AFRYKA - Ange Marie - List Nr. 56

                                                                                   Ouagadougou,  29.01.1989


Kochana Mamo,


            Tym listem zakończę serię listów noworocznych, których wraz ze zdjęciami posłałem do Ciebie już cztery. Mam nadzieję, że wszystkie doszły.

             Za parę dni lecę ponownie na Wybrzeże Kości Słoniowej, a za niecałe 2 miesiące wracam do Paryża. Tak jak pisałem wcześniej, święta spędziliśmy w hotelowej restauracji a Sylwestra w Restauracji u Zakonnic. Super knajpa prowadzona przez zakonnice z pysznym jedzeniem. Po raz pierwszy jedliśmy żabie udka, których smak podobny jest do miękkiego mięsa młodego kurczaczka. O północy, zaraz po toaście, zakonnice wykonały taniec pomiędzy stolikami podobny do naszego „jedzie pociąg z daleka”… Miły i spokojny Sylwester…

 

                     

                            Sylwestrowy "pociąg" w wykonaniu zakonnic
 

            Potem pojechaliśmy w okolicę miasta Bobo-Dioulasso by zobaczyć plantację trzciny cukrowej i hipopotamy w tutejszym jeziorze. 

 


                                                     Hipopotamy...

            To były jak zwykle wspaniałe, beztroskie chwile, kiedy byliśmy we czworo na jakże innej ziemi, jakże innym kontynencie i w jakże zupełnie innej kulturze… 

 


                                     Rybak w swej ręcznie dłubanej pirodze

        Pobyt w Burkinie Faso był na pewno wspaniałym doświadczeniem i nauką pokory i tolerancji dla wchodzących w życie chłopczyków.

 


                                         Tradycyjna "gliniana" wieś        

             Z innych tematów. Piszesz, że wyczuwasz w moich listach tęsknotę za Polską. Powiem tak : różnie to bywa. Owszem, mam ochotę powiedzieć moim Polakom : „Przechodniu powiedz Polsce, że żyję wierny jej ideałom i ku jej chwale” i dużo bym rzeczywiście chciał dla niej zrobić. Ale czy Ona naprawdę mnie potrzebuje ??  Na pewno nie jest to tęsknota na tyle mocna bym chciał wrócić do tamtego  systemu. Do Polski tak… ale na pewno europejskiej, wolnorynkowej i niepodległej. Ale NIGDY tej skostniałej, zamordystycznej, tzw. socjalistycznej, która z socjalizmu bierze tylko nazwę a doprawdy jest dyktaturą. Może jednak nadejdzie taki czas… Może jednak nadejdą demokratyczne zmiany, na które tak czekał mój Tato, Witek, Ty, Staszek i całe Wasze i nasze pokolenie.

            Póki co, za mało czasu upłynęło bym zapomniał jak komunistyczna władza dwa razy pozbawiała mnie możliwości, kiedy chciałem ciężko pracować. Miałem propozycję na Z-cę Dyrektora Urzędu Wojewódzkiego w Tarnobrzegu, ale… moje „korzenie były niepewne”, czytaj Dziadek w Katyniu, Tata w WIN’ie a ja bezpartyjny…. pomimo, iż byłem „z klucza” wytypowany przez Stronnictwo Demokratyczne na to jedyne przyznane im stanowisko. Wiele razy mówiono mi : -  Niech pan przyjdzie do nas, jest pan młody i zdolny, zrobi pan karierę, potrzebujemy takich jak pan.  - Gdzie mam niby przyjść ? - Nooo, na egzekutywę… Feeee, sprzedać się ?   Nie kochani,… to nie ja  !!!!!

            Pamiętam jak prosiłem o pożyczkę dla „młodych małżeństw”…. Proste, bardzo oczywiste ale jest jeden warunek : musi być opinia organizacji młodzieżowej… Jakiej organizacji ? Jest jedna jedyna : ZMS… Pytam więc czy to jest dla „młodych małżeństw” czy „młodych zetemesowców” ? „- Ale to tylko formalność. Zapisze się Pan, my podpiszemy wniosek i ma Pan pożyczkę a potem nie musi Pan przychodzić na zebrania”… Nieee… I ja mam tarzać się w tym błocie ?  Nie, Kochana Mamo, wolę harować dla Francuzów i Niemców, Przynajmniej tu jest normalnie, bo jak pisałem DAJESZ (pracę) - BIERZESZ (forsę) bez względu czyś katolik, muzułmanin, ateista, komunista, faszysta czy nie wiadomo kto jeszcze. Praca jest wartością, za którą mi płacą a nie za przekonania czy religijną przynależność.

