2017/2 - MALEDIWY

 

                                                                                                        2017 Rok


 "Najważniejsza rzecz na świecie to umieć być sobą"                                                                                                                                Michel de Montaigne

 

A potem był samolotowy skok na słynne Malediwy, wszak to już bardzo blisko. Międzylądowanie na Sri Lance, byłym angielskim Cejlonie skąd pochodzi dobra i znana herbata. 

 

MALEDIWY.

Długo czekałem na tę chwilę. Niedostępne ze względu na trudne warunki nawigacji, wszędobylskie rafy koralowe, duże pływy i okrągłe atole (a więc brak chroniących przed ewentualnym wiatrem zatoczek), praktycznie były nie do “zdobycia” dla takich jak ja amatorów. Jachty w tym przepięknym akwenie można było wynająć TYLKO z lokalnym sternikiem, którego koszt wynosi od 200 do 500 EURO dziennie w zależności od wielkości jachtu….

Raz, że nie lubimy pływać z obcymi, a dwa, że to o wiele przekraczałoby nasz budżet urlopowy. I nagle… Otrzymałem informację z jednej ze znanych firm czarterujących jachty na całym świecie WINDWARD ISLANDS : Marek - możesz wynająć bez lokalnego sternika jeśli masz dobre CV żeglarskie i patent, który zaakceptują władze Malediwów… MAM.

Sprawdzanie referencji i papierów trwało kilka tygodni i JEST. Mam pozwolenie. Ruszamy na Malediwy, które w małym gronie poprzedzimy wyprawą do Indii. Rzuciłem się do książek i przewodników czego rezultat przekazuję poniżej.

Waleria i Małgonia 

Położone na 90 000 km2 państwo Malediwy to w 99,9% Ocean Indyjski. Pozostałe 300 km2 (mniej niż Kraków) to 1190 wysp z czego tylko 202 zamieszkane są przez około 400 tys. mieszkańców. Do tej mozaiki należy dodać niezliczoną ilość łach białego piachu, które nie posiadając roślinności nie zalicza się do wysp. Puzzle dopełnia około 100 hoteli-resortów, (głównie chat na wodzie) zamieszkanych przez około 15 000 turystów dowożonych głównie samolotami wodnymi. Wszystko osadzone jest na 26 atolach koralowych narosłych na podmorskim łańcuchu wulkanicznym, ciągnącym się przez 820 km z północy na południe i 120 km ze wschodu na zachód. Najwyższy szczyt na Malediwach to 2 m npm. Biorąc pod uwagę ocieplający klimat, przewiduje się, że do końca XXI wieku Malediwy znikną z mapy świata. Musimy się więc spieszyć....

Głębokość morza w atolach to średnio 40 m ale już tuż na zewnątrz szybko spada do 2500-4000 metrów. Dno morza w atolach jest płaskie i piaszczyste. W zależności od głębokości, to białe dno połączone z warstwą przeźroczystej, mocno zmineralizowanej wody, tworzy wspaniałą paletę niebieskości od bladego błękitu po atrament. Przeźroczysta woda o temperaturze 28-29 stopni, idealna jest dla morskiego, kolorowego życia a więc także do głębokiego i płytkiego nurkowania. Widoczność pod wodą sięga aż 40-tu metrów.

Stolicą Malediwów jest Male o powierzchni około 5,8 km2, gdzie mieszka ok. 130000 mieszkańców (około 32%). Szybko zwiedzimy to miasteczko wliczając Muzeum Narodowe i kolorowy targ. Z ciekawostek podam, że nazwa Male powstała od dwóch słów Maa (duży) i Le (krwawy). To bowiem tu pierwsi mieszkańcy preparowali złowione tuńczyki barwiąc przybrzeżne wody krwistym kolorem. Malediwy zaś to „ISLANDS OF MALE” jak nazywali autochtoni ten archipelag.

