PARYŻ - Podsmowanie Beninu - List Nr. 49

 

                                                                         Rosny Sous Bois  30.05.1988

Kochana Mamo,

            A więc ponownie jestem w domu. Po powrocie do Paryża napisałem w biurze Burgeap sprawozdanie z projektu wykonania 300-tu studni w Beninie. Przyznam, że było to dla mnie bardzo trudne. Benińskie warstwy wodonośne są o wiele bardziej skomplikowane niż w Czadzie w związku z czym brakowało mi i wiedzy, i słownictwa francuskiego. Czasami byłem załamany i prawdę mówiąc skończyłem to tylko dzięki pomocy kolegi – technika hydrogeologa. Wstyd dla inżyniera, ale tym razem to ja, tak jak moi villageois w Czadzie, uśmiechałem się debilowato, udając moje braki językowe by przykryć moje braki edukacyjne… „Nie chciało się nosić teczki, trzeba nosić woreczki”, jak powiedziałby Karol…

        Ale udało się… Benin skończony i czekam na kolejny projekt, który podpisze Burgeap. Fajnie było przez dwa tygodnie dojeżdżać do biura Burgeap w Paryżu. Fajnie było mieć swoje biurko, fajnie było „udawać” inżyniera zatrudnionego na stałe. Niestety to jeszcze nie dla mnie. Pracuję wtedy, kiedy Burgeap ma podpisaną umowę w jakimś z afrykańskich krajów. Nie ma umowy to i ja nie pracuję. Nie jestem bowiem zatrudniony na stałe w tej firmie i to trochę zaczyna mnie martwić, bo po pierwsze kiedyś muszę znaleźć stałe i regularne zatrudnienie, a po drugie, będę musiał kiedyś „oderwać się” od Afryki, bo na zawsze przylgnie do mnie łatka HYDROGEOLOG AFRYKI… Tak więc czekam co będzie dalej (Czad, Benin, ONZ ?), a póki co mam co najmniej 3 miesiące wakacji.  Wakacji nie wakacji, bo nie usiądę na laurach i będę szukał nowych, innych wyzwań i nowych możliwości… Nie zaszkodzi próbować.

            W Czadzie poznałem niejakiego Jean-Jacques Previo, który posiada firmę handlową (nota bene tuż koło Pigallu na Rue Blanche) i dostarcza najróżniejsze francuskie towary dla Czarnych Administracji różnych, francuskojęzycznych, afrykańskich państw. Namawiał mnie bym do niego przyszedł do pracy, bo podobno jestem urodzonym handlowcem, cokolwiek by to oznaczało. Zaproponował mi 6 000 FF + 5% prowizji od sprzedaży, bo w tym zawodzie zarobki są ruchome i zależą od  sukcesu. Wiem, że na początku byłoby bardzo, bardzo trudno… wiem, wiem… W Burgeap mam stałe 26 000 FF (a mam mieć więcej), ale nie mogę nie brać pod uwagę tej propozycji. Choć to nie jest prawdopodobne by Burgeap nie podpisał kolejnego kontraktu, to muszę jednak mieć oczy szeroko otwarte. Oczywiście poziom życia znacznie by nam się obniżył, ale wierzę, że to byłby przejściowy trend. Fakt, że chciałoby się jeszcze pojechać do Afryki, bo tam życie jest lekkie, łatwe i sowicie wynagradzanie, ale nie można zapominać, że kiedyś musi to się skończyć.         

                Jak na razie, nie ma więc mowy o kupnie domu ani własnego mieszkania, chociaż stać nas już na to. Zamienimy tylko „meble” w salonie a przechodząc przez klatkę schodową naszego „robociarsko-emigracyjnego” bloku, będziemy zamykać oczy i nosy by nie widzieć brudu, „pięknych” ściennych malowideł i nie wąchać moczu.

                Tak więc, mając czas, rozglądam się cały czas i jestem czujny. Halinka z chłopakami wyjeżdża do Normandii, nad morze, w lipcu a w sierpniu jedzie do Polski. Będę więc całe lato sam i czegoś  (nie wiem jeszcze czego) poszukiwał.

I to tyle tej krótkiej wiadomości,

Ściskam i całuję

                                                                                                                      Marek

Komentarze