HANDLOWIEC - Pierwsze sukcesy - List Nr. 79

 

                                                          Courcouronnes, 05.04.94                                    

 

Kochana Mamo,


A więc wygrałem przetarg na dostawę Instalacji Wstępnej Obróbki Ropy Naftowej (tzw. EPF) produkowanej przez niezbyt lojalną wobec mnie francuską firmę. To pierwsza tak poważna wygrana, która pozwoli mi na kontynuowanie mojej działalności. Jakże kosztownej działalności jak się okazuje. Ale o tym później.

Bardzo się cieszę tym sukcesem a nawet jestem dumny, bo wygrałem z amerykańską firmą Baker (Mercedes wśród producentów tego typu sprzętu) proponując bardzo dobry, jeśli nie lepszej jakości sprzęt, ale mniej znanej, francuskiej firmy. To właśnie takie wygrane dają największą satysfakcję i są jak narkotyk. Dla takich sukcesów powinno się żyć i takie sukcesy są dla mnie (ale chyba też dla wielu) paliwem do dalszego działania, bo najlepszym spełnieniem jest być Dawidem i wygrać z Goliatem… To jest chyba esencja człowieczeństwa.

Były też jednak dwie porażki. Dwie polskie firmy w Jaśle i w Pile obiecały zamówić u mnie dość duże pakiety amerykańskich części zamiennych i ostatecznie zamówili u mojej niemieckiej konkurencji. Nie wiem co było motywem ich decyzji, bo te części pochodzą z tych samych źródeł i od tych samych producentów a moja cena była niższa i moje relacje z tymi klientami wydawały się idealne. To trochę podcięło mi skrzydła. Poza tym, w znacznym stopniu zmniejszyła się ilość zapytań ofertowych w porównaniu do stycznia. Prawdopodobnie w Polsce jest teraz nieco gorzej.

W zeszłym miesiącu zapłaciłem za same telefony rachunek około 10 000 FF i w naszej kasie powiało pustką do tego stopnia, że mój bank przyblokował mi kartę kredytową. Muszę ograniczyć moją działalność zawodową, bo nawet z wysokiego zasiłku dla bezrobotnych nie da się prowadzić normalnej działalności gospodarczej, gdzie konieczne są bieżące inwestycje w podróże, paliwo, telefony, hotele, wydruki katalogów, ofert i itp….

Na szczęście odezwała się kolejna firma, tym razem z Wołomina, która poszukuje dużej wiertnicy do wierceń naftowych i gazowych. I ja jestem tu dobrym adresem. Trochę mnie martwi, że do kontaktów ze mną zatrudnili jakąś specjalistyczną firmę konsultingową od handlu zagranicznego, bo podejrzewam, że to jakieś „szemrane” towarzystwo bardziej nastawione na szpiegostwo przemysłowe niż prawdziwą pomoc dla klienta.

To spowolnienie działalności, zbyt duże wydatki, brak częstszych i stałych sukcesów, brak wielu ofert do przygotowania i brak bieżącej sprzedaży powoduje spadek mojego moralu, i entuzjazmu. Nie będąc zawsze na wysokich obrotach zaczynam się nudzić, nie mam pomysłów i nie wykazuję inicjatywy. Czasem ze spuszczoną głową siadam przy moim wspaniałym biurku, w moim pięknym gabinecie i myślę sobie jaki to musi być cholerny pech by taki facet jak ja, poukładany, metodyczny, zorganizowany, pracowity, energiczny i ambitny nie mógł ruszyć „z kopyta” tylko buksuje jak Land Rover w afrykańskim piachu lub błocie. Przeglądam stare listy, które posyłałem 10 lat temu z prośbą o jakąkolwiek pracę. Czytam i znów bezwstydnie sam siebie podziwiam. Przecież te listy były ręcznie pisane, nieczytelne, nie do końca zrozumiałe i było tam więcej błędów niż liter. A jednak zarówno Samega jak i Burgeap zareagowali na nie pozytywnie. Nie może być inaczej teraz, kiedy oferty i listy przewodnie napisane są poprawną francuszczyzną lub nie najgorszą angielszczyzną i to nie ręcznie tylko na komputerze marki Apple. O ileż więcej posiadam umiejętności, wiedzy i doświadczenia, ale też i wymagania są zupełnie inne. Spoglądam też coraz częściej, tak na razie z ciekawości, na oferty pracy. A może trzeba będzie zacząć odpowiadać?  Wszak mój zasiłek dla bezrobotnych zmniejszy się o 20% już w listopadzie.

Póki co będę walczył o wiertnicę dla Wołomina. Francuska firma Geoserwis i holenderska firma SMFI, zaproponowali mi przedstawicielstwo na Polskę, ale na razie nie chcę się z nimi wiązać, bo rynek na ich produkty jest niewielki. Mogli by być jako dodatkowi dostawcy a ja potrzebuję jednego podstawowego, głównego dostawcę co zapewni bieżące funkcjonowanie firmy, którą chciałbym założyć.

Z innej beczki: załatwiłem Wam w końcu wyjazd z Halinką do Tunezji. Cieszę się bardzo, bo chcę by Halinka też wyjechała i odpoczęła nieco od tej naszej niepewności. Znosi to niby dzielnie, ale wiem, że się denerwuje wewnętrznie i brak stabilizacji z pewnością daje się jej we znaki.

U nas jest już wiosna. Forsycja przekwitła, róże podciąłem, nawiozłem opryskałem i wyplewiłem. Rabatki wyrównałem i żywopłot poprawiłem a ten od ścieżki do lasu nieco poszerzyłem. Przy drzwiach garażowych od strony lasu posadziłem lawendę i coś w rodzaju bluszczu. Zasłoni to co nieco tę przestrzeń, przez którą wchodziły psy wracając z lasu, ze spaceru, z brudnymi łapami na nasz marmurowy, nieskazitelnie biały podjazd garażowy.

 


 
                                                       Moje róże

U chłopaków wszystko OK. Kubę przekwalifikowano do klasy „S” („scientifique”) czyli dla najlepszych uczniów. To jest ostatnie przetasowanie przed maturą. Swoją drogą, jak pisze słowo „matura”… to niemożliwym wydaje mi się, że moje dzieci są już w tym wieku. Przecież jeszcze wczoraj staliście z Tatą pod drzwiami mojej klasy maturalnej w Chrzanowie, kiedy jako ostatni zdawałem maturę ustną z historii już po godzinie 16h00. Słyszeliście przez drzwi moje opowieści o niemieckiej inwazji na Bałkany.  Pamiętam Wasze dumne, szczęśliwe, choć zapłakane ze wzruszenia oczy, kiedy wyszedłem na korytarz… Dobry byłem podobno z historii, ale też zawsze ją lubiłem.

To zaś co robi Bartek z komputerem to przechodzi ludzkie pojęcie. Ten gość ma już chyba wiedzę komputerową starego faceta, może nawet inżyniera a my to kompletni ignoranci. Rozmowa z nim na te tematy to jak rozmowa głuchego z niemową.

I to już wszystko Kochana Mamo, trzymaj za mnie dalej kciuki choć nie mam pojęcia czy mogę Cię jeszcze o to prosić, bo jak sama widzisz trwa to już nieco przydługawo (sic !!!)

 

Całuje mocno

                                                                                                                             Marek


Komentarze