Gospodarka Malediwów oparta jest głównie na turystyce i rybołówstwie (głównie tuńczyk). Rolnictwo, to uprawa palmy kokosowej, drzewa chlebowego i bananów. Przemysł jest bardzo słabo rozwinięty.

Oficjalną i jedyną religią na Malediwach jest Islam. Zgonie z konstytucją wszyscy obywatele MUSZĄ być muzułmanami-sunnitami. Istnieją więc podstawy prawne do prześladowania nie-muzułmanów i byłych muzułmanów, którzy mieszkają w kraju i których jest zaledwie około 5000. Na Malediwach samo posiadanie Biblii jest zabronione prawem. W 1998 roku wydalono kilku cudzoziemców podejrzanych o działalność kaznodziejską, a niektórych miejscowych chrześcijan aresztowano. Chrześcijańska działalność misyjna w tym kraju jest zabroniona. Obywatele Malediwów, którzy zostali chrześcijanami tracą obywatelstwo. Zabroniony jest wwóz na teren kraju przedmiotów innego obrządku religijnego niż islam. Nie prowokujmy więc lokalesów krzyżykami…wszak „in Rome do as the Romans do”.

Istnieje bardzo mało udokumentowanych faktów z życia tego niezależnego, dumnego, pokojowego i wyizolowanego na dalekich wyspach, narodu. Zwłaszcza sprzed 1153 roku, kiedy to „nawrócili” się na Islam. Swoją drogą podróżując po świecie ileż to razy spotykaliśmy różne narody świata „nawrócone” na „właściwą” wiarę…. W końcu, która z nich jest WŁAŚCIWA ?? Ale do rzeczy….

Pierwsze ślady zamieszkania tych wysp przez przybyszów ze Sri Lanki sięgają około 2000 roku przed Chrystusem, kiedy znane były jako handlowy przystanek dla żeglarzy/kupców zarówno Egipcjan i Rzymian jak też Hindusów i mieszkańców Mezopotamii.

Około 500 roku przed Chrystusem, ówczesny Redin (stara nazwa Malediwów) zostaje przekonany do Buddyzmu przez mnichów ze Sri Lanki i przez około (aż !) 1600 lat religia ta jest oficjalną religią, jakże trudną do przełknięcia dla coraz częściej podróżujących tu arabskich kupców. To właśnie oni nazywając Malediwy Dibajat nazywali je jednocześnie MONEY ISLAND ze względu na olbrzymie ilości małych muszli, które służyły w ówczesnym świecie za monety a dziś są symbolem Malediwów. Swoją drogą musiał to być dla Arabów wspaniały kraj, gdzie pieniądze nie rosły co prawda na drzewach, ale można je było zagarniać łopatami na plaży.

I tak przyszedł 1153 rok. Zgodnie z istniejącą legendą, najładniejsze dziewice tych wspaniałych wysp, zamykane i zabijane były w świątyniach, bo ich życie poświęcano Rannamaari’emu - demonowi morza. Pewien północno-afrykański Arab o nazwisku Abu Al Barakat, zasiadł któregoś dnia w miejscu tych krwawych obrządków i czytając Świętą Księgę Koranu „wypędził” demona na zawsze. Ówczesny, wdzięczny Malediwski król, przyjął natychmiast Islam i nakazał przejście na Islam wszystkim mieszkańcom wysp…

„Tylko” około 500 lat później, nowi mieszkańcy planety ZIEMIA zainteresowali się tym postrzępionym skrawkiem ziemi: PORTUGALCZYCY. Zakładając pierwsze kolonie w Indiach (Goa) zatrzymywali się na Malediwach, mieli zamiar również tu się osiedlić i… jakże by inaczej kolejny raz „nawrócić” innowierców na dobrą i „właściwą” wiarę. Tym razem był to katolicyzm. Nowi przybysze posługiwali się jednak nie tyle fortelem Arabów co ogniem i mieczem miłosiernych Europejczyków. Pierwszy dekret Portugalski głosił, że „Katolicyzm albo Śmierć”. Tym razem kosa trafiła na kamień : Wybitny wódz Mohamed THAKURUFAANU, nie poddał się Portugalczykom, nie nawrócił siebie i swojego ludu i wyrzucił Portugalczyków. Dzień jego zwycięstwa obchodzony jest na Malediwach do dziś jako Dzień Niepodległości.

