EMIGRACJA - Hydrogeolog - List Nr. 25

 

                                                                        Rosny Sous Bois, 11.04.86                                                                                                                                

Kochana Mamo,

 

            Dziękujemy Ci za dwa ostatnie duże listy. Jak na razie nie miałem ani czasu, ani głowy na odpisywanie.

            Jak Kubuś informował Cię w swoim pięknym liście, wiosny obfitują w afrykańskie propozycje. Tym razem to Czad lub Gwinea. Stanowisko Inżyniera Hydrogeologa, a więc idealnie moja geologiczna specjalizacja – Chef du Projet a więc Szef Projektu zaopatrzenia murzyńskich wsi w wodę pitną. Mówiąc inaczej – Inspektor Nadzoru poszukiwań, wierceń i budowy studni wierconych w środkowej Afryce. Głównie w małych wioskach a więc takich jakie widziałem na fotografiach : step i półpustynia z usianymi wioskami  o okrągłych trzcinowych chatach, o których tak rozczytywałem się w książkach Arkadego Fiedlera.

 

            A więc tak wygląda systematyczność i wiara w siebie. Po wysłaniu około 160 spontanicznych podań o pracę (piszę spontanicznych czyli NIKT mnie nie potrzebował, nikt nie szukał pracownika, nikt się ogłaszał, nie odpowiadałem na oferty pracy, to ja sam musiałem się wpychać, sam musiałem zadać sobie trud znalezienia adresów firm i pisać, pisać i pisać), otrzymałem TYLKO około 50 grzecznych odpowiedzi, a w nich około 30 : „dziękujemy nie potrzebujemy” i zaledwie 20 : „dziękujemy nie potrzebujemy, ale Pana życiorys jest dla nas interesujący. Odezwiemy się jeżeli poszukiwać będziemy kandydata do pracy o Pana profilu”.

        Po 6-ciu miesiącach napisałem do tych 20-tu firm, że „cieszę się z takiej odpowiedzi i wciąż czekam na taką okazję…”. Po około roku (czyli 6-miesiącach od tej „powtórki”) był drugi, po SAMEGA, telefon, wynikiem którego, w dniu 08.04. zostałem zaproszony na rozmowę. 

 

            Narypałem się na pamięć (ale ileż można) cokolwiek o wierceniu studni (bo na studenckiej, miesięcznej praktyce wiertniczej byłem tylko JEDEN dzień na wiertni, resztę czasu spędzając z Karolem w okolicznych, zielonogórskich knajpach i dancingach) i pobiegłem na 15, Rue Mademoiselle w Paryżu do firmy BURGEAP z mieszanymi uczuciami. Nie, nie mam szans – nie nauczę się programu o wierceniach z całego czwartego roku studiów w ciągu tygodnia.

            A tu niespodzianka : testy z psychologii, grafologii i inteligencji, bo tak tu przebiegają rekrutacje. Nauczyć się możesz wszystkiego, ale charakteru nie zmienisz. Jeszcze nie ma wyników, ale poszło mi bardzo dobrze. Trzy godziny intensywnego wysiłku intelektualnego w postaci testów, pytań, jakości mojego pisma odręcznego i problematycznych rozważań. Widziałem, że szanowna komisja jest zadowolona i czasem zaskoczona, gdy bez błędów, z pamięci i na czas podawałem np. 14% z liczby 3650. Szczegóły opiszę w następnym liście. 

 

        Póki co czekam na decyzję choć za konkurentów mam 5-ciu młodych francuskich inżynierów. Oni mają świeże dyplomy i na pewno wiedzę. Ja mam większe doświadczenie życiowe w drodze przez emigracyjną mękę, wiarę w siebie i 1000 krotnie większą motywację. Ale czy to wyjdzie w tych testach ?

        Poza tym zażyczyłem sobie dużo pieniędzy, jako że mój pierogowy biznes nabiera rumieńców i bardzo by mi było teraz trudno rozstawać się z moimi kochanymi trzema Ptaszkami... Teraz, gdy po okresie biedy, coraz mocniej stajemy na nogi i gdy potrzebna jest moja Halinka, która bez przerwy leje kubeł zimnej wody na mój parujący pomysłami łeb.

            Afrykańska przygoda kusi jednak niesamowicie.  To jest możliwość pokazania moim chłopakom po socjalizmie i kapitalizmie, „Trzeciego Świata” - Afryki. A poza tym, samodzielny projekt, możliwość wykazania się w poszukiwaniu wody, nadzór nad wierceniem i instalowaniem pomp ręcznych, mając jednocześnie bardzo wygodne życie, bo tam każdy ma boja-służącego i kierowcę by zajmować się li tylko pracą. No i duża kasa, jeżeli zaakceptują moje wymagania…

            Pierwszy wyjazd jest już pod koniec kwietnia i potrwa aż do początku lipca. Drugi, po porze deszczowej z początkiem października.


            Jak będzie ? Co los przyniesie ? Znowu niewiadoma i to jest najpiękniejsze. To ciągle te zakręty, o których pisałem w moich pierwszych listach i których chciałem jak najwięcej (zamiast stabilnej profesji aż do śmierci). Bo o ileż to lepsze od ciepłych pantofli, bułki z pasztetówką, wodnistej, bo 3 razy parzonej herbatki, Trybuny Ludu i Grzesia Oszusta w dzienniku wieczornym w telewizji polskiej, przy której żołądek wywracał się do góry nogami ze złości na bezczelne reżimowe kłamstwa….

 

            I to tyle Kochana Mamo….. Czekamy…


Całujemy i ściskamy

                                                                                                                                      H + K + B + Marek

                                                                                               

   

Komentarze