            Kolejna sprawa to Polacy, których tu, w Ouagadougu, spotkałem. To profesorowie biologii i zoologii z Uniwersytetu w Poznaniu, którzy po zakończeniu kontraktu w Algierii z Polserwisem, przyjechali na kilka dni urlopu zobaczyć Czarną Afrykę. Byli więc w Togo, teraz są 5 dni w Burkina Faso i wracają do Polski. Bardzo sympatyczni, ale jak zwykle sieroty niesamowite i bez pieniędzy.

            Zrobię Ci małe porównanie. Za tę samą pracę, afrykański inżynier (i inżynier w Polsce) zarabia ok. 100 $ na miesiąc. Polski inżynier płacony przez Polserwis na kontrakcie za granicą zarabia ok. 1 000 $. Polak traktowany jak Europejczyk (ja) zarabia ok. 10 000 $ a zatrudniająca ich firma, tą ich pracę, sprzedaje za około 20 000 $. Mam cenniki, bo sam przygotowuję oferty… Pomijam "uczciwość" socjalistycznych pracodawaców, ale jeżeli mój hotel kosztuje 100 $ za noc to nie dziwota, że „moi” profesorowie śpią w lokalnych, brudnych, bez klimatyzacji murzyńskich hotelach.

            Dodatkowo, nie mają środka lokomocji (samochodu). Tak więc, ich „zwiedzanie” to włóczenie się po tym brudnym mieście, co nie należy do przyjemności. W Afryce, Biali poruszają się TYLKO samochodami, chyba że są z „wysoko rozwiniętych krajów socjalistycznych” takich jak Polska i wtedy „lubią” chodzić pieszo (sic !!!). Nic więc dziwnego, że Panie profesorki z ich 5-cio osobowego towarzystwa, miały dość już 5 godzin po przyjeździe do tego miasta. Aby odmienić im ryż i konserwy z Polski, przyrządzane na kuchence elektrycznej przytarganej w bagażu z Ojczyzny, zaprosiłem ich do hotelowej restauracji. Potem większość czasu spędzali już w moim hotelu, kąpiąc się w moim pokoju i zażywając słońca w basenie jako moi goście. Po czterech dniach nie wiedzieli, jak mi dziękować tak bardzo byli wdzięczni… Poprosiłem ich o posłanie Ci listu… zobaczymy czy będzie tak jak ze Zbysiem w Czadzie.

            I na koniec ponownie „pikantna” opowieść. Otóż zaprzyjaźniłem się z Belgiem Philip’em, w moim wieku, który mieszkał w tym samym hotelu. Graliśmy razem w tenisa od 6 do 7- ej po czym przepływali 4 razy długość basenu (ok. 200 m), jedli razem śniadanie i rozchodzili się do pracy. Wczoraj ostatecznie Philip wyjechał do Belgii. Dziś rano około 8h00 pukanie do drzwi. - Kto tam ? - Tu Ange-Marie, dziewczyna Philipa (?!?). Otwieram – w drzwiach stoi około 18-to letnia, długonoga piękność. - O co chodzi ? - Philip przekazał, że zostawia mnie Panu jako prezent pożegnalny. Teraz mogę być Pana towarzyszką ….. To są jaja !!… Jak długo będę jeszcze tak się bronił i jak długo nie będzie mi się mieściło w głowie, że można w ciągu 12-tu godzin przejść z jednego do drugiego łóżka w ramiona dwóch różnych facetów ????

            Na razie wciąż jeszcze wolę pisanie listów do Ciebie i czytanie kolejnego Łysiaka ale czy mogę długo jeszcze tak się bronić ???

 

I to już tyle Kochana Mamo,

 

Ściskam Cię mocno i do następnego razu…

 

 

                                                                                                          Marek

 

  

 

 

 


 

Komentarze