Wiele innych narodów biło się o te wyspy. Holendrzy, Francuzi i Brytyjczycy, ale wygrali Ci, którzy zapewnili ich mieszkańcom maksimum wolności i niezależności, czyli pragmatyczni jak zawsze Anglicy.

Po 200-tu letniej brytyjskiej „przygodzie”, od 1965 roku Malediwy są zupełnie niepodległym i zręcznie zarządzanym przez jedną rodzinę (ponad 50 już lat), „demokratycznym” krajem o nieskazitelnej muzułmańskiej moralności.

Jak na wielu tropikalnych wyspach, lądowa flora i fauna występuje na Malediwach w bardzo ograniczonej ilości. Brak żyznej gleby ogranicza życie wielu roślin i zwierząt. Najbardziej popularnym drzewem jest znany w Polsce (choć w większych rozmiarach) fikus. Dzięki elastyczności i wytrzymałości jego dojrzałych korzeni, służył on i nadal służy tubylcom do produkcji masztów i bomów w ich łodziach. Na niektórych wyspach, spotykamy banany, papaje, mango i cytryny.

W zasadzie nie spotyka się na tych wyspach ssaków. Ich brak wypełniają gady i płazy. Istnieją dwa rodzaje węży pozbawionych jednak trującego jadu. Żywią się one insektami i żabami.

Niezamieszkane łachy piachu to raj dla morskiego ptactwa. Ich duża obecność w jednym miejscu nad morską wodą świadczy o przypływającej ławicy ryb.

Główną jednak biologiczną atrakcją na Malediwach jest podwodna flora i fauna. Kolorowe i różnorodne rafy koralowe, martwe i żywe jeżowce o kolcach do 50 cm, wielokolorowe jadalne i trujące ryby to wszystko, jak odrębny, niewidoczny z powierzchni świat, przyciąga tu miliony turystów, wędkarzy i płetwonurków.

Na pewno wielu z Was stawia sobie pytanie co z rekinami. TAK, jest ich tu kilka gatunków, ale żaden nie jest niebezpieczny dla człowieka. Nawet te największe szare i wieloryby-rekiny, które nie wpływają do atoli choć teoretycznie mogące zaatakować człowieka, są na tyle usatysfakcjonowane obfitością tutejszych ryb, że nie w głowie im atakowanie ludzi. Jedyny zanotowany przypadek ataku na człowieka, miał miejsce w 1974 roku, poza atolem, kiedy płetwonurek bawił się karmiąc ręką takiego przyjemniaczka. Nie oznacza to, że nie spotkamy rekinów na naszej drodze. Małe rekinki do 50 cm długości uwielbiają bawić się w płytkich, ciepłych wodach rafowych, ale są zupełnie łagodne. Poza nimi, w atolach spotkać można białe (do 1,5 m) i szare rekiny (do 2 m), które pływają w przejściach do atoli.

Powinniśmy również spotkać niezliczoną ilość delfinów i morskich żółwi, które przypływają na białe piaszczyste wyspy znosić jajka. To oddzielna, bardzo ciekawa historia, o której kiedyś opowiem. Jak to się dzieje, że z około 1000 zniesionych jaj i wylęgłych około 800 żółwiątek, przy życiu pozostaje ich zaledwie kilkanaście ?

