ciekawej skądinąd, zatoczce.
Pozytywnie natomiast zaskoczyła nas marina w La Paz… To nie był ani czwarty, ani trzeci, ani drugi, ani nawet pierwszy świat. To była oaza na najwyższym spotkanym do tej pory poziomie, pod względem porządku, dekoracji, restauracji, jedzenia i obsługi. To jak Monte Carlo w oceanie biedy. A na koniec poemat Irenki:
Admirał przemyślał kolejną wyprawę, do Meksyku tym razem na dobrą zabawę.
Bosman swą Małgosię zabrać postanawia, gdyż w języku Hiszpan z każdym porozmawia.
Luzikowa z dyżuru nocnego wróciła, do swego Luzika maila wypuściła.
Drogi mój Luziczku tym razem posłuchaj, kup dużo tekili, do Meksyku ruszaj.
Marylcia, co to bliskim ich sąsiadem, decyzję podjęła, że pójdzie ich śladem.
Żeby w tym Meksyku nigdzie nie zginęła, dla pewności siebie, zięcia z sobą wzięła.
Gdy brzuszek ją bolał, zły nastrój się wprosił, zięć kochany do łóżka herbatkę jej nosił.
Po bezdrożach Meksyku Nissan’y pędziły, w nich wzburzone mózgi dyskusje rodziły.
Gdzie stanąć, gdzie skręcić problemem się stało, dwóm Markom się zawsze lepiej wydawało,
Reszta podróżników do świętych chadzała, wznosząc wzrok do góry o zgodę błagała.
Demokracja w gronie jednak nie powstała, najlepszym rozjemcą tekila została.
Sól na rączkę, łyk płynu i pyszna limonka, w rytm lokalnej muzy do samego dzionka.
Potem cała grupa chęcią zbytków gnana, pod „ścianami” stała do samego rana.
Tylko Pan Admirał nic nie chciał od ściany, groszem od wspólników był obdarowany.
PIEŚŃ PODRÓŻNIKÓW.
Raz Bosman z Peterem jechali rowerem i rower się wykrochmalił,
I Bosman Petera wyrzucił z rowerka a Peter mu w nos przywalił…
Aaa, ja, ja, jaj… Kto handluje ten żyje... Jak sprzedam koparkę, wiertnicę, głębiarkę,
Tekili się też napiję……
Admirał z Luzikiem jechali busikiem i busik wziął skręt na lewo,
Admirał Luzika wypychał z busika aż busik wpadł wprost na drzewo.
Aaa, ja, ja, jaj………
Kapitanowa Irenka
-------------------------------------------------------------------------------------
A potem były już tylko zimowe wakacje w Irmie z Ulą, jej mamą i moimi wnuczkami, Julią i Emilią. Byli też Krzysio i Karola, bo lubili bawić się z Julką i Emilką. Zdrowa mentalność niewinnych dzieci widzących świat w kolorach dobra i zła ma się jednak nijak do szarych kolorów ich opiekunów. Dzieci nie znają pojęcia intryg i podskórnej chciwości. To były wakacje, nasączone niechęcią Uli i jej mamy do Karoli, Krzysia i do Irenki. Nie polubiłem tego i nie akceptowałem suflowanych mi do ucha sugestii o tym... KTO jest "prawdziwą rodziną" a kto nie jest… Zbliżał się koniec znajomości z moją niedoszłą synową Ulą i kolejne rozdarcie w „mojej” rodzinie. Ostatnie… Na moim koncie, pojawiło się kilku, nie wiadomo dlaczego, zdeterminowanych wrogów.
Korneliusz Tacyt, historyk rzymski, w początkach naszej ery, słusznie powiedział :
W naturze człowieka leży nienawiść do tych, którym wyrządziło się krzywdę.
Aż dziw, że ta niechęć teoretycznie najbliższych mi osób, kumulowała się właśnie w momencie, kiedy zasługiwałem na pomoc, na psychiczne wsparcie, na słowa otuchy, bo Spółka, która dzięki mojej wielkoduszności i mojej ciężkiej pracy tak wiele wszystkim im dawała, była w złym stanie, a mnie zżerał stres...
Trudno... karawana toczyła się dalej…
Komentarze