A parazyty i infekcje ? - komarów prawie wcale nie ma i nie musimy brać leków antymalarycznych, - nie będziemy dotykać kolorowych ryb i korali, bo mogą mieć trujący jad, - nie będziemy chodzić po koralowcach boso, - nie będziemy stąpać po płaszczkach, bo mają ogon jak sztylet z trującym jadem…

Przestraszyłem ? Nie… To wszystko wiele już razy widzieliśmy i przeżyliśmy na równikowych, egzotycznych akwenach… Łatwiej w Polsce wpaść pod samochód niż nabawić się nieszczęścia w tropikach… A o ile więcej można przeżyć, zobaczyć, poszerzyć swój kondensator świadomości i wzbogacić swój wewnętrzny świat… 

 

Okres wyjazdu : 08.04.2017 – 18.04.2017

Jacht : LEOPARD 384

Opis trasy (ok. 180 MM) : 

 

Z Małgosią - kochanym I-szym Oficerem

MALE (Malediwy). Z wielu źródeł wynika, że przemysł turystyczny na Malediwach został precyzyjnie tak przemyślany („engineered”), by w maksymalnym stopniu nie dopuścić do intersekcji pomiędzy turystami a autochtonami. By przynosząc maksimum korzyści materialnych nie narazić mieszkańców na skażenia ideami Zachodu. FIT’y (Fully Independent Travellers) są praktycznie nieistniejący (nie wiem jak nam się to udało), a zorganizowani w hotelach-resortach turyści w zasadzie „powinni” delektować się turkusowym morzem, błękitnym niebem, białym piaskiem, plażami, domkami na wodzie i rafami koralowymi, mając małe szanse na bezpośrednie kontakty z autochtonami (nie mówiąc o spędzeniu nocy poza resortem). Nie jest więc przypadkiem, że picie alkoholu jest całkowicie i oficjalnie ZABRONIONE na Malediwach. Jedynie w hotelach-resortach możemy napić się piwa, ale po cenach podobno astronomicznych. Nasza baza, „po cichu”, sprzeda nam co-nieco ale puszka piwa to 25 PLN a najtańsze wino to 200 PLN. Trudno… niech chwilowa abstynencja też wpisze się w kadr tej jakże egzotycznej wyprawy a jak nas „przyciśnie”….? Nie zbankrutujemy…

Większym jednak problemem Malediwów jest zanikanie wysp tego archipelagu na skutek podnoszenia się poziomu Oceanu Indyjskiego spowodowanego globalnym ocieplaniem. Nie bez kozery oficjalny slogan reklamowy Malediwów to : „ come and see us while we’re still here”. A prawdą jest, że warto, bowiem turyści/podróżnicy mający możliwość zobaczenia tego wspaniałego (wonderful) skrawka ziemi, odkryją pokojowo nastawioną ludność bogatą w fascynującą historię i zdolności przetrwania gdzieś „na odludziu”, na środku oceanu. Odkryją także nieprzebrane piękno atoli, plaż i koralowców, które jak zazwyczaj udało mi się odwiedzić wirtualnie zanim jeszcze postawiłem tam swoją stopę… Nasz katamaran, o egzotycznej nazwie WHITE SAND, już na nas czeka w Male.


Wspaniała załoga

Wysepka KUDA HITI to pierwsza bezludna wysepka po drodze (obiad, kąpiel).

Wysepka RASFARI. Będziemy w dużym atolu KAAFU gdzie znajduje się dużo „resort’ów”. Nie jest on więc „dziewiczy” i na pewno spotkamy na swej drodze wiele jednostek pływających.

  Znowu powiewa w egzotyku.

Wysepka MADIVARU przed wejściem do „mariny” (obiad, kąpiel).

RASDHOO. Ta główna wyspa tego atolu zwanego również Rasdhoo jest stolicą atolu North Ari Atoll. Zamieszkana przez 830 osób posiada małą szkołę, centrum medyczne, 4 meczety i sklepy z pamiątkami, do których zjeżdżają turyści z 6 okolicznych resortów. Zamieszkana od wielu wieków posiada pamiątki buddyjskie sprzed okresu islamu. To będzie nasz pierwszy kontakt z ludnością tych dalekich, małych wysp. Może znajdziemy mały sklep, wodę i lokalną knajpkę. 


Ziemski raj

Wysepka MATHIVERI. Przenosimy się do jednego z największych atoli na Malediwach o nazwie ARI. Zakotwiczymy w miejscu łach białego piachu i raf koralowych. W niewielkiej odległości od „naszej” wysepki znajdują się dwa resorty, z których Nika oferuje wspaniałą włoską kuchnię i SPA. Dlaczego by nie poddać się lokalnym masażystkom ? A może wioska o 100 mieszkańcach okaże się godniejsza naszych podniebień i znajdziemy tu lokalną kuchnię ? 

Wysepka DHINNOLHUFINOLHU (pływanie i obiad).

Wysepka HALAVELI i kolacja w resorcie, bo tyko to jest na tej małej wyspie.

Wysepka DHIGGIRI. Pływanie i obiad + może dodatkowe pływanie przy wyspach INNAFUSHI, RAIDIGGAA lub RANNALHI by zakotwiczyć przy…:

MANDHOO. Ta mała wysepka zamieszkana jest przez około 80 osób, ale ma swój meczet i całkiem schludny budynek policji – mamy nadzieję na kolację w jakiejś małej tubylczej knajpce.

Wysepka HURASDHOO. Pływanie i obiad tuż przed wejściem do docelowego „portu”. Piękna łacha białego piachu i turkusowa woda może zachęci nas do kąpieli.

Przepisowe „wyjściowe mundurki”  

DHANGETHI to wyspa zamieszkana przez 700 mieszkańców. Zwiedzimy tu centrum kulturalne, w którym zobaczymy pierwotne domy i pamiątki codziennego życia pradawnych autochtonów. Mam nadzieję, że jakaś lokalna knajpka zaserwuje nam świeże ryby i owoce morza.

Wysepka RIHIVELI, na południe od FILALHOHI. Zakotwiczymy na parę godzin by kolejny raz rozkoszować się kryształową wodą na białym piachu – obiad.

GURADHOO to największa wyspa atolu Południowy Kaafu. Zamieszkana przez 1400 mieszkańców słynna jest z faktu schronienia się tu Sułtana z Male w XVII wieku. Tutejsza ludność nastawiona na turystów z okolicznych resortów, namawia do zakupu pamiątek i serwuje chłodne napoje. A mała kolacyjka ?

Nasza "córcia" - Walercia

Wracając do „macierzy”, zatrzymamy się na rajskim kąpielisku (wysepce) FINOLHU niedaleko GULHI – potem już tylko MALE.


Post factum :

W zasadzie napisałem o Malediwach już wszystko. Tak… Są piękne i przewodniki nie mylą się. Teza o „engineered touristic buisness” jest bardzo trafna. Owszem, „przyjedź, opalaj się, korzystaj z ciepłej wody, wydawaj astronomiczne sumy” (doba w resorcie to ok. 2000 Euro a zwykły obiad ok. 200 USD) „ale nie spotykaj się z autochtonami i nie rozmawiaj z nimi. My sami wystarczająco dbamy o ich dobrobyt i właściwy światopogląd”. 

Zrozumiałem też, dlaczego tu nie czarteruje się jachtów, chyba, że… tak doświadczonym sternikom jak ja (sic !!!). Otóż tu nie ma zacisznych zatoczek a woda zagłębia się bardzo szybko w niewielkiej odległości od rajskiej wysepki - palmowego atolu. Trudno jest zakotwiczyć, bo albo jesteście za blisko i nocny wiatr jest w stanie zmienić się i wepchnąć Was na plażę, albo trochę dalej od brzegu i wasza kotwica nie sięga już dna… Coś podobnego zdarzyło mi się już na greckiej wyspie Santorini i jakoś umiałem sobie z tym poradzić… Ale uważajcie bardzo, jeżeli dane Wam będzie żeglować po tym pięknym i spokojnym skądinąd akwenie.… 



Do zobaczenia... było pięknie

Komentarze